28 marca 2024

loader

Chaplin polski podwójnego wzrostu

Jan Kobuszewski (1934 – 2019)

Jak rzadko który z aktorów obdarzony był nie tylko ponadnormatywnymi warunkami zewnętrznymi (bardzo wysokim wręcz „tyczkowatym”wzrostem, niewiarygodnie giętkim ciałem i dużą, podłużną twarzą o niebywale plastycznej mimice), ale także fenomenalną vis comica. Jego siłę komiczną porównywano do chaplinowskiej czy fernandelowskiej. Samo jego pojawienie się na scenie wywoływało salwy śmiechu na widowni.
Warszawiak (ściśle – prażanin z Zacisza) z dziada pradziada, z krwi i kości. Po ukończeniu warszawskiej PWST, skąd wyszedł „spod ręki” m.in. Aleksandra Zelwerowicza, który mówił o nim „wysoki na twarzy i pociągłego wzrostu”, zaczął świetną od początku drogę zawodową. Świetną, choć nigdy, zwłaszcza w filmie, nie był wykorzystany na tyle, na ile pozwalały jego talent i kapitalne warunki zewnętrzne.
Większość lat teatralnych spędził w Teatrze Narodowym, w tym u Kazimierza Dejmka, u którego zagrał m.in. Mefistofelesa w „Kordianie” czy doktora Bécu w legendarnych „Dziadach”, tych co wywołały burzę polityczną poprzedzającą Marzec 1968 roku. Ról zagrał w sumie setki (część także Teatrze Polskim, a po latach również n.p. w Teatrze Kwadrat), w tym wyborne role komediowe w przedstawieniach Fredry, Moliera, Szekspira, do których był stworzony, ale oczywiście także liczne role tzw. współczesne.
Wraz z Janiną Traczykówną zagrał główną rolę w pierwszym polskim serialu telewizyjnym „Barbara i Jan” (1964/1965). Także w telewizji stworzył kapitalną postać w „Gallux show” i innych kabaretach Olgi Lipińskiej. Stanisław Bareja dał mu role chyba w większości swoich komedii (m.in. w „Żonie dla Australijczyka”, „Brunecie wieczorową porą”), zagrał też m.in. w „Latach dwudziestych, latach trzydziestych” Janusza Rzeszewskiego, a w jego innej komedii, „Hallo Szpicbródka”, dał wyjątkowo, nawet jak na niego, fenomenalny popis mistrzostwa w roli Tajniaka Policji. Zagrał też dziesiątki kapitalnych ról w Teatrze Telewizji (m.in. w „Dożywociu” i „Damach i huzarach” Fredry, Ozryka w „Hamlecie” Szekspira czy fenomenalnego Anuczkina w „Ożenku” Gogola). Należał do gwiazd legendarnego kabaretu „Dudek” Edwarda Dziewońskiego, gdzie zagrał kapitalne, „kultowe” dziś dialogi, w roli Majstra obok Wiesławów Gołasa i Michnikowskiego („wężykiem, wężykiem”, „nie bądź pan rura i nie pękaj”), czy w „Kolejce”. Okropnego, ale niezwykle przy tym komicznego, kanonicznego „peerelowskiego majstra-hydraulika” zagrał też w serialu Jerzego Gruzy „Wojna domowa”.
Był człowiekiem rzadkiej dobroci, łagodności i pogody ducha, a także kultury osobistej, nigdy nie krytykującym innych publicznie, choć bycia takim nie ułatwiała mu ciężka i wyjątkowo dokuczliwa choroba, na którą cierpiał o dziesiątków lat.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Chińczycy żyją dłużej i zdrowiej

Następny

Sąd zabrania kłamać o LGBT

Zostaw komentarz