25 kwietnia 2024

loader

Łkająca budowlanka

fot. Unsplash

Wysokie ceny materiałów budowlanych, mediów, robocizny i perspektywa braku rąk do pracy powodują, że tradycyjne budownictwo balansuje na krawędzi opłacalności; przed upadkiem branże uratują nowe technologie – oceniają eksperci rynku budowlanego.

„Główne wyzwania dla sektora budowlanego w 2023 r. będą obejmować wysoką inflację i stopy procentowe, ciągłe ograniczenia w łańcuchach dostaw, opóźnienia w realizacji projektów oraz niedobory siły roboczej także presję na marżę” – ocenił dyrektor zarządzający Deloitte Consulting Misha Nikulin na sesji „Places + Spaces” zorganizowanego przez Urban Land Institute w Polsce.

Wskazał, że firmy powinny się skupić na lepszej kontroli nad finansami, tworzeniu bufora przez cięcie kosztów, zwróceniu uwagi na zmieniające się oczekiwania pracowników, a przede wszystkim na zwiększeniu wykorzystania nowych technologii w celu poprawy efektywności. „Można już zaobserwować wzrost wykorzystania nowych metod, takich jak prefabrykacja i budownictwo modułowe, które mają poprawić efektywność procesu budowlanego” – zaznaczył.

Według Przemysława Borka z firmy Pekabex, stosowanie technologii prefabrykacji wiąże się z trzy, cztery razy mniejszym zapotrzebowaniem na siłę roboczą, a budynki stawiane przy pomocy tej technologii powstają szybciej. Wyjaśnił, że w sytuacji, kiedy wojna w Ukrainie dobiegnie końca i ruszy odbudowa kraju – która przyciągnie ukraińskich pracowników – tradycyjne firmy budowlane w Polsce zostaną bez istotnej części kadry. „To może doprowadzić do spowolnienia ich wzrostu i ograniczeniu planów rozwojowych, dlatego już dziś muszą myśleć o nowych sposobach prowadzenia biznesu i innowacyjnych rozwiązaniach” – ocenił.

Eksperci zwrócili ponadto uwagę, że tradycyjne budownictwo wymaga dużego nakładu pracy i czasu, przez co jest kosztowne i do tego nie jest zbyt przyjazne środowisku. Wskazali, że nowe technologie, które pozwolą budować w bardziej zrównoważony i efektywny sposób to m.in. nowe materiały oraz prefabrykacja i budownictwo modułowe.

Według Katarzyny Chwalbińskiej-Kusek szefowej działu ESG i zrównoważonego rozwoju w Savills, dyrektorzy finansowi już wiedzą, że istnieje konkretny koszt finansowy konstruowania budynków w sposób bardziej zrównoważony i elastyczny, a także koszt nierobienia tego w ten sposób. „Na przykład zgodnie z zasadami unijnej taksonomii środowiskowej budynki muszą być oceniane i raportowane pod kątem swojej wydajności energetycznej i wpływu na środowisko, ale także możliwości adaptacji w przyszłości. Ten ostatni czynnik mógłby dać przewagę konstrukcjom prefabrykowanym” – wyjaśniła. Dodała że, nie będzie nas stać na dalsze wznoszenie budynków w tradycyjny sposób. „Jeśli mamy przetrwać, musimy zacząć stosować nowe technologie i rozwiązania”.

tr/pap

Redakcja

Poprzedni

Senior może z domu

Następny

Stoją w kolejce z atomem