9 lipca 2024

loader

Brak zaangażowania w meczu z Serbią? Matlak krytykuje postawę Polek

fot. Polska Siatkówka / Facebook

Polskie siatkarki doznały pierwszej porażki w mistrzostwach Europy, w poniedziałek przegrały z Serbią 1:3. „Rywalki nie pokazały cudów. To my je zmusiliśmy do tego, by z nami wygrały” – skomentował mecz były selekcjoner reprezentacji Jerzy Matlak.

Biało-czerwone zagrały poniżej oczekiwań, ale szkoleniowiec nie ukrywał, że po brązowym medalu wywalczonym w Lidze Narodów, te nadzieje zostały za bardzo rozbudzone.

„Wydaje mi się, że dziewczyny zostały za mocno +napompowane+ przed turniejem. Wieszano już im medale, mówiono nawet o mistrzostwie Europy, a mam wrażenie, że ta presja zaczyna im szkodzić. Brązowy medal w Lidze Narodów był sukcesem, ale też wiele drużyn potraktowało te rozgrywki jako poligon doświadczalny. Sporo zespołów nie zagrało w najsilniejszych składach i było łatwiej ograć jednego czy drugiego bardziej utytułowanego rywala. Serbia w Lidze Narodów grała w składzie bez Tijany Boskovic, a to są dwie różne drużyny” – powiedział PAP Matlak.

Jak dodał, mistrzynie świata, mimo zwycięstwa, nie zagrały wielkiego meczu. Tym bardziej, że w pierwszym secie Polki zagrały koncertowo i wygrały 25:18.

„Moim zdaniem to nie Serbia wygrała ten mecz, tylko my doprowadziliśmy do takiej sytuacji, że one nie miały już wyjścia i musiały z nami wygrać. Rywalki żadnych cudów nie pokazały, na początku meczu zupełnie nie miały lewego skrzydła. Potem się jednak rozhuśtały, bo my im na to pozwoliliśmy. W trzecim secie zrobiliśmy dziewięć błędów, zepsuliśmy sześć zagrywek i to m.in. zadecydowało o porażce” – podkreślił.

W drugiej partii role na boisku odwróciły się o 180 stopni. Na parkiet wyszły te same szóstki, ale to rywalki zdecydowanie dominowały i wygrały do 13. Według Matlaka, początek tego seta też miał istotny wpływ na całe spotkanie.

„Nie chcę zwalać winy na jedną czy drugą zawodniczkę, bo gra cały zespół. Natomiast akurat słabszy okres przytrafił się Olivii Różańskiej. Brak precyzyjnego przyjęcia spowodował, że zabrakło skończonych ataków, także w jej wykonaniu. Serbki prowadziły 8:2 i zaczęły grać tak, jak potrafią. A my z kolei poszliśmy w drugą stronę. Może trzeba było wcześniej zareagować i dać odpocząć Olivii. Daleki jednak jestem od sugerowania, że Stefano Lavarini popełnił błąd, że ją tak długo trzymał na parkiecie. Sam byłem trenerem i też popełniałem błędy” – stwierdził.

Były selekcjoner reprezentacji, który w 2009 roku wspólnie z Piotrem Makowskim poprowadził zespół do brązowego medalu mistrzostw Europy, nie ukrywał, że Polki nie pokazały też swojego charakteru na boisku.

„Nie podobał mi się ten mecz, bo nie było z naszej strony takiego zacięcia, zaangażowania czy woli walki. Wszyscy uważali, że po sukcesach w Lidze Narodów, te cechy zespół ma już na stałe wszczepione. To nie jest jednak dane raz na zawsze, tylko trzeba to pokazywać, uruchamiać na nowo w każdym meczu” – przyznał.

Polki nie mają zbyt wiele czasu na odpoczynek i regenerację, bowiem już we wtorek o godz. 20 zmierzą się z Belgią, która nieoczekiwanie przegrała z Ukrainą 0:3.

„Z jednej strony po tej porażce nic złego jeszcze się nie stało, dwaj najbliżsi rywale raczej krzywdy nie powinni nam zrobić. Z Belgią może być trudniej, bo gramy przeciwko gospodarzowi, a więc w hali będzie trochę wrzasku. Z drugiej strony jesteśmy lepszym zespołem od Belgii, wyżej notowanym. Rywalki w składzie mają świetną Britt Herbots, ale poza nią nie ma raczej większego zagrożenia. Mam nadzieję, że te dwa najbliższe spotkania grupowe pozwolą nam dojść do siebie i drużyna zacznie grać tak, jak potrafi” – ocenił.

Porażka z Serbią poważnie jednak zmniejsza szanse Polek na zajęcie pierwszego miejsca w grupie. A to z kolei może oznaczać wcześniejsze spotkanie z Turcją w fazie pucharowej.

„Turczynki mają znacznie większy potencjał niż Serbia, której gra tak naprawdę opiera się na Boskovic. Turcja to bardziej wszechstronny zespół, ma więcej opcji w ataku, bo jest Ebrar Karakurt czy Melisa Vargas. Są jeszcze dwie doświadczone środkowe Eda Edrem i Zehra Gunes, które grały w reprezentacji, gdy ja jeszcze byłem selekcjonerem” – podsumował Matlak.

tr/pap

Redakcja

Poprzedni

Trump musi zapłacić

Następny

Premier League. Plaga kontuzji w „The Blues”