2 grudnia 2024

loader

Problemy wrzącego kotła

Zjednoczona jednak już coraz mniej Prawica ma już z głowy uciążliwą kampanię wyborczą i nareszcie może zająć się tym co jeszcze potrafi czyli wewnętrznymi rozgrywkami.

Wybory prezydenckie wygrane, wobec tego już nie obowiązuje banalne hasło „wszystkie ręce na pokład”, pora zatem poniuchać w jakim kierunku ów okręt poprowadzić, czy zachować dotychczasową załogę a może zmienić osobę na mostku kapitańskim czy też już rychtować szalupy ewakuacyjne.
Skoro w mediach politycy obozu rządzącego przestają mówić jednym głosem, to jest to już wyraźna oznaka tego, że w tym prawicowym kotle już zaczyna wrzeć. Reakcja na to wrzenie może być trojakiego rodzaju – uważa szewc Fabisiak. Można dolewać oliwy do ognia, gasić ów ogień ciepłą wodą z kranu albo zastosować starą sprawdzoną urzędniczą metodę: nie reagować i przeczekać aż się sprawy same rozwiążą.

Wydaje się, że rozdający karty i rozgrywający wszystkich pozostałych uczestników gry rozwiązał już ten dylemat wybierając pierwszy ze wspomnianych wyżej wariantów. Tym też, zdaniem szewca Fabisiaka, należałoby tłumaczyć sformułowaną przezeń zapowiedź reorganizacji rządu poprzez uszczuplenie w nim pozycji pisowskich partnerów koalicyjnych, którzy, co całkiem zrozumiałe, niechętnym okiem na to wysiudanie spoglądają. Cały ten manewr można by tłumaczyć na różne sposoby. Interpretacja psychologiczna nakazywałaby upatrywanie się tu cech osobowościowych samego prezesa i mentalnie mu bliskiego otoczenia polegających na permanentnej konfliktotwórczej swarliwości. Jednak za bardziej prawdopodobne szewc Fabisiak uznaje dążenie do umocnienia PiS jako twardego i lojalnego jądra rządzącego konglomeratu. Zwłaszcza, że poszczególne elementy tegoż konglomeratu zaczynają nieco brykać i prowadzić samodzielną konkurencyjną wobec innych frakcji politykę.
Chodzi tu o perspektywiczne pozyskiwanie wyborców o orientacji konserwatywno-prawicowej w zbyt dużym, jak na apetyty PiS, stopniu zagospodarowanym przez Konfederację. Skoro konfederaci nie chcą – co z ich punktu widzenia jest wyborem racjonalnym, gdyż czują się na tyle silni, że pozycja przystawki PiS nie jest dla nich szczególnie atrakcyjna – to my im tych wyborców odbierzemy. W tym kontekście zrozumiała jest inicjatywa Zbigniewa Ziobry odnośnie wypowiedzenia Konwencji Stambulskiej, która to inicjatywa nie jest zbyt ochoczo wspierana przez partię Kaczyńskiego. Za to Ziobro zyskał dla niej poparcie ze strony konfederatów wczuwając się w ich ideologiczne imponderabilia. Czy oznacza to, że Ziobro i jego ekipa szykuje się do utworzenia wspólnego z Konfederacją bloku na przyszłe wybory widzą tu większą szansę załapania się na posłowanie niż w przypadku zdania się na łaskę i niełaskę wszechwładnego prezesa? – zastanawia się szewc Fabisiak.

Z kolei wiadomo, że relacje Ziobry z Morawieckim nie są bynajmniej wzorcowym przykładem wewnątrzrządowej współpracy. Wiadomo też, że Kaczyński stawia na bardziej pod względem uległości przewidywalnego Mateusza Morawieckiego czego dał wyraźny sygnał mówiąc, że zapowiadana reorganizacja rządu nie obejmie osoby premiera. Szewc Fabisiak zauważa, że również urzędujący premier czyni gesty pod adresem wyborców Konfederacji. Dlatego też zaproponował utworzenie funduszu patriotycznego mającego głównie wśród pokolenia promować postawy będące przedmiotem długotrwałej i konsekwentnej indoktrynacji ze strony IPN. Toć właśnie ów fundusz ma rozdawać dutki młodym propagatorom jedynie słusznej polityki historycznej i oczywiście spójnej z linią programową Konfederacji. Morawiecki ma sposób myślenia bankowca i dlatego rozumie, że do ludzi bardziej przemawia kasa niż wzniosłe idee nawet z tą kasą powiązane. Z kolei Ziobro to typ propagandzisty, showmana, który lepiej czuje się przed telewizyjnymi kamerami niż za urzędniczym biurkiem. Dlatego też o swoim antystambulskim pomyśle wypowiada się w świetle tychże kamer a nie, jak to czyni premier, na kameralnych spotkaniach z grupą sympatyków klakierów. W związku z powyższym o wypowiedzeniu konwencji wiedzą wszyscy, natomiast o funduszu mało kto pamięta i mało kto się na jego temat wypowiada.
Wnikliwi obserwatorzy wewnętrznych pisowskich rozgrywek zwrócili uwagę na jeden istotny fakt. Otóż na obrzęd wręczenia powtórnej prezydenckiej nominacji Andrzejowi Dudzie prezes Kaczyński nieco się spóźnił ale za to wcześniej wyszedł. Czy jest to sygnał o słabnącej pozycji bądź co bądź głowy państwa? Szewc Fabisiak przypomina sobie jak przed laty sowietolodzy na podstawie tego, kto na trybunie stoi bliżej a kto dalej sekretarza generalnego KC KPZR wysnuwali wnioski co do ich pozycji w hierarchii władzy. Uczeni sowietolodzy nie przewidzieli jednak najważniejszego – mianowicie rozpadu Związku Radzieckiego. Szewc Fabisiak ma nadzieję, że znajdą się analitycy, którzy nie omylą się w prognozach co do końca państwa PiS.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Biden faworytem

Następny

Zachipowani?

Zostaw komentarz