League przyniosła kibicom mnóstwo emocji, bo w 16 meczach strzelono aż 62 gole, co daje niezwykłą na takim poziomie rywalizacji średnią 3,88 bramki na jedno spotkanie. Największą kanonadę urządzili piłkarze Bayernu Monachium i RB Salzburg (6:2), ale najwyższe zwycięstwo w tej kolejce odniosła Borussia Moenchengladbach pokonując na wyjeździe Szachtara Dionieck 6:0.
Wygrana Bayernu Monachium z Red Bullem Salzburg była już 14. z rzędu zwycięstwem ekipy trenera Hansiego Flicka w Lidze Mistrzów. Tak długiej serii triumfów w tych elitarnych rozgrywkach nie odnotował żaden inny zespół w historii. Po raz ostatni Bayern doznał porażki w sezonie 2018/2019 w 1/8 finału z Liverpoolem. Dotychczasowy rekord należał do Realu Madryt i wynosił dziesięć wygranych. Od meczu finałowego z Paris Saint-Germain (wygranego 1:0) Bayern samodzielnie śrubuje ten rekord. Ponadto mistrzowie Niemiec są niepokonani na wyjeździe od piętnastu spotkań Ligi Mistrzów, a dokładniej od meczu z PSG na początek fazy grupowej w sezonie 2017/2018. Poza Monachium mistrzowie Niemiec wygrali już dziewięć meczów europejskich pucharów z rzędu, ale w tej statystyce uwzględniane są też mecze rozegranego w sierpniu finałowego turnieju Champions League w Lizbonie.
Do zwycięstwa bawarskiej jedenastki nad mistrzem Austrii dołożył się dwoma trafieniami najskuteczniejszy strzelec poprzedniej edycji Robert Lewandowski, dla którego były to jednak dopiero pierwsze bramki w obecnym sezonie Champions League. Ale kapitan reprezentacji Polski powiększył swój łączny dorobek strzelecki w Lidze Mistrzów do 70 goli i brakuje mu już tylko jednego trafienia, aby zrównać się klasyfikacji wszech czasów z trzecim w tym zestawieniu Hiszpanem Raulem Gonzalezem. Legendarny napastnik Realu Madryt, który zakończył karierę w 2015 roku, zapewne wkrótce straci trzecią lokatę na rzecz polskiego piłkarza, którego najgroźniejszym konkurentem w tej chwili jest obecny snajper „Królewskich” Karim Benzema. Francuski napastnik w trzeciej kolejce w spotkaniu z Interem zaliczył swoje 67. trafienie, a jest rówieśnikiem „Lewego”.
Liderem tej strzeleckiej klasyfikacji jest Cristiano Ronaldo, który ma na koncie 130 trafień uzyskanych w barwach Manchesteru United, Realu Madryt i Juventusu Turyn. W minioną środę w wyjazdowym meczu z Ferencvarosem Portugalczyk, który w tej edycji z powodu zakażenia koronawirusem zagrał dopiero pierwszy raz, nie powiększył swojego fenomenalnego bramkowego dorobku, tymczasem drugi na liście wszech czasów Leo Messi, strzelając gola z rzutu karnego w wygranym 2:1 meczu z Dynamem Kijów, zaliczył 118. trafienie (a trzecie w obecnej edycji LM). Argentyńczyk nie jest jednak obecnie w takiej formie, żeby mógł pokusić się o odrobienie straty 12 goli. Wygląda jednak na to, że jeszcze w tej edycji na pierwszych czterech miejscach w tej klasyfikacji znajdować się będą czynni piłkarze, bo pewnie Raula przeskoczy nie tylko Lewandowski, ale także Benzema. Warto przypomnieć kto jeszcze znajduje się w Top 10 klasyfikacji wszech czasów. Szóstą lokatę okupuje z 56 trafieniami Holender Ruud van Nistelrooy, siódmą z 50 golami Francuz Thierry Henry, ósmą z 49 bramkami zajmuje legendarny Argentyńczyk z hiszpańskim obywatelstwem Alfredo di Stefano, dziewiątą z 48 bramkami na spółkę zajmują Ukrainiec Andrij Szewczenko i Szwed Zlatan Ibrahimovic (on mimo 39 lat wciąż jest czynnym graczem, aktualnie występuje jednak w barwach AC Milan, a ten zespół jest poza Ligą Mistrzów), zaś czołową dziesiątkę zamykają z 46 trafieniami: Niemiec Thomas Mueller (gwiazdor Bayernu wciąż może poprawić swoje osiągnięcie i lokatę w zestawieniu), Włoch Filippo Inzaghi oraz legendarny portugalski napastnik Eusebio, ale jego dorobek podobnie jak dorobek Alfredo di Stefano pochodzi wyłącznie z występów w Pucharze Europy Mistrzów Klubowych, który od 1992 roku, został zastąpiony przez Ligę Mistrzów.
W klasyfikacji strzelców obecnej edycji Champions League po trzech kolejkach z dorobkiem 4 goli prowadzą: Norweg Erling Haaland (Borussia Dortmund), Portugalczyk Diogo Jota (FC Liverpool) i Anglik Marcus Rashford (Manchester United). Warto zwrócić jednak uwagę na norweskiego napastnika, który w wygranym przez ekipę z Dortmundu 3:0 spotkaniu z Club Brugge zaliczył dwa trafienia. Był to jego dopiero 11. występ w Lidze Mistrzów, a ma już na koncie 14 bramek. Zważywszy na fakt, że Haaland ma do dopiero 20 lat, zaś talent do strzelania goli wręcz nieziemski, taki początek być może zwiastować pojawienie się gracza zdolnego wyprzedzić w klasyfikacji wszech czasów nawet duet Cristiano Ronaldo – Leo Messi.