7 listopada 2024

loader

Odwilż

Turcja i Armenia od dziesięcioleci pozostają w bardzo wrogich stosunkach. Rządy obu krajów nie utrzymują ze sobą stosunków dyplomatycznych.

Ma to swoje podłoże historyczne. Turcy w czasie I wojny światowej dokonały ludobójstwa Ormian, któremu do dziś zaprzeczają. Każda próba uznania tych wydarzeń oficjalnie jako ludobójstwa spotyka się z jednoznaczną i kategoryczna reakcją ze strony Ankary.
Jednak w styczniu zostali mianowani specjalni wysłannicy Turcji i Armenii, którzy mają udać się do Moskwy aby dyskutować tam o normalizacji stosunków.
Wśród wielu tematów do rozmów, podczas organizowanego przez Kreml spotkania, najważniejszym jest otwarcie granicy pomiędzy tymi dwoma krajami. Pozostaje zamknięta od 1993 roku.
W agendzie spotkania zapisano dyskusję na temat utworzenia korytarza lądowego z Turcji do Azerbejdżanu przez Armenię. Taka inicjatywa może być przełomowa, bo Armenia i Azerbejdżan pozostają w konflikcie od dziesięcioleci. Ostatnia eskalacja zbrojna tegoż konfliktu skończyła się porażką wojsk Armenii wspieranej przez Rosję. Zwycięskie wojska Azerbejdżanu były wcześniej szkolone przez tureckich wojskowych. Stworzenie takiego korytarza mogłoby doprowadzić do zmian w geopolitycznej sytuacji regionu i otworzyć nowe możliwości dla wszystkich zaangażowanych państw. Nie tylko dla Armenii i Azerbejdżanu, także dla Rosji i Turcji.
Ankarze szczególnie zależy na otwarciu dostępu do Azji Środkowej co jest jednym ze strategicznych celów Turcji. „Korytarz Sangesur”, jak nazywany jest tam ten projekt, miał by stworzyć połączenie tranzytowe z Turcji przez Morze Kaspijskie do państw Azji Środkowej.
Kluczowym elementem tego połączenia, bez którego nie może ono istnieć, jest szlak lądowe przebiegający przez Armenię. Państwa skonfliktowanego z Azerbejdżanem, regionalnym sojusznikiem Turcji.
Azerbejdżan posiada co prawda 17 km wspólnej granicy z Turcją,jednak leży ona w enklawie Nachiczewań, otoczonej przez terytoria Armenii.
Od czasów upadku Związku Radzieckiego Turcy starają stać się regionalnym mocarstwem i wiodącą potęgą w Azji Środkowej. Chcieliby opanować tamtejsze rynki zbytu oraz stworzyć własną strefę wpływów politycznych. Połączenie komunikacyjne ze wschodniej Turcji, przez Armenię, Azerbejdżan, do basenu morza Kaspijskiego wzmocniłoby pozycje Ankary. Stamtąd trasa przyszłego korytarza mogłaby biec ku państw zamieszkałych przez ludy tureckie, takich jak Uzbekistan, Kirgistan, Kazachstan. Jeśli udałoby się osiągnąć Ankarze te cele, Turcja stała by się ważnym graczem i konkurentem w tym regionie dla Rosji i Chin.
W Ankarze od dawna słychać apele o stworzenie „tureckiego jedwabnego szlaku”.
Turcja dostrzega, że polityka wspierania militarnego swoich sojuszników w regionie zaczyna się wyczerpywać i by móc realizować swoje cele musi sięgnąć po środki polityczne i gospodarcze. Jednak strategiczne ambicje Ankary nie spotykają się z przychylnością Rosji i Iranu. Oba te państwa mają swoje silne interesy na Kaukazie i Azji środkowej.
Już sam wybór miejsca rozmów między Armenią i Azerbejdżanem, pokazuje że Rosja chce bronić swoich interesów w regionie.
Podobnie Kreml chce być gwarantem zawieszenia broni, jakie podpisano między Armenią i Azerbejdżanem po wojnie w 2020 roku. Zawieszenie broni, kończące starcia zbrojne o region Górskiego Karabachu, przewiduje także stworzenie korytarza lądowego do Azerbejdżanu, pod nadzorem Moskwy.
Armenia jest bardzo zainteresowana nowym komunikacyjnym korytarzem i zbliżeniem z Turcją. Po przegranej wojnie o Karabach jesienią 2020 roku, ten zubożały kraj, jest niemal całkowicie zależny od Rosji. To interwencja Moskwy uchroniła Armenię przed całkowitą klęską w wojnie. Pod względem gospodarczym Armenia jest odizolowana. Posiada połączenia jedynie z Iranem i Gruzją. I bardzo potrzebuje ożywienia swej gospodarki do którego mogłoby dojść po otwarciu granic z Turcją.
Premier Armenii Nikol Paszinian widzi w tym otwarciu szansę także dla siebie. Wydawał się, że będzie politycznie skończony po przegranej wojnie o Karabach,ale udało mu się utrzymać władzę.
Gdyby udało się stworzyć taki korytarzowi i otworzyć granicę z Turcją, polityk ten mógłby się chodź trochę zrehabilitować w oczach swoich obywateli.
Armenia potrzebuje też przeciwwagi w regionie aby móc chodź trochę uniezależnić się od polityki Moskwy. Jednak na przeszkodzie cały czas stoi tragiczna historia.
Zatem specjalnych wysłanników czeka wiele pracy. Ankara do tej roli wyznaczyła Serdara Kılıca, doświadczonego dyplomatę, a Erewań Rubena Rubinjana, wiceprzewodniczącego parlamentu.
W geście dobrej woli przed spotkaniem w Moskwie, władze Armenii zniosły embargo na import tureckich towarów, a Ankara ogłosiła wznowienie lotów czarterowych między obu państwami.

Błażej Sadowski

Poprzedni

Wybory prezydenckie we Włoszech

Następny

48 godzin sport