30 listopada 2024

loader

Mocni rywale Bayernu

W sierpniu stadion w Lizbonie będzie areną walki o puchar Ligi Mistrzów

W miniony czwartek UEFA zatwierdziła wymuszone przez pandemię zmiany w europejskich pucharach. A w piątek dokonano losowania par ćwierćfinałowych Ligi Mistrzów. Bayern Monachium, jeśli przejdzie Chelsea Londyn, w tej fazie rozgrywek trafi prawdopodobnie na Barcelonę.

UEFA podjęła decyzję, że rewanżowe mecze 1/8 finału obecnej edycji Ligi Mistrzów, które nie mogły odbyć się w terminie z powodu pandemii, zostaną rozegrane na stadionach klubów, które miały być gospodarzami rewanżów. Czwartkowa decyzja UEFA dotyczy czterech meczów: Bayern Monachium – Chelsea (w Londynie było 3:0 dla Bayernu), FC Barcelona – SSC Napoli (w Neapolu padł remis 1:1), Manchester City – Real Madryt (w stolicy Hiszpanii „The Citizens” wygrali 2:1) oraz Juventus Turyn – Olympique Lyon (w Lyonie francuski zespół zwyciężył 1:0).
W Lidze Europy nie udało się przed zawieszeniem rozgrywek rozegrać żadnego spotkania rewanżowego, a w dwóch przypadkach nie udało się nawet zorganizować pierwszego meczu. Chodzi o pary Inter Mediolan – Getafe i FC Sevilla – AS Roma. Tym zespołom UEFA zaproponowała odejście od systemu „mecz i rewanż” i w zamian rozegranie jednego spotkania na neutralnym gruncie, konkretnie w Niemczech. Wszystkie te mecze mają się odbyć na początku sierpnia. Później rozpoczną się turnieje „Final Eight” z udziałem wszystkich ćwierćfinalistów. Uczestnicy Ligi Mistrzów grać będą w Lizbonie, zaś Ligi Europy – w Niemczech.
W miniony piątek w Lyonie dokonano natomiast ramowego losowania 1/4 i 1/2 finału Ligi Mistrzów. Do ćwierćfinałów zdołały się już zakwalifikować zespoły Atalanty Bergamo, Atletico Madryt, Paris-Saint Germain i RB Lipsk.
A tak wygląda zestaw par w tej fazie rywalizacji: Real Madryt lub Manchester City – Olympique Lyon lub Juventus Turyn; RB Lipsk – Atletico Madryt; SSC Napoli lub FC Barcelona – Chelsea Londyn lub Bayern Monachium; Atalanta Bergamo – Paris Saint-Germain.
W półfinale natomiast zagrają cztery najlepsze zespoły z takiego zestawu: Real Madryt/Manchester City/Juventus Turyn/Olympique Lyon – SSC Napoli/FC Barcelona/Chelsea Londyn/Bayern Monachium; RB Lipsk/Atletico Madryt – Atalanta Bergamo/Paris Saint-Germain.
Z polskich piłkarzy w tym momencie w grze o zwycięstwo w Lidze Mistrzów pozostało czterech – Robert Lewandowski (Bayern), Wojciech Szczęsny (Juventus) oraz Piotr Zieliński i Arkadiusz Milik (SSC Napoli). W najlepszej sytuacji jest zdecydowanie Lewandowski, bo Bayern raczej na pewno nie roztrwoni na swoim stadionie trzybramkowej przewagi wywalczonej w marcu z Chelsea na Stamford Bridge. Znacznie trudniejsza przeprawa czeka SSC Napoli w rewanżowym meczu z Barceloną na Camp Nou. Mało kto daje ekipie z Neapolu szanse na wyeliminowanie „Dumy Katalonii”. Problemów z awansem nie powinien mieć natomiast Juventus, który podejmie wyłączoną z gry od marca ekipę Olympique Lyon tuż po zakończeniu zmagań w Serie A, więc oba zespoły będą na zupełnie odmiennych poziomach przygotowania do gry.
Wyniki losowania mocno skwasiły jednak nastroje w Monachium, bo na ścieżce prowadzącej do finału i wymarzonego triumfu w Champions League los przydzielił im naprawdę solidne przeszkody. W ćwierćfinale Bawarczycy prawdopodobnie trafią na Barcelonę prowadzoną do boju przez Leo Messiego, któremu Lewandowski ma szansę odebrać w tym sezonie „Złota Piłkę” i tytuł „Piłkarza Roku”. Argentyńczyk stanie na głowie, żeby mu w tym przeszkodzić. Ale gdyby jednak to Bayern okazał się lepszy, w półfinale przyjdzie mu zmierzyć się albo z grającym obecnie wyśmienicie Manchesterem City, który raczej na pewno nie zmarnuje przewagi wywalczonej z Realem Madryt na Santiago Bernabeu, albo z Juventusem napędzanym ambicją drugiego z gigantów – Cristiano Ronaldo. Nie będą to dla Bayernu przeciwnicy łatwi do pokonania, ale nawet jeśli Robert Lewandowski i spółka przebrną przez te trudne przeszkody, to w finale też lekko mieć nie będą, bo trafią tam prawdopodobnie na słynące z żelaznej defensywy Atletico Madryt, albo nieobliczalną Atalantę Bergamo lub ekipę Neymara i Kyliana Mbappe, czyli Paris Saint-Germain.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Ronaldo goni Lewego

Następny

Lisek skoczył wysoko

Zostaw komentarz