19 kwietnia 2024

loader

Ludzie piszą

The Witch is Dead*

Niedawno część Brytyjczyków fetowała zgon Margaret Thatcher w osobliwy sposób – kupując single ze starą piosenką The Witch is Dead i wprowadzając ją na drugie miejsce UK Chart. Mieszkańcy postindustrialnych rejonów Królestwa pamiętali Żelaznej Damie restrukturyzacyjną zagładę ich świata i poprzemysłowy margines, na jakim wylądowali. Później, mieszkańcom Wielkiej Brytanii B pomogła Unia Europejska adresując tam programy pomocowe. Z niezłym skutkiem. Sęk w tym, że to, co Unia dała, niedługo zabrała. I wcale nie chodzi o to, że przekierowała strumienie pomocowe na nowe państwa członkowskie, ale prowadząc politykę swobodnego przepływu osób i towarów, zachwiała poczuciem pewności i stabilności egzystencjalnej części Brytyjczyków. W ich oczach Unia stała się Wiedźmą. Dzisiaj ponownie słychać w niektórych regionach Królestwa tę piosenkę – The Witch is Dead.
Kilka uwag w związku z powyższym:
Trudno jednoznacznie ocenić brexitowe postępowanie Camerona. Nie ulega wątpliwości, że zachował się jak hazardzista, który – będąc przeciwnikiem Brexitu – był zarazem zwolennikiem przytulenia antyunijnych głosów. Mówiąc pieszczotliwie, Cameron-cynik, przeprzytulił się w rachubach. Doświadczenie to winno stanowić memento dla podobnych cwaniaków. Także dla Jarosława Kaczyńskiego, którego strategiczny partner właśnie przeciągnął smyczą poza UE. Teraz Rzeczpospolita musi się z tej smyczy jakoś zerwać. No bo gdzież mamy iść z Brytyjczykami? Z drugiej strony, Cameron postąpił wbrew temu, co stanowi jedną z największych bolączek UE – nie-demokratyzmowi i alienacji wobec społeczeństw. Premier poddał brytyjską unijność demokratycznej weryfikacji. Byłoby obłudne argumentowanie, że nie powinien tego czynić ze względu na prawdopodobieństwo porażki. Rysuje się tu konflikt między tym, co demokratyczne, a tym, co słuszne ze względów realistycznych. Niewykluczone, że nadmiar rachub realistycznych, a niedomiar procedur demokratycznych zaowocował tym, czym zaowocował.
Konsekwencje Brexitu są na dziś dzień nieprzewidywalne. Być może proces będzie postępował tak wolno, że nie będzie zauważalny. Być może wraz z wprowadzeniem się brexitowca na Downing Street, Wielka Brytania wypnie się na wszystko, co unijne (włącznie z transferami środków) i uzna się za niezwiązaną traktatami – będzie wówczas działała suwerennie, czyli tak, jak polska klasa polityczna lubi. Być może nastąpi psychologiczny mechanizm przekroczenia Rubikonu i zaczną się dziać w Europie rzeczy jeszcze wczoraj trudne do pomyślenia: fala referendów exitowych i faktyczny rozpad UE, powrót do idei integracji twardego jądra Europy z pominięciem sceptyków i peryferystów kultury europejskiej. W procesie tym interesy państw peryferyjnych, pisząc wulgarnie wprost, zostaną tak olane, jak państwa peryferyjne olały krytyczny problem UE związany z imigracją, koniec procesu rozszerzania UE, rozpad Wielkiej Brytanii w związku z prounijnym stanowiskiem Szkocji i Irlandii Północnej. Powrót na Wyspy terroryzmu, dalsza dezintegracja świata transatlantyckiego – wzmocnienie relacji USA-WB przy jednoczesnym… wzmocnieniu pozycji Niemiec w Europie. Gospodarcza i geopolityczna rywalizacja Niemiec i Francji oraz USA i WB z fatalnymi konsekwencjami dla bezpieczeństwa Polski, wzrost egoizmów państwowych i narodowościowych w Europie, także z fatalnymi konsekwencjami dla bezpieczeństwa Polski, wyłanianie się nowych koalicji w Europie, także np. w odniesieniu do kwestii sankcji wobec Rosji. Dodam, że dumna Rzeczpospolita, w wyłaniającej się konfiguracji, jest w stanie powołać silną międzymorską koalicję złożoną z Polski oraz jej 16 województw. Nikt inny nie zaryzykuje strategicznego układania się z tak niestabilnym państwem, w tak niestabilnych czasach, gospodarcze konsekwencje Brexitu rysują się od doraźnych (spadki na giełdach, chwiejność kursów walut), przez średniodystansowe – bariery w swobodnym przepływie osób i towarów, po dalekosiężne – zasadnicze sprzeczności interesów z możliwością wystąpienia… wojny handlowej. Wydaje się, że Brytyjczycy odłożyli właśnie na półkę TTIP, co akurat wcale nie musi być takie najgorsze.
Życzyć sobie trzeba, że jutro obudzimy się z chłodnymi głowami, schłodzeniu ulegną procesy, zjawiska zmiarkują się. Zachowując wszelkie proporcje pamiętać należy, że w ostatnich wyborach prezydenckich w Polsce jeden pan wygrał z drugim panem taką samą większością głosów jak Brexitowcy z unionistami. Niewielka statystycznie zmiana spowodowała trudną do wyobrażenia zmianą polityczną. Tak działa psychika i emocje, gdy przekracza się coś, co do tej pory wydawało się nie do przejścia. Od dzisiaj rzeczywistość europejska wymaga wzmożonej odpowiedzialności i pogłębionej refleksyjności. Nie jest to niestety coś, czego można oczekiwać od państwa Kaczyńskiego, Dudy, Szydło, Waszczykowskiego, Macierewicza itp.

Cezary Górecki

*z ang.: „Wiedźma nie żyje”

 

Wspomnienia…

Jak nigdy, już wcześnie rano włączyłam TVN24. Tam i nie tylko, słowo BREXIT powtarzane jest przez wszystkie przypadki. Komentarze nie pozostawiają żadnych złudzeń. TA UNIA EUROPEJSKA, już nigdy nie będzie tą samą, którą była w 2003 r. I rację ma L. Miller, który złożył historyczny podpis pod naszą akcesją…..TO POCZĄTEK KŁOPOTÓW JAKICH JESZCZE NIE ZNAMY. A mnie naszły wspomnienia. Wszystkie pokolenia żyjące w PRL-u (podobno) MARZYŁY o… wolnych granicach. Mimo „żelaznej kurtyny” Polacy wyjeżdżali za granicę, nie tylko do demoludów. Niektórzy mieli trudności z uzyskaniem paszportów, ale MOŻNA BYŁO WYJEŻDŻAĆ, chociaż nie tak jak teraz. Pamiętam nasze wycieczki do Budapesztu, do Pragi, do Berlina. Nawet raz udało mi się być w ZACHODNIM. Szlag mnie trafił w sklepie ALDI, gdy na półce z czekoladami zobaczyłam napis po polsku: tylko 5 czekolad… Ja kupiłam JEDNĄ. Już w „wolnej” Polsce byłam świadkiem rozmowy dwóch starszych pań: I PO CO MI TEN PASZPORT, GDY NIE MAM GDZIE JECHAĆ I NIE MAM … ZA CO. Mój paszport też już dawno stracił ważność, a nowego nie wyrabiam, bo po co? Niemieccy emeryci jeżdżą po całym świecie. Polscy czekają latami na wyjazd do… sanatorium. CO DALEJ Z UNIĄ EUROPEJSKĄ? Wiadomo, że z dnia na dzień nic się nie zmieni. Jaka przyszłość czeka Polaków, którzy zadomowili się na Wyspach? Co będzie dalej z polskim handlem na Wyspach? Tak wiele pytań, tak wiele niewiadomych. Czy inne państwa pójdą w ślady Wyspiarzy? Czy to początek końca ZJEDNOCZONEJ EUROPY? Mają rację ci, co widzieli i widzą czasami bzdurne poczytania Unii, „prostującej” banany, czy zajmującej się problemem, co jest warzywem, co jest owocem. To chyba był POCZĄTEK. A szkoda…

Z FB

trybuna.info

Poprzedni

Oświadczenie członka kolegium programowego muzeum drugiej wojny światowej

Następny

Leo znów przegrał