– Unia Europejska w ostatnich latach zrobiła dwa ruchy, które można dzisiaj powiedzieć: trochę przekroczyły traktaty. Pierwszy – kiedy podczas pandemii nie było wspólnej polityki zdrowotnej, Unia Europejska zaczęła się organizować w tej sprawie. Drugą kompetencję, którą wdrożyliśmy ze względu na kolejny kryzys, czyli kryzys związany z wojną w Ukrainie to zakup broni – mówi Robert Biedroń w rozmowie z Michałem Konarskim.
Czy wciąż po tych kilkunastu dniach otwartego konfliktu widać w Unii Europejskiej jakieś zjednoczenie? Czy to zjednoczenie spowodowane szokiem wynikającym z inwazji Putina już się trochę osłabiło?
Szkoda, że jak powiedziałeś potrzebowaliśmy szoku jako Unia Europejska, żeby w tej sprawie zrozumieć jak wielkie jest to zagrożenie. Przez lata politycy całej Europy wschodniej podkreślali, że polityka Unii Europejskiej wobec agresywnych działań Putina nie działa; że Putin kawałek po kawałku odzyskuje swoją siłę i moc, jeśli chodzi o próbę odbudowy wschodniego, sowieckiego bloku. Te głosy niestety były głosami na puszczy, nikt nie reagował. Dzisiaj jest solidarność w Unii Europejskiej, dzisiaj widać, że Unia Europejska zrozumiała jak wielkie jest to zagrożenie. Czy na długo? Mam nadzieję, że tak. Jeżeli to ma się stać, na pewno potrzebujemy wzmocnienia Unii Europejskiej instytucjonalnie. Zmiany pewnej, jeśli chodzi o podejście do polityki zagranicznej.
Czy Twoim zdaniem jest to wykonalne w szybkim tempie, patrząc na to jak Unia Europejska działa i jak musi działać – jak została rozplanowana, kiedy ją zakładano?
Jakbyśmy rozmawiali 3 tygodnie temu i powiedziałbyś mi, że Unia Europejska zacznie wspólnie kupować broń i przekazywać ją do kraju trzeciego, odpowiedziałbym Ci „nie znasz się na Unii Europejskiej”, a miałbyś wtedy rację, więc dzisiaj gdybanie, co Unia Europejska zrobi jest wróżeniem z fusów. Nie wiemy, co zrobi, wiemy, co powinna zrobić.
Czego jako obywatele powinniśmy oczekiwać od Unii Europejskiej? Jak powinna się ona zachowywać w tej sytuacji?
Powinna być solidarna i tutaj ta solidarność powinna objawiać się po pierwsze, we wspólnych działaniach, czyli przekazywaniu wszystkiego, czego potrzebują dzisiaj Ukraińcy; na co wskazują, jeśli chodzi o sprzęt, jeśli chodzi także o sprzęt obronny, jeśli chodzi o pomoc humanitarną. To musi być realna pomoc, bo inaczej rozczarowanie Ukraińców będzie takie, jak dzisiaj rozczarowanie Białorusinów, że zostali sami.
Po drugie, muszą zostać podjęte decyzje organizacyjne, to znaczy np. przeformułowanie naszej wspólnej polityki zagranicznej i likwidacja zasady jednomyślności. Inaczej w przyszłości znów przyjdzie taki Orban i będzie blokował nam sankcje. A jeśli nie Orban, to Kaczyński. A jeśli nie Kaczyński, to jakiś inny maniak, który będzie mówił „nie będziemy solidarni, myślimy tylko o swoim narodzie, będziemy egoistami”. Tak dalej być nie może i Unia Europejska musi podjąć działania także w tej sprawie.
I trzecia rzecz, jeszcze bardziej się zintegrować, jeśli chodzi o kolejne kompetencje. Unia Europejska w ostatnich latach zrobiła dwa ruchy, które można dzisiaj powiedzieć: trochę przekroczyły traktaty. Pierwszy – kiedy podczas pandemii nie było wspólnej polityki zdrowotnej, Unia Europejska zaczęła się organizować w tej sprawie. Drugą kompetencję, którą wdrożyliśmy ze względu na kolejny kryzys, czyli kryzys związany z wojną w Ukrainie to zakup broni. Do tej pory Unia Europejska nie prowadziła tego typu wspólnej polityki obronnej czy militarnej. Dzisiaj tak się dzieje i mam nadzieję, że to nie tylko zostanie na zawsze i będzie pogłębiane, ale także dostaniemy kolejne propozycje wspólnej integracji, np. jeśli chodzi o wspólną politykę energetyczną. Tego brakuje, a jest to potrzebne, żeby uniezależnić się między innymi od paliw kopalnych, które jako Unia Europejska importujemy z Rosji w tak ogromnej skali – 60% przypomnę.
Jak oceniasz aktualne zachowanie polskiego rządu? Nie mówię tego w kontekście pomocy Ukraińcom, ale przede wszystkim kontaktu z Unią Europejską? Czy jako europoseł dostrzegasz jakąś szansę na lekką zmianę kursu Prawa i Sprawiedliwości względem Unii Europejskiej po kryzysie? Ja wiem, że to znowu są takie spekulacje, ale czy przypadkiem coś się nie przełamało?
Populiści widzą, że ich polityka zawiodła. To znaczy zobaczył to wczoraj Salvini przywitany przez prezydenta Przemyśla koszulką z Putinem, którą Salvini – fan Putina nosił z dumą. Przekonał się o tym Kaczyński, który dzisiaj widzi jasno i wyraźnie, że solidarność unijna jest w naszym interesie, jeśli chodzi na przykład o uchodźców. Kiedyś polski rząd PiSu przecież to podważał – mówili, że jest to wyimaginowana wspólnota. Widzi to dzisiaj także Orban; widzi to Le Pen, która w pośpiechu wycięła zdjęcie Putina z tysiąca wydrukowanych ulotek wyborczych w wyborach prezydenckich. Mam nadzieję, że ci wszyscy politycy zrozumieli dzisiaj, że ta polityka prowadzi donikąd. To jest lekcja, którą przechodzimy i która mam nadzieję nie będzie musiała już nigdy w przyszłości być powtórzona.
Jak oceniasz zachowanie Polaków? Czy ten szok wywołany wojną spowodował, że raz się Polacy rzucili, czy ta solidarność z sąsiadami z Ukrainy będzie trwała?
Dzisiaj zobaczyłem taki rysunek Janka Kozy, że Polacy są solidarni z uchodźcami, a rząd nie przeszkadza. I nie pomaga. Myślę, że jest to prawdziwa ilustracja tego, jak to wygląda. Polki i Polacy dzisiaj w tym zrywie są bardzo solidarni. Rząd w tym nie przeszkadza, ale też niestety nie pomaga. Oczekiwałbym, ponieważ wiemy, że to jest dopiero pierwsza fala tych uchodźców, a będzie ich dużo więcej, że rząd już dzisiaj przygotowuje się do tej kolejnej fali, stanie na wysokości zadania i weźmie za to współodpowiedzialność. To nie może być tak, że moja matka to zrobi, ja to zrobię, Ty to zrobisz, zrobią to nasi przyjaciele i przyjaciółki, a nie zrobi tego państwo. Tak nie może być, bo od państwa oczekujemy zapewnienia tym ludziom bezpieczeństwa i schronienia, i mam nadzieję, że dzisiaj rząd nad tym pracuje. Do dzisiaj nie przedstawiono żadnego planu, żadnego pomysłu.
Dziękuje się wojewodom, dziękuje się prezydentowi i premierowi, a tu trzeba podziękować milionom Polek i Polaków. Trzeba wziąć się do roboty, bo ludzie oczekują konkretnych rozwiązań ze strony rządu: mieszkań, wsparcia społecznego i pomysłów na to, co z tymi dzieciakami – czy pójdą do szkoły, w jakich warunkach? Muszą pamiętać o tym, że w Polsce nadal żyje 38 milionów Polek i Polaków, którzy także oczekują tego, że państwo będzie realizowało swoje zadania, czyli dostarczało tym ludziom mieszkania, dbało o dobrą opiekę zdrowotną i edukację. To musi dziać się kompleksowo i dwutorowo, a nie, że coś kosztem czegoś.