18 kwietnia 2024

loader

Realizm w szkatułce metafory

Z wszystkich powieści chińskich, które do tej pory Czytelnikom prezentowałem, ta jest najtrudniejsza w lekturze, ma najbardziej skomplikowaną fakturę, zarówno co do problematyki, jak i formy. W warstwie najbardziej zewnętrznej jest to realizm graniczący fragmentami z naturalizmem.

Jednak ten trop nie jest wystarczający do recepcji skomplikowanej struktury „Tęczującego popiołu” Sheng Keyi, powieści, w której mówią i działają ludzie, ale też zwierzęta, rośliny, duchy, boginki i demony.
Konstrukcja powieści jest polifoniczna, przepełniona głosami, które konfrontują się ze sobą, nieraz wchodzą z dialog, rezonują, a niektóre z tych głosów zawierają się w innych głosach, tak jak lalki w lalce-matrioszce. „Pieczołowicie sklejana z urywków różnych wypowiedzi historia miasteczka – zauważa w szkicu-posłowiu „Tęczujący popiół – kulisy metafory” Joanna Krenz – pozostaje jednak do samego końca otwartym pytaniem”.
Tłumaczka mówi nawet o „konfuzji”, której może doświadczyć czytelnik tej powieści, konfuzji biorącej się z „rozmywania się granic pomiędzy poszczególnymi sferami rzeczywistości oraz istotami żywymi, zmarłymi i fantastycznymi”.
Narratorka i główna bohaterka „Tęczowego popiołu”, Minzhu, jest młodą dziennikarką, osobą wykształconą, obeznaną także z kulturą europejską, więc narracja przepełniona jest intertekstualnością, „swobodną grą aluzjami do chińskiej tradycji literackiej z jednej strony, a z drugiej – do literatury euroamerykańskiego kręgu kulturowego: egzystencjalizmu, poezji rosyjskiej, europejskiej, prozy wojennej, obozowej i emigracyjnej”.
Czytelnik niechiński, nieznający języka chińskiego i w najlepszym razie pobieżnie tylko zorientowany w chińskiej kulturze, nie jest w stanie samodzielnie, bez wsparcia kompetentnego interpretatora, rozszyfrować nawet małej części znaczeń powieści.
Pomaga mu w tym tłumaczka, która zwraca uwagę, że swoją technika literacką Sheng nawiązuje do twórczości Pu Songlinga, chińskiego pisarza z przełomu XVII i XVIII wieku, twórcy jednego z czterech największych dzieł chińskiej prozy klasycznej, której polskiemu przekładowi nadano tytuł „Mnisi-czarnoksiężnicy, czyli niesamowite historie o dziwnych ludziach”, znanego też jako „Opowieści ze studia Liaozhai”.
W tym dziele, skonstruowanym jako zbiór krótkich opowiastek ludowych, „lisice są zaklętymi kobietami, duchy wchodzą w relacje uczuciowe z ludźmi, a magiczne mikstury pozwalają przekraczać fizyczne możliwości”. Inna obecna tu inspiracja artystyczna, to starożytna Księga Przemian, datowana na okres między X a IV w.p.n.e, pierwsza systematyczna wykładnia tradycyjnej chińskiej kosmologii i filozofii, zawierająca, między innymi, oparty na trygramach i heksagramach system wróżenia.
Bohaterka-narratorka ukazuje w powieści całą swoją egzystencję, ale też, co rzadkie, a nawet unikalne, pokazuje swoją śmierć.
Nie ujawnię w jaki sposób, by nie odbierać czytelnikom satysfakcji z dotarcia do tego momentu, ściśle zresztą związanego z brzmieniem tytułu.
Oczywiście, warstwa metaforyczna, literacka i estetyczna gra nie wyczerpuje sensu i treści powieści.
To także po części realistyczny, a po części dystopijny (n.p. motyw zorganizowanej administracyjnie prokreacji) obraz współczesnych Chin, ich problemów społeczno-politycznych, ujętych przez pisarkę krytycznie, choć w poetyce wieloznacznej alegorii.
Nie to jednak jest w tej powieści najciekawsze, lecz jej trudna w percepcji, ale fascynująca warstwa formalna.
„Bohaterce udaje się spiąć klamrą własne życie i śmierć – zamknąć je w szkatułce metafory, która przechowa je z całą ich złożonością i wpisanym w nie tragicznym pięknem. W wymiarze metaforycznym spektrum barw, to wielość ludzkich historii (…) Każda z nich ma swój kolor i blask. Stopione w jej pamięci jak w piecu alchemicznym, razem składają się na świetlny spektakl, który przyciąga wzrok i skłania do kontemplacji” – puentuje swój esej-posłowie Joanna Krenz.
Sheng Keyi – „Tęczujący popiół”, przekł. Joanna Krenz, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2021, str. 377, ISBN 978-83-8196-5

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Enigmatycznie

Następny

Co się dzieje ze szwedzką socjaldemokracją?

Zostaw komentarz