Pierwsza po przerwie reprezentacyjnej ligowa kolejka miała dać odpowiedź, w jakiej formie są nasze „eksportowe zespoły”, czyli walczące w kwalifikacjach Ligi Europy Lech Poznań, Piast Gliwice i Legia Warszawa. Z trójki pucharowiczów komplet punktów zdobyła jedynie warszawska drużyna, zaś poznaniacy i gliwiczanie swoje mecze zremisowali.
Mecz we Wrocławiu zaczął się dla zespołu Lecha znakomicie, bo już w 7. minucie objął prowadzenie po golu Mikaela Ishaka. Gospodarze wyrównali jednak pięć minut później po golu Piotra Celebana, a w 16. minucie na 2:1 dla nich strzelił Francuz Mathieu Scalet. Gracze „Kolejorza” potrzebowali 12 minut żeby odzyskać inicjatywę i w 28. minucie po trafieniu Hiszpana Daniego Ramireza wyrównali stan meczu, a w 32. minucie Ishak wyprowadził ich na prowadzenie 3:2. Pozyskany latem szwedzki napastnik ma już na koncie cztery gole i na spółkę z czeskim napastnikiem Legii Tomasem Pekhartem prowadzi w klasyfikacji strzelców.
Jeśli Szwed utrzyma taką snajperska dyspozycję dłużej, fani „Kolejorza” szybko przestaną tęsknić za duńskim napastnikiem Christianem Gytkjaerem. Po zmianie stron zespołowi Śląska dopisało szczęście, bo po faulu Tymoteusza Puchacza na Zambijczyku Lubambo Musondzie sędzia podyktował dla wrocławian rzut karny, który na wyrównująca bramkę na 3:3 zamienił Słowak Robert Pich. Mimo okazji z obu stron więcej goli w tym meczu nie padło.
Po trzech kolejkach Śląsk z siedmioma punktami na koncie jest w czubie ligowej tabeli, zaś Lech z dwoma zajmuje miejsce w środku stawki, więc remis uzyskany we Wrocławiu trzeba uznać za obiecujący w kontekście czekającego w środę poznański zespół wyjazdowego meczu z Hammarby IF w 2. rundzie eliminacji Ligi Europy. Mniej optymistycznie wygląda dyspozycja piłkarzy Piasta Gliwice, którzy w Grodzisku Wielkopolskim po słabiutkim występie zremisowali 0:0 z Wartą Poznań. A gwoli przypomnienia, w czwartek w meczu 2. rundy LE rywalem gliwiczan będzie austriacki TSV Hartberg, zespół raczej lepszy od Warty. Trzeci z pucharowiczów, Legia, wejdzie do gry w kwalifikacjach LE dopiero od 3. rundy, ma więc jeszcze trochę czasu. Oby tylko strzeleckiej formy nie stracił Pekhart, który zapewnił „Wojskowym” komplet punktów w wyjazdowej potyczce z Wisła Płock.