1 października 2024

loader

Argentyna za Irlandią

Dziś parlament w Buenos Aires będzie głosował nad ustawą depenalizującą przerywanie ciąży. Według lokalnych mediów siły są wyrównane, ale minimalnie przeważają nadal „obrońcy życia”.

 

130 posłów zadeklarowało, że zagłosuje przeciwko projektowi, 114 go poparło, natomiast walka toczy się o pozostałe 12 głosów parlamentarzystów „nie mających zdania”.
Ruch prolife utracił w ostatnich dniach silnego sojusznika – biskupa La Platy, Hectora Aguera, który pod koniec maja odszedł na emeryturę.

W ostatniej mszy świętej, którą odprawiał jeszcze jako ordynariusz, nazwał aborcję morderstwem i wygrażał prezydentowi Macriemu: – Dusze małych, niewinnych będą przyjęte przez miłosierdzie Boga, ale kto przyjmie mordercze społeczeństwo, słabe i bezradne, kto ocali je od odpłaty za przelaną krew? Z pewnością nie Międzynarodowy Fundusz Walutowy!

5 czerwca ulicami stolicy i pomniejszych miast Argentyny przeszły marsze kobiet domagających się legalizacji aborcji i zmarginalizowania znaczenia kościoła.
„Żądamy aborcji legalnej, bezpiecznej i darmowej, bo mamy dość kobiet umierających po pokątnych skrobankach” , „Nie chcemy kościołów pakujących się w nasze ciała” – głosiły transparenty na tzw. Zielonych Protestach, inspirowanych polskimi. W Buenos Aires był to w sumie czwarty wielki marsz kobiet w ciągu ostatnich trzech lat.

Tymczasem w kraju papieża Franciszka od maja, gdy do parlamentu wpłynął obywatelski projekt umożliwiający aborcję na życzenie, przeciwnicy przerywania ciąży zebrali prawie 415 tysięcy podpisów.

13 czerwca rozpocznie się debata. Mauricio Macri zapowiedział, że nie jest zwolennikiem zmian (obecnie aborcja jest legalna tylko w przypadku gwałtu oraz bezpośredniego zagrożenia życia kobiety), ale nie zawetuje ustawy, jeżeli większość zagłosuje za jej przyjęciem.

Według tamtejszego Ministerstwa Zdrowia, około pół miliona kobiet dokonuje każdego roku aborcji w podziemiu. Według danych z 2016 r. do szpitali przyjęto co najmniej 50 tys. kobiet z komplikacjami poaborcyjnymi – 43 z nich zmarły.

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Wojna Lecha z kibolami

Następny

Kasa kontra pieluchomajtki

Zostaw komentarz