7 listopada 2024

loader

Piłkarze grają, a płace się mrożą

Jakub Błaszczykowski jest piłkarzem i właścicielem Wisły Kraków. Po której stronie stanie?

Piłkarze zespołów PKO Ekstraklasy szykują się do 28. ligowej kolejki. W środku tygodnia dołączyli do nich gracze I i II ligi, zatem wszystkie trzy zawodowe ligi w naszym kraju wróciły jakoś do życia po blisko trzech miesiącach bezruchu spowodowanego pandemią koronawirusa. Radość trwała jednak krótko, bo prezes PZPN Zbigniew Boniek włożył kij w mrowisko sugerując, żeby redukcję zarobków piłkarzy wprowadzić na stałe.

Swój aktualny pogląd na kwestię zarobków piłkarzy w polskiej lidze prezes PZPN wyłożył w wypowiedzi opublikowanej na łamach „PS”. „W naszej piłce na epidemii najwięcej stracił PZPN – na dzień dobry 80 milionów złotych. Gdyby spotkało to któryś z klubów, byłby na łopatkach. My natomiast potrafiliśmy się zorganizować i jeszcze ponad 100 milionów złotych przeznaczyliśmy na pomoc w ramach tarczy. Kluby szybko ustaliły, że w czasie kryzysu piłkarze powinni zarabiać połowę pensji, a ja uważam, że trzeba by obniżyć wynagrodzenia na stałe. Wtedy chcieliby trenować trzy razy mocniej, by wyjechać za granicę i zarobić więcej. W Polsce wielu piłkarzy ma eldorado, zwłaszcza ci z Europy Środkowej i Bałkanów. Ci gracze są ważną częścią niektórych zespołów, ale nie sądzę, by pomagali nam w osiąganiu sukcesów w europejskich pucharach. Gdyby zarabiali mniej, nie przyjeżdżaliby do Polski tak chętnie” – stwierdził Boniek. Dodał też: „W Polsce piłkarze mają za dobrze. Wszyscy o nich dbają, od dziennikarzy po działaczy. Najlepiej, gdyby istniał przepis, że po pierwszej połowie można wymienić całą jedenastkę, żeby tylko nikt się nie spocił. W czasie pandemii zatroszczyliśmy o piłkarzy bardziej niż na przykład o lekarzy. Sportowcy są uprzywilejowaną grupą, która daje społeczeństwu dużo, ale też dostaje trzy razy więcej i powinna o tym pamiętać” – przekonuje sternik polskiego futbolu. Wskazał też klubowym włodarzom właściwy kierunek: „Pandemia pokazała, że niektóre kluby były zarządzane w sposób zbyt ryzykowny. Każdy chce zostać mistrzem, ale rezultat osiągnięty na boisku powinien być wynikiem rozsądnej strategii. Zamiast dwudziestu obcokrajowców, wolałbym trzech, czterech, którzy zarabialiby więcej, ale mogliby czegoś nauczyć młodych polskich piłkarzy. Chwalimy się, że nie mamy kominów płacowych. A ja uważam, że w taki sposób nie robi się poważnej piłki. W Bayernie, Juventusie czy Barcelonie piłkarze, którzy robią różnicę, zarabiają zdecydowanie więcej i to jest normalne” – mówi Zbigniew Boniek.
Na szczęście dla piłkarzy, opinie prezesa PZPN nie są stałe i ulegają częstej zmianie, w zależności od aktualnej sytuacji lub potrzeb. Teraz akurat taka potrzeba występuje, bo – przypomnijmy – kluby od blisko trzech miesięcy praktycznie nie zarabiają pieniędzy ze sprzedaży biletów, nie dostają ich też od sponsorów i telewizyjnych nadawców. Zawodnicy i trenerzy zgodzili się na obniżkę płac do 50 procent, ale tylko na czas przerwy w rozgrywkach. A ta przerwa właśnie się skończyła i już za czerwiec trzeba będzie im wypłacić pełne wynagrodzenia, co przy znacznie zmniejszonych wpływach mocno zrujnuje i tak już nadszarpnięte klubowe budżety.
Po drugiej stronie barykady są jednak dobrze zorganizowani i prawnie zabezpieczeni pracobiorcy, czyli piłkarze i trenerzy. FIFA i UEFA dały wprawdzie przyzwolenie na cięcie płac w czasie pandemii, lecz wyłącznie za zgodą zawodników. Po restarcie rozgrywek ustalenia sprzed kilku tygodni przestały obowiązywać i kluby będą musiały na nowo negocjować z piłkarzami i trenerami wysokość ich kontraktów. Boniek ma pewnie już jakąś wiedzę o rodzących się na tym tle napięciach, skoro zdecydował się zająć stanowisko w takiej drażliwej sprawie. PZPN w kwestiach płacowych niewiele ma do powiedzenia, bo to wewnętrzna sprawa klubów, widocznie jednak uznał, że jeśli jako szef związku rzuci hasło powszechnej i trwałej obniżki płac, to może trochę tym pomoże właścicielom klubów w negocjacjach. Szkoda tylko, że domagając się cięcia zarobków, skupił się tylko na piłkarzach. Sam przecież zarabia miesięcznie więcej niż większość graczy ekstraklasy, nie wspominając o niższych ligach, a taki ludzi jak on, zarabiających wielkie pieniądze w polskim futbolu bez konieczności kopania piłki i narażania zdrowia, jest więcej niż samych piłkarzy.
Nie ulega jednak wątpliwości, że jest to temat wymagający otwartej dyskusji, ale w Polsce o pieniądzach, szczególnie własnych, nikt nie lubi publicznie rozmawiać. Sprawa zostanie więc pewnie załatwiona po cichu, co oznacza, że ktoś zostanie pokrzywdzony.

Zestaw par 28. kolejki:
Piątek: Korona Kielce – Piast Gliwice, godz. 18:00; Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk, godz. 20:30.
Sobota: Jagiellonia Białystok – Wisła Płock, godz. 15:00; Zagłębie Lubin – Lech Poznań, godz. 17:30; Pogoń Szczecin – Cracovia, godz. 20:00.
Niedziela: Raków Częstochowa – ŁKS Łódź, godz. 12:30; Arka Gdynia – Śląsk Wrocław, godz. 15:00; Wisła Kraków – Legia Warszawa, godz. 17:30.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Stawiał na Polaków

Zostaw komentarz