19 marca 2024

loader

Francja lepsza, ale wstydu nie było

fot. FIFA

Reprezentacja Polski przegrała w 1/8 finału mistrzostw świata z Francją 1:3. Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas, ale pomimo wyniku, Polscy piłkarze żegnają się z mundialem w meczu z mistrzami świata w dobrym stylu. Walczyli, gryźli trawę – zagrali tak jak tego chcieli wszyscy malkontenci. Ale Francja była po prostu lepsza.

Polacy do meczu z Francją przystąpili w niemal takim samym składzie jak na inaugurację mundialu z Meksykiem. Jedyną zmianą była obecność Przemysława Frankowskiego w miejsce Nicoli Zalewskiego. Na mecz z biało-czerwonymi Didier Deschamps powrócił do wypróbowanego składu. W ataku zagrali Ousmane Dembele na prawym skrzydle, Kylian Mbappe na lewym i Olivier Giroud w środku, wspierani przez Antoine’a Griezmanna.

Polacy rozpoczęli mecz o 1/4 finału mistrzostw świata dobrze. Nie byli wystraszeni, wymieniali dużo podań i podchodzili pod bramkę Francuzów. W 5 minucie dobrze dośrodkowywał Cash, ale Lewandowski nie doszedł do piłki. Potem to Francuzi przejęli inicjatywę. I starali się sforsować defensywę sterowaną przez Kamila Glika. W 13. minucie z dystansu strzelał Tchouameni, ale Szczęsny był na posterunku. W 20. minucie świetną okazję do pokonania Hugo Llorisa miał Robert Lewandowski. Strzelał z dystansu, ale niestety niecelnie. Najlepsza okazja Polaków to 38. minuta. Kapitalnie na lewej stronie dryblował Bereszyński. Zagrał w pole karne, piłka spadła pod nogi Zielińskiego, który mocnym strzałem trafił prosto w bramkarza. Dobijał Kamiński, ale piłkę z linii bramkowej wybił francuski obrońca. Mistrzowie świata byłi w poważnych tarapatach. Niewykorzystane okazje lubią się mścić. W ostatnich minutach pierwszej połowy Francuzi przejęli inicjatywę. W 43. minucie po składnej akcji w pole karne piłkę do Giroud dograł Mbappe. Napastnik AC Milan w sytuacji sam na sam pokonał Wojtka Szczęsnego.

Podopieczni Didiera Deschampsa na początku 2. połowy przejęli inicjatywę. Polacy bronili się mądrze. Bezbłędny był Kamil Glik, który skutecznie powstrzymywał Mbappe. W 51. minucie znakomicie wybił piłkę spod nóg rozpędzonego Francuza. Potem Polacy długo prowadzili grę, ale brakowało strzału. Francuzi oddali nam inicjatywę, ale kontrowali. W 74 minucie zabójczą kontrę wyprowadził Dembele, podał do Mbappe, a ten bardzo silnym strzałem trafił na 2:0. 91. minuta i 3:0. Znowu Mbappe. 97. wprowadzony chwilę wcześniej Kamil Grosicki zdążył wypracować rzut karny. Do piłki podszedł Lewandowski… i obronił Lloris. Sędzia dopatrzył się przedwczesnej interwencji bramkarza i Lewandowski stanął ponownie przed szansą trafienia. Kolejnej okazji już nie zmarnował.1:3.

W obronie antyfutbolu
Filozofia futbolu Czesława Michniewicza jest znana od dawna. W 2021 roku jego Legia po dwóch meczach w Lidze Europy miała 6 punktów i skalpy Spartaka Moskwa (1:0 na wyjeździe) i Leicester (1:0 w Warszawie). Styl był identyczny jak teraz – defensywny futbol, przede wszystkim nie stracić bramki. Okazje będą i „coś wpadnie”. I zawsze wpadało. Tak grała Legia. I tak gra reprezentacja Polski. Prezes PZPN Cezary Kulesza nie mógł od reprezentacji Michniewicza oczekiwać widowiskowej gry do przodu. Mimo wielu krytycznych głosów Michniewicz grał swoje. I czy się to podoba czy nie, taka gra była skuteczna.
Michniewicz i jego ekipa dokonała historycznej rzeczy.
Po 36 latach awansowaliśmy do fazy pucharowej mistrzostw świata. Tego selekcjonerowi i jego piłkarzom nie odbierze nikt. Choć biało-czerwoni grali w mundialu po raz dziewiąty, a Francuzi po raz 16., to była to dopiero druga potyczka obu drużyn. W poprzedniej Polacy zwyciężyli 3:2 i zapewnili sobie 3. miejsce w świecie w 1982 roku. W niedzielę to Francja okazała się lepsza. I zagra w 1/4 finału ze zwycięzcą meczu Anglia – Senegal. Wojciech Szczęsny i Bartosz Bereszyński. Oni z całą pewnością mogą po mundialu chodzić z podniesionym czołem. Bramkarz Juventusu bronił jak natchniony. Jest 3. bramkarzem w historii, który obronił 2. rzuty karne na mistrzostwach świata (wcześniej Jan Tomaszewski i Brad Friedal z USA).
Bereszyński jest cichym bohaterem Polaków. W każdym meczu grał bardzo solidnie w obronie i przebojowo w ataku. Niedosyt może czuć Lewandowski, który zdobył dwie bramki. Ale bardziej okazał się naszym ostatnim obrońcą niż napastnikiem.

Bartłomiej Nowak

Poprzedni

Ludzie w opałach

Następny

Król Cyganów znów rozbił Chisorę