⛅ Ładowanie pogody...

„Wielka i piękna ustawa”? Raczej wielka i bezlitosna

Donald Trump / fot. White House - Flickr

Centralny punkt programu gospodarczego i bezpieczeństwa prezydenta Donalda Trumpa może zostać przegłosowany już 30 czerwca w Senacie. Stawką tego głosowania nie są jednak zwykłe zmiany administracyjne, ale głęboka przebudowa całego amerykańskiego państwa dobrobytu – a zdaniem krytyków: jego demontaż.

Donald Trump planuje ogłosić spektakularne zwycięstwo podczas amerykańskiego święta narodowego 4 lipca. Za kulisami liderzy Partii Republikańskiej intensywnie pracują nad szybkim uchwaleniem ustawy budżetowej, nazwanej przez samego prezydenta „wielkim i pięknym prawem”. Tekst, przyjęty przez Izbę Reprezentantów 22 maja, trafił do Senatu w poprawionej wersji. Dokument ten odzwierciedla wszystkie priorytety Białego Domu: ogromne obniżki podatków, zaostrzenie polityki imigracyjnej, bezprecedensowy wzrost wydatków wojskowych oraz dramatyczne cięcia w programach socjalnych i klimatycznych.

Obniżki podatków XXL – korzyści dla najbogatszych

Projekt budżetu Trumpa zakłada utrwalenie przyjętych w 2017 roku obniżek podatkowych, które miały wygasnąć wraz z końcem bieżącego roku. Dodatkowo zawiera nowe elementy: zwolnienie z opodatkowania napiwków i nadgodzin, możliwość odliczania odsetek od kredytów zaciągniętych na zakup pojazdów amerykańskiej produkcji, znaczne ulgi dla seniorów oraz podatników zamieszkujących stany z wysokimi podatkami lokalnymi, zwykle rządzone przez Demokratów.

Choć na pierwszy rzut oka obniżki te mogą wydawać się korzystne dla szerokiej grupy Amerykanów, największymi beneficjentami reformy pozostają najbogatsi. Według Tax Policy Center, najbogatszy 1% gospodarstw domowych zyska przeciętnie ponad 105 000 dolarów rocznie. W przypadku 0,1% najbogatszych kwota ta może wynieść nawet 389 000 dolarów. Tymczasem dla najuboższych 20% obywateli przewidziano ulgę na poziomie zaledwie 120 dolarów rocznie.

Imigracja – ogromne nakłady na deportacje i mury

Kolejnym filarem budżetu Trumpa jest radykalizacja polityki imigracyjnej. Rząd planuje przeznaczyć łącznie 170 miliardów dolarów na środki mające ograniczyć imigrację, z czego ponad 46 miliardów trafi na rozbudowę fizycznych barier granicznych – w tym muru na granicy z Meksykiem i fortyfikacji morskich. Kolejne 45 miliardów dolarów przewidziano na powiększenie infrastruktury detencyjnej: powstanie 100 000 nowych miejsc w ośrodkach dla migrantów.

Plan zakłada także zatrudnienie 10 000 nowych funkcjonariuszy służby ICE – kontrowersyjnej policji imigracyjnej – którym zaoferowano premie rekrutacyjne w wysokości 10 000 dolarów. Celem jest osiągnięcie miliona deportacji rocznie – największej liczby w historii USA. Władze federalne zaoferują także zachęty finansowe dla stanów, które zdecydują się współpracować z tymi działaniami.

Budżet wojenny: ponad bilion dolarów na zbrojenia

Trump chce przejść do historii jako prezydent, który jako pierwszy przekroczył granicę biliona dolarów w budżecie wojskowym. Projekt ustawy przewiduje wzrost wydatków Pentagonu o ponad 150 miliardów dolarów. Pieniądze te trafią m.in. do przemysłu stoczniowego (29 mld USD), na amunicję i łańcuchy dostaw (25 mld USD), obronę przeciwrakietową i kosmiczną (34 mld USD), a także na flagowy projekt Trumpa – system „Złotej Kopuły” – który pochłonie 25 miliardów dolarów. Dodatkowe 15 miliardów zostanie przeznaczone na modernizację arsenału nuklearnego.

Cięcia socjalne: Medicaid, SNAP i reszta państwa opiekuńczego

Równolegle do rozrostu wydatków wojskowych, projekt zakłada radykalne ograniczenie programów socjalnych. Największym przegranym będzie Medicaid – publiczny system opieki zdrowotnej dla najuboższych. Ustawa przewiduje jego redukcję o ponad bilion dolarów, wprowadzenie wymogu pracy przez co najmniej 80 godzin miesięcznie oraz inne ograniczenia administracyjne. Biuro Budżetowe Kongresu ostrzega, że niemal 12 milionów ludzi może stracić dostęp do ubezpieczenia zdrowotnego do 2034 roku.

Program pomocy żywnościowej SNAP również znalazł się pod ostrzałem. Rząd chce zmniejszyć jego finansowanie o 186 miliardów dolarów i nałożyć nowe restrykcje. Nawet 3 miliony Amerykanów może zostać pozbawionych prawa do wsparcia. Najuboższe gospodarstwa domowe stracą średnio 1600 dolarów pomocy rocznie.

Senator Bernie Sanders określił ustawę jako „najbardziej niebezpieczny akt prawny w historii współczesnych Stanów Zjednoczonych”. Powołując się na badania Uniwersytetu Yale i University of Pennsylvania, ostrzegł, że ograniczenie dostępu do opieki zdrowotnej może skutkować ponad 50 tysiącami zgonów rocznie.

Atak na zieloną transformację

Projekt ustawy Trumpa godzi również w politykę klimatyczną, którą prowadzili jego demokratyczni poprzednicy – Barack Obama i Joe Biden. Plan zakłada zniesienie ulg podatkowych na zakup pojazdów elektrycznych, ograniczenie dotacji na odnawialne źródła energii (które mają całkowicie zniknąć do 2028 roku) oraz blokadę nowych inicjatyw związanych z zieloną transformacją.

W zamian przewidziano wsparcie dla przemysłu paliw kopalnych. Planowane są nowe dzierżawy na wydobycie ropy i gazu w Zatoce Meksykańskiej oraz na Alasce, w tym na terenach objętych ochroną. Uproszczone mają zostać przepisy dotyczące wydobycia węgla. Wszystko to w imię tzw. „dominacji energetycznej USA”. Demokraci ostrzegają, że uderzy to w miejsca pracy w sektorze odnawialnym i cofa kraj o dekady w walce z katastrofą klimatyczną.

Moralna obrzydliwość

Demokratyczny senator Chris Murphy z Connecticut określił dokument jako „moralną obrzydliwość” i „bezwstydny transfer bogactwa od biednych do bogatych”.

Jednak również wśród Republikanów pojawiły się oznaki sprzeciwu. Senator Thom Tillis z Karoliny Północnej, zaniepokojony skutkami budżetu dla rosnącego deficytu – szacowanego na 3,3 biliona dolarów w ciągu dekady – zapowiedział początkowo swój sprzeciw wobec projektu. W odpowiedzi Donald Trump zasugerował, że poprze konkurenta Tillisa w prawyborach i aktywnie wesprze jego kampanię przeciwko urzędującemu senatorowi. W obliczu tej presji Tillis ogłosił, że nie będzie ubiegał się o reelekcję w 2026 roku.

Senator Sanders podkreślił, że „partia Trumpa nie toleruje niezależnego myślenia. To kult. Albo robisz, co mówi Trump, albo zostajesz usunięty”.

Wszystko wskazuje na to, że zbliżające się głosowanie w Senacie nie będzie jedynie decyzją budżetową – lecz aktem, który może zdefiniować przyszłość amerykańskiego społeczeństwa na dekady. To również próba siły dla Trumpa i test lojalności dla jego obozu politycznego. W tle rozgrywa się dramatyczna walka o to, czy USA pójdą drogą konserwatywnej kontrrewolucji czy zachowają resztki państwa opiekuńczego i zdobyczy polityki klimatycznej.

cd/lib/ar

Redakcja

Poprzedni

Resztki przyzwoitości

Następny

Zamkną granice i będzie Wielka Polska Januszeksowa