Obrońca trofeum Bayern Monachium, finalista poprzedniej edycji Paris Saint-Germain oraz mające aspiracje do zdobycia trofeum w tym sezonie FC Liverpool, Manchester City, Chelsea Londyn, Real Madryt i Borussia Dortmund – te zespoły wygrały na wyjazdach pierwsze mecze w 1/8 finału LM i są jedną nogą w ćwierćfinale. Takiego komfortu nie ma Juventus Turyn, który przegrał na wyjeździe z FC Porto 1:2, ale też pewny awansu nie może być też portugalski zespół.
Zespół Bayernu do meczu z Lazio Rzym przystępował po dwóch słabszych występach w Bundeslidze – remisie 3:3 z Arminią Bielefeld oraz porażce w miniony weekend 1:2 z Eintrachtem Frankfurt. Do spadku formy triumfatorów Ligi Mistrzów w poprzednim sezonie przyczyniły się w głównej mierze kłopoty kadrowe spowodowane kontuzjami oraz zakażeniami koronawirusem. Z tego ostatniego powodu nie mógł w Rzymie zagrać jeden z kluczowych graczy, Thomas Mueller, który przechodził kwarantannę po pozytywnych wynikach testów na Covid-19 wykonanych podczas Klubowych Mistrzostw Świata w Katarze. W ocenach futbolowych ekspertów Bayern nie był więc murowanym faworytem w starciu z Lazio.
Przed meczem fani bawarskiego zespołu liczyli jednak na kolejny bramkowy występ Roberta Lewandowskiego, a media w Niemczech chętnie przypominały, że snajper Lazio Ciro Immobile w poprzednim sezonie sprzątnął „Lewemu” sprzed nosa „Złotego Buta”, nagrodę dla najlepszego strzelca lig europejskich. Trudno powiedzieć jaki miało to wpływ na motywację kapitana reprezentacji Polski, ale już w 9. minucie spotkania to właśnie on strzelił gola dającego Bayernowi prowadzenie. Do przerwy bramkarza rzymskiej ekipy pokonali jeszcze Jamal Musiala i Leroy Sane, a dwie minuty po przerwie samobójczego gola dorzucił obrońca Lazio Francesco Acerbi. Gospodarze odpowiedzieli tylko raz, w 49. minucie, gdy Manuela Neuera pokonał Joaquin Correa.
Wygrana 4:1 na wyjeździe de facto przesądza o awansie Bayernu, bo nawet najzagorzalsi fani rzymskiej drużyny nie mają złudzeń, że ich ulubieńcy odrobią takie straty na Allianz Arena w Monachium. Wypada odnotować, że Lewandowskiego wyróżniono tytułem „piłkarza meczu”, ale o naszym piłkarzu było głośno z zupełnie innego powodu. Otóż gol strzelony Lazio był już 72. trafieniem „Lewego” w rozgrywkach Ligi Mistrzów UEFA, a to oznacza, że w klasyfikacji wszech czasów awansował na trzecie miejsce, zostawiając za plecami zdobywcę 71 bramek Hiszpana Raula Gonzaleza. Przed Lewandowskim w tym zestawieniu są już tylko dwaj giganci futbolu – Cristiano Ronaldo i Leo Messi. Portugalczyk ma na koncie aż 134 bramki, a Argentyńczyk 119. Na dogonienie ich „Lewy” nie ma praktycznie szans, bo przecież obaj wciąż są aktywnymi graczami i nadal mogą powiększyć swój dorobek.
Niewykluczone, że w obecnych rozgrywkach obaj będą mieli jednak na to tylko jedną szansę. FC Barcelona przegrała na swoim stadionie z Paris Saint-Germain 1:4 i w rewanżu nikt nie daje jej szans na odrobienie strat. Messi w tym spotkaniu znalazł się w cieniu francuskiego snajpera PSG Kyliana Mbappe, który zaliczył hat-tricka, ale w minioną środę argentyński gwiazdor strzelił dwa gole w zaległym meczu hiszpańskiej ekstraklasy z Elche (3:0), więc może w rewanżowym starciu z PSG na Parc des Princes w Paryżu przynajmniej podejmie walkę.
Cristiano Ronaldo w przegranym 1:2 meczu z FC Porto gola dla Juventusu nie strzelił, lecz w rewanżu może swój strzelecki dorobek powiększyć, bo w Serie A zdobywa bramki regularnie, zatem o jakimś kryzysie formy w jego przypadku nie może być mowy. Ale Juventus jako zespół pod wodzą trenera Pirlo nie gra jednak rewelacyjnie i całkiem możliwe, że zostanie przez FC Porto wyeliminowany.
W pierwszych meczach 1/8 finału nie popisały się hiszpańskie zespoły. Wygrał tylko Real Madryt, pokonując w Bergamo Atalantę tylko 1:0, a oprócz Barcelony przegrały także Sevilla (2:3 z Borussią Dortmund) i Atletico Madryt (0:1 z Chelsea Londyn). Coraz bardziej wygląda na to, że obecną edycję Ligi Mistrzów znów mogą zdominować kluby angielskie, bo Chelsea, Manchester City (2:0 z Borussią Moenchengladbach) i FC Liverpool (2:0 z RB Lipsk) wygrały na wyjazdach i wątpliwe by w rewanżowych spotkaniach u siebie roztrwoniły ten kapitał. Bundesliga poniesie straty właśnie w starciach z ekipami z Premier League. Borussia Dortmund, która wygrała w gościach z FC Sevilla 3:2 oraz Bayern są pewniakami do awansu. Na dzisiaj prognozy są takie, że w ćwierćfinale zagrają trzy angielskie zespoły, dwa niemieckie oraz po jednym z Francji, Hiszpanii i Włoch lub Portugalii.