17 maja 2024

loader

Popis Curry’ego

Golden State Warriors/Facebook

Koszykarze Golden State Warriors, głównie dzięki 43 punktom Stephena Curry’ego, pokonali na wyjeździe Boston Celtics 107:97 i wyrównali na 2-2 stan finałowej rywalizacji play off w lidze NBA. Do tytułu potrzeba czterech zwycięstw. Kolejny mecz – w poniedziałek w San Francisco.

Było to najbardziej wyrównane starcie tegorocznego finału – 10 razy tablicy wyników pokazywała remis, a prowadzenie zmieniało się 11-krotnie.

„Wojownicy” w 27. kolejnej serii play off wygrali spotkanie w roli goście, co jest rekordem NBA.

„Mieliśmy świadomość, że choć jedno zwycięstwo w Bostonie jest niezbędne. Gdybyśmy dziś przegrali, nasza sytuacja byłaby bardzo trudna. A tak wracamy do gry, wracamy do San Francisco i walczymy dalej” – przyznał tuż po końcowym gwizdku bohater meczu.

Do przerwy gospodarze prowadzili różnicą pięciu punktów. W trzeciej, która dotychczas w finałowej serii należała zawsze do Warriors, piąty bieg wrzucił Curry (14 pkt) i ostatnią odsłonę to jego zespół zaczynał z punktem przewagi (79:78). Goście mogli się obawiać czwartej kwarty, gdyż w trzech wcześniejszych potyczkach finału bilans tej części gry był „plus 40” dla Celtics. I jej początek mógł na to wskazywać, bo po udanych akcjach Jaylena Browna zrobiło się 91:86.

Warriors zachowali jednak zimną krew, wzmocnili defensywę, która do tej pory była domeną rywali, przebudził się Klay Thompson, którego „trójka” dała im prowadzenie 95:94, a później sprawy i piłkę wziął w swoje ręce Curry – po trudnych i efektownych akcjach uzyskał pięć kolejnych punktów, a w końcówce dodał pięć następnych z rzutów wolnych i przypieczętował sukces swojej drużyny.

„W decydujących momentach górę wzięło chyba nasze doświadczenie jako ludzi, którzy już zdobywali tytuł. To może niewidoczny czynnik, ale nie można go lekceważyć” – podsumował Curry.

Zakończył spotkanie z dorobkiem 43 punktów, 10 zbiórek oraz czterech asyst. Thompson dodał 18 pkt, a kanadyjski skrzydłowy Andrew Wiggins – 17, ale miał też 16 zbiórek.

To głównie dzięki niemu drużyna Golden State wygrała walkę na tablicach (55-42), lepsi tym razem byli też jej rezerwowi (25-20 w punktach „z ławki”). Jayson Tatum z 23 pkt był najskuteczniejszy w szeregach Celtics, Brown uzbierał 21, a Marcus Smart dodał 18.

Zespół z Bostonu walczy o pierwszy od 2008 roku i 18. w historii tytuł, dzięki czemu zostałby najbardziej utytułowanym klubem w historii. Teraz to miano dzieli z Los Angeles Lakers. Warriors marzą o siódmym mistrzostwie, ostatnio cieszyli się z niego w 2018 roku.

BN

Redakcja

Poprzedni

Złodziej miał pecha, Anita Włodarczyk też

Następny

Szczęśliwy remis