Aktywistki z organizacji Jeena International, zajmującej się prawami kobiet z mniejszości narodowych w Wielkiej Brytanii alarmuje: duża część imigrantek korzysta z możliwości wykonania testu krwi NIPT. Pozwala ono na bardzo szybkie odkrycie płci dziecka. Wiele kobiet, głównie Hindusek i Chinek, kiedy dowiaduje się, że urodzi córkę, jest poddawanych presji przez mężów i rodziny. Nierzadko są zmuszane do usunięcia ciąży, ponieważ urodzenie chłopca pozwala na podwyższenie statusu społecznego.
– Nic dziwnego, że decydują się na aborcję. Nie mają innego wyboru. Nie chcą zawieść męża, zostać wyrzucone z domu i wylądować na ulicy – mówi Rani Bilkhu, prezeska organizacji.
Rzecznik Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej zaznaczył, że rząd przyjrzy się bliżej testom NIPT. W państwowych placówkach badania te wykonywane są głównie pod kątem wykrywania wad genetycznych, ale za dopłatą (w większości w prywatnych klinikach kosztuje to 150-200 funtów) można dowiedzieć się, czy „będzie chłopiec czy dziewczynka”.
Naz Shah, posłanka zajmująca się problemami równego traktowania, twierdzi, że należałoby ustawowo zakazać podawania informacji o płci uzyskanej w wyniku przeprowadzania badań NIPT.
Dziennikarskie śledztwo w programie „Victoria Derbyshire” BBC wykazało, że w Wielkiej Brytanii żyją tysiące kobiet, które zastosowało z premedytacją selekcję płci płodu. Wśród nich najwięcej było tych, które urodziły już jedno lub dwoje dzieci i kolejna ciąża okazała się „rozczarowaniem” z powodu braku męskiego potomka. Niektóre były zastraszane.
Dr Tom Shakespeare, konsultant „The Independent”, powiedział, że rząd prawdopodobnie zasłoni się tym, że ciężko mu będzie kontrolować prywatne ośrodki zdrowia, natomiast badania NIPT z pewnością wymagają wprowadzenia stosownych regulacji, bo za chwilę rozkwitnie turystyka selektywno-aborcyjna. Indie i Chiny dostrzegły już problem i zakazały selekcji, jednak rodziny imigrantów na Wyspach korzystają, że takich zakazów nie ma – najczęściej niestety kosztem kobiet.