

Aleksander Kwaśniewski, komentując swe skuteczne hasło wyborcze, czyli „Wybierzmy przyszłość”, żartował, że powinno zostać wyryte na jego nagrobku. Ale zanim jego pokolenie zejdzie z tego najlepszego ze światów, trzeba będzie znów głos w prezydenckich wyborach oddać. Znów zagłosuję i będę was do podobnego wyboru namawiał.
Znów zagłosuję w pierwszej na lewicową kandydaturę. Tym razem mam wybór. Jak nigdy do tej pory. Aż troje kandydatów. Każdego znam co nieco i szanuję.
Nie zagłosuję na Adriana Zandberga. Choć lewicowym jest bezsprzecznie. Ma w głowie poukładane lewicowe poglądy. Mógłby być wzorcem ideowego polityka lewicowego.
Niestety jego ideowość nie łączy się ze skutecznością. Z gotowością do kompromisów. Zbrukania swej ideowej szaty dla zyskania częściowych zysków.
Adrian sprawdza się jako sprawny opozycyjny parlamentarzysta. Pryncypialnie, aktywnie wyczekujący na nadejście fali poparcia dla jego lewicy. Ale ona, jak Mesjasz, ciągle nie nadchodzi. Nie wierzę, że mój głos teraz taką falę pobudzi.
Nie zagłosuję też na Joannę Senyszyn. Choć jej lewicowość jest bezsprzeczna. Choć ma w głowie poukładane, a jeszcze potrafi być ironiczną i autoironiczną wręcz. Czym bije Adriana na głowę.
Nie zagłosuję, choć znamy się z Joanną przynajmniej 25 lat. Byliśmy parlamentarzystami SLD w „sanktuarium demokracji” na Wiejskiej.
W czasie kampanii wyborczej Joanna zaprezentowała wszystko co dawne SLD miało najlepsze. Kompetencje, wigor, skuteczność i poczucie humoru. Ale to dawne SLD to czas przeszły, dokonany. Formacja, która może młodszej lewicy doradzić, przestrzec przed głupstwami, zachwycić nawet żywotnością.
To młodsi, nie nasza Starówka SLD, muszą polską lewicę urządzić. Stworzyć ją wedle ich oczekiwań, standardów, marzeń.
Dlatego zagłosuję na Magdę Biejat. Bezsprzecznie lewicową. Z głową poukładaną jak jej lewicowi konkurenci. Ale bardziej skuteczną od Adriana. I czasem też ironiczną jak Joanna.
Znów wybiorę wam i sobie „przyszłość lewicy”. Choć ta nowa lewica inna jest od mojego, coraz bardziej oddalającego się w utopi czasu, starego, dobrego SLD.
PS. Więcej w tygodniku „Nie”.