8 listopada 2024

loader

Polskie podium w Zakopanem

Dawid Kubacki świetnie skakał zarówno w konkursie drużynowym, jak i indywidualnym

To był udany występ polskich skoczków w Letniej Grand Prix w Zakopanem. W sobotę biało-czerwoni zajeli drugie miejsce w konkursie drużynowym, przegrywając jedynie z Japończykami, ale w niedzielę zdominowali rywalizacje w konkursie indywidualnym. Wygrał Kamil Stoch przed Dawidem Kubackim, a w czołowej ósemce znalazło się aż czterech naszych zawodników.

W sobotnim konkursie drużynowym biało-czerwoni w pierwszej serii mocno rozczarowali licznie przybyłych pod Wielką Krokiew kibiców, bo zajmowali dopiero piątą lokatę. Drugie próby w wykonaniu Piotra Żyły, Jakuba Wolnego, Kamila Stocha i Dawida Kubackiego były już jednak zdecydowanie lepsze i nasza reprezentacja wywindowała się ostatecznie na drugie miejsce. Znakomicie spisał się zwłaszcza Kubacki, który oddał dwa znakomite skoki. Rywalizację wygrali Japończycy, którzy byli liderami po pierwszej serii i pokonali biało-czerwonych różnicą 10,8 pkt. Na najniższym stopniu podium stanęli Norwegowie.
W niedzielnym konkursie indywidualnym, oprócz Stocha, Kubackiego, Wolnego i Żyły, w naszych barwach wystartowali jeszcze Aleksander Zniszczoł, Maciej Kot i Stefan Hula. Już po serii próbnej nastroje kibiców były wyborne, bo nasi skoczkowie uzyskiwali świetne rezultaty, zwłaszcza zaś Stoch, który był zdecydowanie najlepszy w całej stawce. Znakomicie skakał też bohater „drużynówki” Kubacki, zajmując trzecie miejsce w zestawieniu próbnych skoków.

Konkurs odbył się jednak w trudnych i zmiennych warunkach. Z siódemki Polaków pierwszy na belce stanął Kamil Stoch. Trzykrotny mistrz olimpijski poszybował na odległość 137,5 metra i objął prowadzenie. Słabo spisał się Stefan Hula, który osiągnął tylko 112 metrów i było jasne, że w drugiej serii nie wystartuje. Zdecydowanie lepiej wypadł Aleksander Zniszczoł lądując na 128 metrze. Sprzyjające warunki wykorzystał Japończyk Yukiya Sato, który wynikiem 145 m poprawił o jeden metr letni rekord skoczni w Zakopanem. Skaczący po nim Jakub Wolny wylądował pięć metrów bliżej. Niewiele gorzej wypadł Piotr Żyła, który uzyskał 138 m. Taką sama odległość wpisał na swoje kontro Dawid Kubacki. Tylko Maciej Kot z wynikiem 125 m musiał obawiać się o awans do drugiej rundy. Ale na trybunach trwała fiesta, bo po pierwszej serii prowadził wprawdzie Sato, lecz za nim byli Wolny, Stoch, Żyła i Kubacki.

Rywalizację w serii finałowej mocno psuła zmienna aura, ale ostatecznie udało się ją dokończyć. Zmagania najlepszej dziesiątki zawodników zapoczątkował Japończyk Yuken Iwasa, skacząc 133,5 metra. Pojawienie się na rozbiegu Kubackiego oznaczało początek decydujących rozstrzygnięć. Nasz skoczek nie zawiódł oczekiwań i skoczył 134,5 m, co pozwoliło mu objąć prowadzenie w konkursie. Żyła skoczył 3,5 metra i nie wyprzedził kolegi z reprezentacji. Sztuki tej dokonał jedynie Stoch. Lider naszej kadry w drugiej próbie zaliczył odległość 132,5 m i wyprzedził Kubackiego zaledwie o 0,7 pkt. Jakub Wolny nie wytrzymał presji i wylądował na 125 metrze, co zapewniło mu siódmą lokatę. Jako ostatni na belce usiadł świeżo upieczony rekordzista zakopiańskiej Sato. Japończyk w drugiej próbie skoczył jednak znacznie gorzej, bo tylko 131 m i ostatecznie zajął w konkursie trzecie miejsce, za Stochem i Kubackim. Żyła zakończył rywalizację na szóstej pozycji, a Zniszczoł na dwudziestej pierwszej. Maciej Kot ukończył zawody na 31. miejscu, a najsłabszy z naszych zawodników Stefan Hula na 48.

Znakomity występ polskich skoczków zapewnił im awans na pierwsze miejsce w klasyfikacji Pucharu Narodów. Biało-czerwoni poprawili swój dorobek do 1355 pkt. Drugą lokatę zajmują Japończycy (1259 pkt), trzecią Słowenia (1143 pkt), czwartą Niemcy (1123 pkt), piątą Norwegia (1075 pkt), szóstą Austria (592 pkt), siódmą Rosja (402 pkt), a ósmą Szwajcaria (197 pkt).
Nasza ekipa może jednak, mimo sporej przewagi, stracić pozycje lidera, bo na kolejne zawody w ramach Letniej Grand Prix w Hakubie nie pojada nasi najlepsi skoczkowie. Trener Michal Doleżal do Japonii wysyła zawodników z kadry B. Będzie im trudno nawiązać walkę z gospodarzami zawodów.

 

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Kadra na mistrzostwa świata

Następny

Chińczyk przejął klub NBA

Zostaw komentarz