„Chcę, żeby czytelnik odkrył coś, czego nie wiedział”. Rozmowa z Adamem Sęczkowskim, redaktorem naczelnym Odkrywamy Idoli

Adam Sęczkowski podczas III Gali Nagrody im. Andrzeja „Ibisa” Wróblewskiego. / fot. Krzysztof Żuczkowski

Co to znaczy być idolem? Czy to tylko gwiazdy z pierwszych stron gazet? „Odkrywamy Idoli” to portal Adama Sęczkowskiego – dziennikarza z Łodzi, członka zarządu Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej Oddziału, pomysłodawcy Nagrody Ibisa dla młodych dziennikarzy Warszawy i Mazowsza. Od lat rozmawia z artystami, sportowcami i ludźmi kultury. W rozmowie z Julianem Mordarskim opowiada, dlaczego dziś szczególnie ważne są rozmowy, które potrafią zaskoczyć zarówno rozmówcę, jak i czytelnika, odsłaniając nieznane dotąd fakty i przekazując wartości, które w świecie influencerów często schodzą na dalszy plan.

Zanim porozmawiamy o Twoich wywiadach, opowiedz proszę kilka słów o sobie – dla naszych czytelników, którzy mogą Cię jeszcze nie znać.

Jestem łodzianinem, który od lat łączy pasję do dziennikarstwa z pracą zawodową w różnych branżach. Ukończyłem Wydział Stosunków Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego oraz studia podyplomowe z bankowości. Pracowałem w księgowości, bankowości, marketingu, a obecnie jestem związany ze służbą zdrowia. Pełnię funkcję z-cy przewodniczącego Zarządu Rady Osiedla Karolew-Retkinia Wschód w Łodzi oraz konsultanta ds mediów Światowego Kongresu Polaków. Od czerwca 2021 roku jestem członkiem zarządu Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy RP, a także pomysłodawcą i sekretarzem Nagrody Ibisa – wyróżnienia dla młodych dziennikarzy Warszawy i Mazowsza. Wyznam, że znajomi często mówią o mnie „człowiek orkiestra” – nie boję się nowych wyzwań, a różnorodność zadań traktuję jako szansę na rozwój i zdobywanie nowych kompetencji.

Nagroda Ibisa jest jednym z Twoich ważniejszych projektów społecznych. Opowiedz o niej więcej.

Nagroda Ibisa czyli Nagroda im. Andrzeja „Ibisa” Wróblewskiego, której jestem pomysłodawcą i sekretarzem, to wyjątkowe wyróżnienie dla młodych dziennikarzy Warszawy i Mazowsza. Ideą tej inicjatywy jest promowanie rzetelnego, odważnego i inspirującego dziennikarstwa, które nie boi się zadawać trudnych pytań i odkrywać nieznanych historii. Co roku do konkursu zgłaszają się młodzi ambitni twórcy, dla których misja dziennikarska to coś więcej niż zawód – to pasja, odpowiedzialność i chęć wpływania na rzeczywistość. Już na początku grudnia ruszają zgłoszenia do IV edycji Nagrody Ibisa. Zachęcam wszystkich młodych dziennikarzy Warszawy i Mazowsza, którzy chcą podzielić się swoją pracą, pomysłami i wartościami, aby spróbowali swoich sił – to nie tylko szansa na prestiżowe wyróżnienie, ale przede wszystkim okazja do rozwoju, nawiązania cennych kontaktów i pokazania się szerszemu gronu odbiorców.

Skąd w ogóle wziął się pomysł na stworzenie portalu „Odkrywamy Idoli”?

Zawsze fascynowało mnie poznawanie ludzi od nieoczywistej strony. Przez lata przygotowywałem i przeprowadzałem wywiady dla różnych portali i gazet – od Wiadomości24.pl poprzez „Dziennik Łódzki”, „Blasting News”, Pisarze.pl, aż po „Panoramę Polską” w Kanadzie czy „Tygodnik Polski” w Australii. Zauważyłem, że wiele wartościowych rozmów ginie w internetowym szumie, więc postanowiłem stworzyć własną przestrzeń, gdzie będą dostępne w jednym miejscu. Tak narodził się serwis „Odkrywamy Idoli” – miejsce, w którym nie tylko publikuję wywiady, ale też organizuję akcje charytatywne i wspieram osoby potrzebujące. To projekt, który łączy moją pasję do rozmów z realnym działaniem na rzecz innych. Dodatkowo, jako pomysłodawca Nagrody Ibisa, staram się wspierać młodych dziennikarzy i promować rzetelne dziennikarstwo.

Kim jest w takim razie idol?

Na przykład młody człowiek z Łodzi – Przemysław Ledzian, który kiedyś postanowił dzień przed Wszystkimi Świętymi zapalać znicze na bezimiennych grobach – dla kogoś takiego osoba może być idolem. Dla innych będzie to ktoś z pierwszych stron gazet czy portali. Dla kogoś jeszcze innego – prezes fundacji albo osoba działająca charytatywnie. Definicja idola jest bardzo szeroka i złożona. Ja jednak opieram się na tej klasycznej, encyklopedycznej: idol to osoba, którą znamy, podziwiamy, lubimy. Rozmawiam z artystami, aktorami, muzykami, sportowcami. Uważam przy tym, że każdy z nas może być idolem – jeśli tylko potrafi inspirować i dawać dobry przykład innym.

Na czym najbardziej Ci zależy, kiedy prowadzisz rozmowy i co chcesz przekazać czytelnikom?

Zawsze stawiam na rzetelne przygotowanie i dociekliwość. Przed każdym wywiadem poświęcam dużo czasu na research – czytam biografie, analizuję wcześniejsze rozmowy, szukam nieoczywistych faktów. Chcę, żeby moje pytania były inne niż wszędzie – żeby rozmówca poczuł, że ktoś naprawdę interesuje się jego drogą, pasjami, wyborami. Najlepszym przykładem jest chyba włoski piosenkarz Drupi, którego zapytałem o nagrodę Dobrego Samarytanina – dostał ją za uratowanie dwóch tonących kobiet. Spojrzał na mnie zaskoczony i zapytał: „Skąd pan o tym wie?”. Bo faktycznie – dotrzeć do tej informacji było naprawdę trudno.

To była historia, którą opowiedział dopiero drugi raz w życiu. I właśnie o to chodzi – żeby moi czytelnicy doświadczyli elementu zaskoczenia, żeby odkrywali swojego idola na nowo. By poznali jego pasje, zajęcia po godzinach, coś, czego nie przeczytają w pięćdziesięciu innych wywiadach. To dla mnie największa satysfakcja: odkrywać nieznane historie i pokazywać czytelnikom, że za sukcesem zawsze stoją konkretne wartości, pasja i ciężka praca.

Czyli kluczowe jest dobre przygotowanie?

Zdecydowanie. Spędzam na tym sporo czasu, ale to się opłaca. Moi rozmówcy bardzo to doceniają, a czytelnicy dają świetny feedback – często słyszę, że czegoś nie wiedzieli, że coś ich zaskoczyło. I właśnie dlatego te wywiady mają sens.

Która rozmowa szczególnie zapadła Ci w pamięć?

Zawsze odpowiadam tak samo – ze świętej pamięci Ireną Jarocką. Spotkaliśmy się w Pałacu Izraela Poznańskiego w Łodzi, po koncercie. Umówiliśmy się na 30-minut rozmowy, które przerodziło się w półtoragodzinny wywiad z włączonym dyktafonem i kolejne półtorej godziny rozmowy bez niego. Tak dobrze się rozmawiało, że jej menadżerka Edyta musiała ją ponaglać: „Pani Ireno, już jest późno, musimy jechać do hotelu”. A Irena odpowiedziała: „Edytko, wsiądź do taksówki, ja wiem, gdzie nocujemy – dojadę sama. Z panem tak miło się rozmawia, że jeszcze chwilę zostanę”. I jeszcze długo rozmawialiśmy. Rozmawialiśmy o życiu, pasji, trudnościach i radościach. Pani Irena była niezwykle otwarta, a jej ciepło i autentyczność sprawiły, że do dziś wracam do tej rozmowy z ogromnym sentymentem.

A kto najbardziej Cię zaskoczył podczas rozmowy – ktoś okazał się zupełnie inny niż wcześniejsze wyobrażenia?

Stanisław Sojka całkowicie przełamał moje wyobrażenia – spodziewałem się poważnego artysty, a spotkałem człowieka z ogromnym poczuciem humoru, dystansem do siebie i świata. Rozmowa była pełna energii, inspiracji, a jednocześnie bardzo merytoryczna.

Podobnie z Krzysztofem Cugowskim – zamiast formalnej rozmowy, była to wymiana poglądów, która dała mi wiele do myślenia.

Z wieloma moimi rozmówcami utrzymuję kontakt, co pokazuje, że wywiad może być początkiem wartościowej relacji.

Twoje rozmowy trafiają także do czytelników za granicą. Co interesuje tamtejszą Polonię?

Współpracuję z „Tygodnikiem Polskim” w Melbourne – tamtejsza Polonia szczególnie ceni rozmowy z gwiazdami, które w Polsce są już mniej obecne w mediach. Wywiady z Krystyną Giżowską, Jerzym Połomskim, Andrzejem Rybińskim, Marianem Lichtmanem czy Jadwigą Barańską i Jerzym Antczakiem spotkały się z dużym odzewem.

Zauważyłem, że Polonia ma swój własny kanon idoli – często są to artyści, którzy przypominają im o ojczyźnie i dawnych czasach. Gwiazdy młodego pokolenia, jak Sanah czy Dawid Podsiadło, nie wzbudzają tam aż takiego zainteresowania. To ciekawe, jak różne są potrzeby i oczekiwania odbiorców na świecie.

Wspomniani bohaterowie Twoich rozmów to często osoby mniej znane lub zapomniane przez młodszych odbiorców. Czy wywiady z idolami sprzed ery TikToka mogą zainteresować tę grupę i przekazać im jakieś wartości?

Jestem przekonany, że tak. Moi rozmówcy to ludzie z ogromnym doświadczeniem, którzy potrafią mówić o wartościach, pracy nad sobą, szacunku do innych.

Andrzej Sikorowski z grupy Pod Budą powiedział mi kiedyś, że dziś liczy się głównie to, co się sprzeda, a kiedyś – wiedza, talent i kultura osobista. Ktoś robi sobie sesję w bieliźnie na pierwszej stronie gazety i to uchodzi za sukces. Ktoś wychodzi na scenę, nie potrafiąc śpiewać, i to też uznawane jest za sukces.

Tamto pokolenie miało zdecydowanie trudniej aby zrobić karierę. Chociażby profesor Bardini decydował o tym, kto zostanie piosenkarzem, a kto nie – żeby nim zostać, trzeba było skończyć najpierw odpowiednią szkołę artystyczną.

Dziś piosenkarzem może zostać pogodynka, osoba która nie potrafi śpiewać, a kiedyś trzeba było przejść żmudną drogę artystyczną. W „Tańcu z Gwiazdami” zaczynamy natomiast się zastanawiać – po której stronie jest gwiazda, a po której tancerz? To trochę przerażające.

Moi rozmówcy podkreślają, że warto byłoby wrócić do kultu wiedzy, kultu inteligencji, dobrych manier, dobrego zachowania, kultury osobistej – a nie, jak to się mówi, wypinania czterech liter w kierunku kamery. Wiele wartości, które reprezentują, jest dziś rzadkością, dlatego ich głos może być dla młodych czymś inspirującym.

Masz w takim razie plan, jak jeszcze skuteczniej dotrzeć z tym przekazem do pokolenia Z i Alfa?

Szukam nowych dróg dotarcia do młodego pokolenia – na razie najłatwiej mi przez Facebooka, gdzie mam już zaangażowaną społeczność. Wiem, że TikTok i Instagram to dziś podstawa komunikacji z młodymi, ale jeszcze nie zdecydowałem się na mocniejszą obecność tam – być może czas to zmienić. Mimo to dostaję coraz więcej pozytywnych wiadomości od młodych czytelników, którzy piszą, że wywiady otwierają im oczy na nowe tematy, inspirują do refleksji nad życiem i wyborami. Piszą, że dowiedzieli się czegoś ciekawego – że Małgorzata Kożuchowska powiedziała to i to, albo że Małgorzata Pieczyńska fajnie wypowiedziała się o tym, co w życiu ważne i o wychowaniu swojego syna. Nie nazywam tego przekazem moralnym, raczej próbą pokazania, że wartości i autentyczność są wciąż ważne – niezależnie od trendów. Jako członek zarządu Stowarzyszenia Dziennikarzy RP mam też możliwość promowania wartościowego dziennikarstwa wśród młodych – szczególnie poprzez Nagrodę Ibisa.

Kogo szczególnie chciałbyś zaprosić do rozmowy i dlaczego właśnie tę osobę?

Jest kilka osób, z którymi bardzo chciałbym się spotkać. W przeszłości miałem już okazję przeprowadzać wywiady z wieloma artystami zagranicznymi m. in. z Drupim, z wokalistą zespołu System of a Down, z Dani Klein –  wokalistką zespołu Vaya Con Dios, z Sandrą. Marzy mi się jednak rozmowa z Catherine Zetą-Jones – kiedyś widziałem wywiad, w którym spotkała się ze studentami filmówki w Los Angeles i była tak naturalna, że bardzo chciałbym z nią porozmawiać. Bardzo cenię ludzi naturalnych. Często artyści światowego formatu są bardziej dostępni niż nasze rodzime „gwiazdy” – i to trochę smutne.

Z polskich idoli chciałbym porozmawiać z Robertem Lewandowskim i Igą Świątek – nie tylko o sporcie, ale o tym, jak budują swoją markę, radzą sobie z presją i pozostają sobą mimo sukcesów. Dariusz Michalczewski także fascynuje mnie swoją nietuzinkową osobowością. Szczególne miejsce w moich planach ma Natalia Kukulska – rozmowa z nią byłaby dla mnie ważna nie tylko ze względu na jej muzykę, ale też na historię jej mamy, Anny Jantar. Takie rozmowy pozwalają odkryć idoli na nowo, pokazać ich ludzką twarz.

Jakie emocje towarzyszyły Ci w chwilach, gdy otrzymywałeś nominacje oraz zajmowałeś wysokie miejsca w plebiscytach takich jak „Człowiek Roku” w kategoriach kultura i działalność charytatywna czy „Dziennikarz Obywatelski Roku” w kategorii kultura? Czy samo wyróżnienie i obecność wśród laureatów miały dla Ciebie szczególne znaczenie – zarówno zawodowo, jak i prywatnie?

Otrzymywanie nominacji i zajmowanie wysokich miejsc w plebiscytach, zawsze budziło we mnie ogromną radość i satysfakcję. To nie tylko docenienie mojej pracy, ale też sygnał, że to, co robię na rzecz kultury i społeczności lokalnej, ma sens i jest zauważane. Każda nominacja była dla mnie motywacją do dalszego działania – niezależnie od zajętego miejsca, czułem się częścią ważnych inicjatyw i środowiska ludzi zaangażowanych.

Prywatnie takie nagrody dodają skrzydeł, pozwalają uwierzyć w siebie i pokazują, że warto być konsekwentnym oraz otwartym na współpracę z innymi. To też świetna okazja, by podziękować osobom, które mnie wspierały i inspirowały na różnych etapach mojej drogi.

Ostatnio miałem też zaszczyt odebrać nagrodę „Lider z powołania” podczas wydarzenia w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. To dla mnie szczególnie ważne wyróżnienie, bo podkreśla wartość zaangażowania i autentyczności w pracy społecznej. Takie momenty utwierdzają mnie w przekonaniu, że warto działać z pasją i odpowiedzialnością – niezależnie od trudności, które pojawiają się po drodze.

Trzymam kciuki, żeby te rozmowy udało Ci się wkrótce przeprowadzić i dziękuję za inspirującą rozmowę. Gdzie nasi czytelnicy mogą znaleźć Twoje dotychczasowe wywiady?

Dziękuję. Już niebawem zaproszę Państwa na stronę www.odkrywamyidoli.eu – obecnie trwa jej przebudowa, ale mam nadzieję, że już w połowie grudnia ruszy w nowej odsłonie. To będzie miejsce, gdzie znajdą się wszystkie moje rozmowy, inspirujące historie i akcje społeczne, które realizuję. Serdecznie zapraszam na stronę, a Tobie Panie Julianie dziękuję za dzisiejsze spotkanie i miłą rozmowę.

Julian Mordarski

Julian Mordarski (ur. 25 sierpnia 2000 r.) – redaktor naczelny Dziennika Trybuna, publicysta i komentator polityczny. Absolwent studiów licencjackich z polityki społecznej na Uniwersytetecie Warszawskim; obecnie studiuje dziennikarstwo i medioznawstwo na tej samej uczelni. Z Dziennikiem Trybuna związany od 2022 roku, początkowo jako szef działu zagranicznego. W kwietniu 2025 roku objął funkcję redaktora naczelnego. Od czterech lat współpracuje z mediami lewicowymi, specjalizując się w tematyce społecznej oraz międzynarodowej.

Poprzedni

Trump ogłasza „całkowite zamknięcie” przestrzeni powietrznej nad Wenezuelą. Caracas mówi o „kolonialnej agresji”

Następny

Nawrocki odwołuje spotkanie z Orbánem po jego wizycie u Putina