8 listopada 2024

loader

Raków rządzi w lidze

W 7. kolejce ligowej znowu było cicho na trybunach. Z powodu gwałtownego wzrostu liczby zakażeń koronawirusem wszystkie mecze rozgrywane były bez udziału publiczności. W sobotę w Zabrzu w spotkaniu na szczycie Górnik przegrał z Rakowem 1:3. Zespół trenera Marka Papszuna umocnił się po tym zwycięstwie na pozycji lidera.

Przed hitową w 7. kolejce potyczką lidera (Raków) z wiceliderem (Górnik) obie drużyny miały w dorobku po 13 punktów, a częstochowianie wyprzedzali zabrzan tylko lepszym bilansem bramkowym. Gospodarze nie mogli tym razem liczyć na doping swoich fanów, bo w efekcie rządowych obostrzeń związanych z pandemią wszystkie mecze ekstraklasy ponownie muszą odbywać się przy pustych trybunach.
Trenerzy obu zespołów zostali zmuszeni z różnych powodów do dokonania znaczących zmian w wyjściowych jedenastkach. W ekipie zabrzan po raz pierwszy w tym sezonie zagrał Aleksander Paluszek, który zastąpił kontuzjowanego Michała Koja, natomiast w drużynie gości Oskar Zawada zastąpił zakażonego koronawirusem Marcina Cebulę. Oprócz niego trener Papszun dopiero drugi raz w obecnym sezonie wystawił do gry Marko Poletanovicia, a 20-letni Krzysztof Kubica pierwszy raz w karierze zagrał od pierwszej minuty w meczu ekstraklasy. Od początku spotkania zagrał też Ivi Lopez, który w ataku zastąpił Vladislavsa Gutkovskisa, który wrócił ze zgrupowania kadry Łotwy z przeziębieniem i wszedł na boisko na ostatni kwadrans gry.
Na trenerskich ławkach zasiadali dwaj szkoleniowcy z najdłuższym stażem pracy w obecnie prowadzonych zespołach – Marek Papszun prowadzi Raków od 18 kwietnia 2016 roku, a Marcin Brosz zaczął pracę w Górniku 3 czerwca tego roku. Pod jego wodzą zabrzanie zaczęli ten sezon od pięciu zwycięstw z rzędu – czterech w lidze i z Jagiellonią w Pucharze Polski. W ekstraklasie kolejno pokonali Podbeskidzie 4:2, Stal Mielec 2:0, Lechię 3:0 i Legię 3:1, ale po spektakularnym triumfie na Łazienkowskiej, pierwszym od 22 lat, coś w zabrzańskiej maszynie się zacięło, bo potem zremisowała u siebie 0:0 z Wisłą Kraków, a następnie przegrała z Zagłębie 0:2 i teraz z Rakowem.
Z kolei zespół z Częstochowy zaczął od porażki u siebie (a de facto na gościnnym stadionie GKS Bełchatów) z Legią 1:2, by potem pokonać po kolei Lechię 3:1, Zagłębie 2:1, Podbeskidzie 4:2, zremisować z Cracovią 2:2, po czym znów zwyciężać – z Wisłą Płock 3:0 i teraz z Górnikiem. Raków już teraz zasłużył na miano rewelacji jesieni, chociaż trener Papszun nie lubi taki określeń, bo uważa, że rzeczywistą miarą sukcesu jego drużyny będzie miejsce w tabeli na koniec rozgrywek. Nie da się jednak ukryć, że w ekipie Rakowa nastroje są teraz szampańskie. W Zabrzu natomiast euforia po ostatnich niepowodzeniach trochę przygasła. Nie jest to jeszcze kryzys, ale często taka seria niepowodzeń bywa jego początkiem.
Z taką właśnie sytuacją boryka się obecnie w Piaście Gliwice trener Waldemar Fornalik, którego zespół w sobotę przegrał na wyjeździe z Cracovią 0:1 i była to jego szósta ligowa porażka w tym sezonie, a po siedmiu kolejkach gliwiczanie z jednym punktem na koncie zasłużenie zamykają tabelę PKO Ekstraklasy. Dla przypomnienia – jest to trzeci zespół poprzedniego sezonu. Inna sprawa, że dominatorom poprzednich rozgrywek (Legii, Lechowi, Piastowi, Lechii i zdobywcy Pucharu Polski Cracovii) w obecnych wiedzie się na razie tak sobie. Ale do końca rozgrywek są jeszcze 23 kolejki i dla każdego zespołu 69 punktów do zdobycia.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Lewy najlepszy w ataku

Zostaw komentarz