8 listopada 2024

loader

Czekają na Lewego?

Jak na razie najgroźniejsi konkurenci Roberta Lewandowskiego w klasyfikacji „Złotego Buta” nie wykorzystują okazji, że Polak nie gra z powodu kontuzji. Albo, jak Ciro Immobile, nie mogą grać, albo pudłują na potęgę.

Miniony weekend znów okazał się kiepski dla napastników z czołówki graczy walczących o „Złotego Buta”, nagrody dla najlepszego w sezonie strzelca lig europejskich. Skorzystał z tego broniący trofeum Leo Messi, który zaliczył jedno trafienie wykorzystując rzut karny w ligowym meczu z Realem Sociedad (1:0). Argentyński gwiazdor Barcelony ma obecnie na koncie 19 goli i 36 pkt, a w klasyfikacji „ZB” zajmuje szóstą lokatę.
Lider tego zestawienia, Włoch Ciro Immobile (27 goli, 54 punkty), nie mógł poprawić swojego dorobku, bo jego Lazio Rzym w ten weekend nie grało. I nie zagra aż do kwietnia, a być może nawet w ogóle, bo rozgrywki w Serie A z powodu epidemii koronawirusa zostały do tego czasu zawieszone. W podobnej sytuacji jest też trzeci w zestawieniu as Juventusu Turyn Cristiano Ronaldo. On co prawda zagrał w miniony weekend przy pustych trybunach w zaległym hicie kolejki z Interem Mediolan, lecz bramki nie zdobył i nadal ma na koncie 21 trafień i 42 punkty, tyle samo co dwaj gracze Bundesligi, z którymi dzieli trzecią lokatę – Niemiec Timo Werner z RB Lipsk i Norwego Erling Haaland z Borussii Dortmund, których w dwóch ostatnich ligowych kolejkach dopadła strzelecka niemoc. Napastnik RB Lipsk w tym roku w ośmiu meczach zaliczył tylko trzy trafienia, a odkąd „Lewy” leczy kontuzję, nie trafił nawet w światło bramki. Zaciął się też niesamowicie skuteczny w lutym norweski nastolatek z Borussii. W miniony weekend Haaland nie powiększył swojego dorobku w spotkaniu z Borussią M’gladbach (2:1) i był to jego drugi z rzędu występ bez gola. Czyżby czekał na powrót Lewandowskiego? Przypomnijmy, że Polak w tym sezonie strzelił dla Bayernu w Bundeslidze 25 goli, co daje mu 50 pkt w punktacji „Złotego Buta” (gole w pięciu czołowych w rankingu UEFA ligach liczone są podwójnie).

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Dziękuję za wolność

Zostaw komentarz