Pewna swojej piłkarskiej wyższości reprezentacja Francji niespodziewanie tylko zremisowała 1:1 z Węgrami. Aktualni mistrzowie świata uważani są za faworytów mistrzostw Europy, ale w dwóch spotkaniach zdobyli cztery punkty i tylko dwa gole, a przed nimi jeszcze mecz z obrońcami tytułu Portugalczykami, podrażnionymi porażką z Niemcami 2:4.
W mistrzostwach Europy po dwóch kolejkach spotkań pewne awansu do 1/8 finału były już zespoły Włoch (grupa A), Belgii (grupa B) i Holandii (grupa C), które wygrały po dwa mecze. W trzech pozostałych grupach żadna z drużyn nie ma tak komfortowej sytuacji i ostateczne rozstrzygnięcia zapadną dopiero po ostatniej serii gier. Szczególnie interesująco zrobiło się w grupie F, w której znalazła się broniąca tytułu mistrza Europy reprezentacja Portugalii, aktualni mistrzowie świata Francuzi oraz ekipy Niemiec i skazywanych na rolę dostarczyciela punktów Węgrów.
Tymczasem Madziarzy, z którymi w marcu tego roku nasza narodowa drużyna zremisowała w Budapeszcie w eliminacjach MŚ 2022 3:3, nie powielili błędów z pierwszego meczu z Portugalczykami, z którymi do 84. minuty remisowali 0:0, lecz w końcówce stracili koncentrację i dali sobie wbić trzy gole. Dwa z nich strzelił największy gwiazdor portugalskiej drużyny Cristiano Ronaldo, którego zdaniem francuskich mediów w tegorocznych finałach mistrzostw Europy ma przygasić as ekipy trójkolorowych Kylian Mbappe. Występujący na co dzień w Paris Saint-Germain napastnik w pierwszym grupowym meczu, z Niemcami, nie trafił do bramki, ale Francja wygrała 1:0 po samobójczym golu obrońcy rywali Matsa Hummelsa. Francuscy kibice liczyli, że snajperskim kunsztem Mpappe wykaże się w starciu z drużyną Węgier.
Francuzi byli faworytem, ale to niesieni dopingiem publiczności Węgrzy pierwsi ruszyli do ataku. Węgrzy stracili do przerwy kapitana zespołu Adama Szalaia, który doznał kontuzji i musiał opuścić boisko. Wszedł za niego znany z występów w Legii Warszawa Nemanja Nikolić. Gdy sędzia już zaczął zerkać na zegarek żeby zakończyć pierwszą połowę gry, Attila Fiola dał Węgrom sensacyjne prowadzenie. Podrażnieni Francuzi ruszyli ruszyli do ataku zaraz po wznowieniu gry, ale w wykańczaniu akcji ofensywnych byli zadziwiająco nieudolni. A Węgrzy walczyli zaciekle w obronie i co jakiś czas wyprowadzali kontrataki. Trójkolorowi w końcu przełamali jednak ich szyki obronne – w 66. minucie Griezmann doprowadził do wyrównania.
Mistrzów świata na więcej tego dnia nie było już jednak stać i spotkanie zakończyło się podziałem punktów. To duży sukces węgierskiej drużyny, bo po raz pierwszy od 1976 roku nie przegrała meczu z reprezentacją Francji, a na dodatek dzięki zdobytemu punktowi pozostała w grze awans do 1/8 finału.
Co prawda są to szanse mocno iluzoryczne, bo w ostatniej serii gier Madziarów czeka potyczka z zespołem Niemiec, który w sobotę nas Allianz Arena w Monachium w znakomitym stylu wygrał 4:2 z broniącymi tytułu Portugalczykami. Niemcy od początku spotkania mieli wyraźną przewagę, lecz to Portugalczycy objęli prowadzenie. W 15. minucie po rzucie rożnym egzekwowanym przez Niemców piłkę przejął Bernardo Silva i ruszył na bramkę Manuela Neuera. W polu karnym dograł ją do Diogo Joty, a napastnik Liverpoolu podają do Cristiano Ronaldo, który sfinalizował akcję i strzelił trzeciego w tym turnieju gola, dzięki czemu dogonił prowadzącego w klasyfikacji strzelców z trzema trafieniami Czecha Patrika Schicka.
Niemieccy piłkarze nie stracili jednak rezonu i nadal dyktowali warunki na boisku. W 35. minucie ich napór wreszcie przyniósł efekt – Thomas Muller zagrał piłkę w pole karne do Gosensa, ten odegrał ją do Kaia Havertza, który posłał ją do siatki mimo rozpaczliwej próby przeszkodzenia temu przez obrońcę rywali Rubena Diasa. Po weryfikacji ostatecznie trafienie zaliczono Portugalczykowi jako samobójcze. Cztery minuty później Dias nie był już jedynym pechowce w swojej ekipie, bo drugiego samobójczego gola dla Niemców wbił Raphael Guerreiro. Portugalski zespół zapisał się w tym samym w historii mistrzostw Europy jako pierwsza drużyna, która w jednym meczu zaliczyła dwa „samobóje”.
Po przerwie niemiecki zespół strzelił dwa kolejne gole, tym razem bez pomocy rywali – na 3:1 podwyższył Havertz, a w 60. minucie Rui Patricio po raz czwarty musiał wyciągać piłkę z siatki po golu Gosensa. Portugalczycy zdołali jedynie zmniejszyć rozmiar porażki – siedem minut po czwartym trafieniu dla Niemców Diogo Jota z najbliższej odległości pokonał Manuela Neuera.
Niemiecki zespół w znakomitym stylu zmazał więc plamę po porażce z Francją i dał sygnał rywalom, że zamierza odegrać w turnieju znaczącą rolę. Ostatnia kolejka meczów w „grupie śmierci” zapowiada się fascynująco.