Biały Dom wypowiedział się ostatecznie: Turcja nie dostanie amerykańskich myśliwców piątej generacji F-35. Dzień później Moskwa zaoferowała Ankarze swoje maszyny.
Zakup rosyjskich wyrzutni S-400 Triumf przez Turcję wyklucza dostawy najnowszych amerykańskich samolotów F-35 do Ankary – potwierdziła w oświadczeniu rzeczniczka prasowa Białego Domu Stephanie Grisham. Według Amerykanów obecność rosyjskiego systemu przeciwlotniczego w Turcji spowoduje, że za jego pośrednictwem będą gromadzone dane na temat możliwości i systemów wykorzystywanych przez produkowane przez koncern Lockheed-Martin myśliwców Lightning II.
Amerykanie naciskali, aby zamiast rosyjskich S-400, Turcy kupili wyrzutnie Patriot. Jednak Ankara nie uległa presji i zakup rosyjskiej platformy został sfinalizowany. Do Turcji od ubiegłego piątku docierają kolejne transporty z komponentami systemu, a stu tureckich specjalistów wysłano do Rosji na szkolenie w zakresie kompleksów przeciwlotniczych S-400. Według słów prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdoğana, szkolenia w Rosji mogą objąć nawet tysiąc wojskowych. Systemy S-400 zostaną w pełni zainstalowane w Turcji w kwietniu 2020 r. Koszt zakupu Triumfów to 2,5 mld dolarów, z czego połowa została skredytowana przez stronę rosyjską. Nie rzecz jednak tylko w kosztach, znacznie niższych niż kosz Patriotów, których nota bene jeszcze kilka lat temu, w pierwszych konfliktu w Syrii Turcja się gorąco domagała, twierdząc, że są jej niezbędne, gdyż ustawicznie dochodzi do naruszeń tureckiej przestrzeni powietrznej, a na jej terytorium spadają rakiety wystrzeliwane przez wojska wierne prezydentowi Syrii Baszszarowi Al-Assadowi. Pomimo tych apeli Ankara raz po raz spotykała się wówczas z odmową, co też zapewne nie wpłynęło budująco na wzrost jej zaufania do sojuszników z NATO i ich woli aktywnego włączenia się w obronę Turcji w przypadku, gdyby została zaatakowana.
Amerykańskie obawy, że obecność w Turcji zarówno S-400 jak i F-35 mogłaby doprowadzić do ujawnienia utajnionych danych myśliwców i przejęcie ich przez Rosjan, ale warto zwrócić uwagę na inny jeszcze aspekt – kupując inny niż amerykański system obrony przeciwlotniczej Turcy osiągnęli znaczący stopień uniezależnienia się. Chodzi mianowicie o to, że S-400 nie są zintegrowane z platformami natowskimi, a zatem nie będzie możliwe ingerowanie w ich działanie ze strony sojuszników Turcji z Paktu Północnoatlantyckiego. Tymczasem gdyby Turcja używała Patriotów, zawsze mogłoby się to wiązać z możliwością ich zdalnego „wyłączenia”.
Dzień po wypowiedzi rzecznik Grisham z ofertą wystąpił dyrektor generalny państwowego koncernu Rostech Siergiej Czemezow. „Jeśli nasi tureccy koledzy wyrażą taką chęć, to jesteśmy gotowi zorganizować dostawy Su-35” – oświadczył.
O zainteresowaniu Turcji nowymi rosyjskimi myśliwcami informowano już w maju, podczas największych Międzynarodowych Targów Przemysłu Obronnego IDEF-2019, które odbywały się w Stambule.
Su-35 to wersja rozwojowa Su-27, klasyfikowana jako generacja 4++, opracowana jako model przejściowy na czas zanim do służby wejdzie samolot PAK FA, czyli Su 57. Su-35 korzystają z wielu rozwiązań opracowywanych na użytek nowej konstrukcji. Maszyny te mają swoją wersję eksportową – trafiły już do lotnictwa chińskiego i indonezyjskiego. Ich zakupy są także niemile widziane przez Waszyngton – plany ich nabycia przez Egipt kilka miesięcy temu spotkały się z groźbą sankcji.
Wyścig zbrojeń w powietrzu tymczasem osiągnął nowy etap – wicepremier Rosji Jurij Borisow poinformował, że Rosja przystępuje do seryjnej produkcji myśliwców piątej generacji Su-57, a pierwsze dostawy zostaną zrealizowane już w tym roku. Pierwsza partia ma liczyć 76 samolotów. Następne serie mają obejmować maszyny po kolejnych modyfikacjach, między innymi nowe silniki. Przedseryjne Su-57 były już testowane w warunkach bojowych w Syrii.