Ekipa szczypiornistów PGE Vive Kielce wyruszyła do Kolonii w bojowych nastrojach
Piłkarze ręczni PGE Vive Kielce w najbliższy weekend po raz czwarty zagrają w Final Four Ligi Mistrzów. Turniej odbędzie się w Kolonii, a półfinałowym rywalem kielczan będzie węgierski Telkom Veszprem. W drugiej parze zmierzą się FC Barcelona Lassa i macedoński Vardar Skopje. „Będziemy walczyć o pełna pulę, nie mamy nic do stracenia” – zapewnia trener PGE Vive Tałant Dujszebajew.
Obecność kieleckiej drużyny w najlepszej czwórce rozgrywek Ligi Mistrzów EHF to ogromna niespodzianka. Trapiona plagą kontuzji ekipa Tałanta Dujszebajewa potrafiła jednak skutecznie stawić czoła potentatowi Paris Saint-Germain i wyeliminować uważany za jednego z faworytów paryski zespół w ćwierćfinale. A potem jeszcze wywalczyć podwójną koronę w krajowych zmaganiach – najpierw kielczanie po zaciętych bojach z Orlenem Wisłą Płock zdobyli Puchar Polski, a potem mistrzostwo Superligi. Teraz na zakończenie sezonu czeka ich walka o najcenniejsze klubowe trofeum w Europie. „To fantastyczna sprawa, że udało nam się awansować do Final Four. Nie było to łatwe, bo mieliśmy mnóstwo problemów zdrowotnych w trakcie całych rozgrywek, a w polskiej lidze wymaga się od nas samych zwycięstw. Na co stać nas w Kolonii? Mogę powiedzieć tyle, że jedziemy tam powalczyć o jak najlepszy wynik. Z Telekomem zagramy na maksimum naszych możliwości” – zapewnił trener Dujszebajew.
Węgierska drużyna nie będzie łatwym rywalem. Telkom Veszprem w Final Four zagra po raz piąty, ale nie ma w dorobku, jak PGE Vive, zwycięstwa w tych rozgrywkach. W 2016 roku w wielkim finale Madziarzy przegrali z kielczanami po rzutach karnych i musieli się zadowolić drugą lokatą. W obecnym sezonie jednak byli lepsi, bo w fazie grupowej dwukrotnie pokonali kielecki zespół (29:27 i 36:35). „Telkom Veszprem ma szeroką i wyrównaną kadrę, a zawodnicy trzymają wysoką formę, co pokazali w fazie pucharowej w meczach ze Sportingiem Lizbona i Flensburgiem. Ich największym atutem jest zespołowość w grze, solidna obrona, bardzo dobrzy bramkarze i dobrze rozgrywane ataki pozycyjne” – ocenia najbliższego rywala trener kieleckiej drużyny.
W drugiej parze zmierzą się Vardar Skopje i FC Barcelona Lassa. Kataloński zespół uważany jest dość powszechnie za murowanego faworyta turnieju w Kolonii. Z taką opinią zgadza się też trener Dujszebajew. „Trudno kwestionować ten pogląd, bo przed sezonem Barcelona i PSG były uznawane za faworytów Lidze Mistrzów. Wszystkie drużyny w tegorocznym Final Four wcześniej rywalizowały ze sobą w fazie grupowej, a w niej ekipa „Dumy Katalonii” była liderem praktycznie od pierwszej do ostatniej kolejki. To jest najlepszym dowodem siły tego zespołu” – podkreśla Dujszebajew.
Na szczęście te prognozy mogą wziąć w łeb, co byłoby dobre dla kibiców i dramaturgii walki o triumf w Lidze Mistrzów, bo ostatnie edycje Final Four to pasmo klęsk tzw. murowanych faworytów. Mało kto stawiał przecież w 2016 roku na zwycięstwo PGE Vive, czy rok później Vardaru Skopje. Także zwycięstwo francuskiego Montpellier w 2018 roku uznano przecież zgodnie za ogromną niespodziankę. „Trzeba rozegrać dwa ciężkie mecze w ciągu 24 godzin. O zwycięstwie decyduje wiele czynników m.in. sprawy mentalne, dyspozycja dnia. Do Final Four nie dostają się przypadkowe drużyny, więc trzeba założyć, że w Kolonii każdy może wygrać z każdym.