16 kwietnia 2024

loader

Wilczy apetyt Matteo Salviniego

(180412) — ROME, April 12, 2018 (Xinhua) — The League party leader Matteo Salvini speaks to the media at the Quirinale Palace in Rome, capital of Italy, on April 12, 2018. The first day of the second round of Italy’s formal government talks ended in an apparent stall Thursday, as leading political parties dug in to their conflicting positions. (Xinhua/Jin Yu)

Premier Giuseppe Conte jak i Przewodniczący Ruchu 5 Gwiazd Luigi Di Maio muszą pogodzić się z wilczym apetytem na władzę Lidera Ligi Matteo Salviniego oraz przygotować się na wyborczą porażkę.

Krótkie spięcia
Czy jednak będą przedterminowe wybory? Ponownie mieliśmy w zeszłym tygodniu do czynienia z serią licznych napięć i sporów we włoskim rządzie, a konkretniej w koalicji w której skład wchodzi Ruch Pięciu Gwiazd oraz Liga. Wynikły one z powodu budowy kolei dużych prędkości (w skrócie T.A.V. – Treni Alta Velocita`), jaka ma połączyć włoski Turyn i francuski Lyon. Ruch 5 Gwiazd był zdecydowanie przeciwny kosztownej inwestycji, a Liga uważała ją za kluczową i mocno promowała jej realizację. Temat T.A.V. już od dłuższego czasu był powodem awantur między partiami rządzącymi. W sumie bój o szybką kolej pod Alpami, to konflikt o Włochy w pigułce. Miał połączyć Włochy z Francją, ale póki co podzielił Italię na pół.
Rządowy falstart
Rok temu po długotrwałych negocjacjach antyestablishmentowy Ruch 5 Gwiazd podpisał porozumienie programowe ze znaną w przeszłości ze swoich separatystycznych tendencji prawicową Ligą. Uformowanie rządu trwało jeszcze trzy tygodnie i ostatecznie nowy gabinet, na czele którego stanął związany z Ruchem 5 Gwiazd prawnik Giuseppe Conte, po długich negocjacjach z Pałacem Prezydenckim został powołany 1 czerwca 2018 przez Prezydenta Włoch Sergio Mattarellę. Już sam fakt, że od wieczoru wyborczego do powołania rządu minęło grubo ponad 80 dni, mógł zwiastować burzliwość tego trudnego „małżeństwa z rozsądku”. Z jednej strony można było pogratulować szczerze, ale też i poczuć też lekki niepokój o przyszłość Italii. Mimo, że udało się sklecić gabinet Conte, to w koalicji prawicowo-populistycznej co chwilę można było odnotować wstrząsy, w szczególności między dwoma wicepremierami, którzy jednocześnie są liderami swoich ugrupowań, czyli Luigi Di Maio i Matteo Salvini. Do tej pory Premier Conte sprawdzał się w roli strażaka i wygaszał kolejne pożary. Jednak z początkiem roku rozgorzał ponownie spór o budowę linii superszybkich pociągów. Pozornie regionalna inwestycja wzbudziła we Włoszech kontrowersje, które dawno przekroczyły granicę merytorycznej dyskusji. Nie można uniknąć wrażenia, że to awantura nawet nie o samą inwestycję, tylko o kształt dalszego prowadzenia Włoch i o kierunek powolnego wyjścia z kryzysu, spowodowany trwającą od prawie 20 lat stagnacją gospodarczą.
Tunel pod Alpami
– poród w dużych bólach
Jak można się domyśleć temat T.A.V. wracał przez ostatnie półrocze niczym bumerang. Ostatnio doszło do pożaru w dyspozytorni pod Florencją i w jego wyniku kursy ponad 40 pociągów dużej prędkości musiały zostać odwołane w całych Włoszech. Matteo Salvini zapowiedział śledztwo, mające ustalić, czy ogień został podłożony przez anarchistów lub antyglobalistów czyli przez przeciwników budowy połączenia Turyn-Lyon. Inwestycja której kluczowym elementem miał być długi na prawie 60 km tunel pod Mont d’Ambin. I to właśnie przy jego budowie pojawiają się największe zmartwienia. Szacowany koszt inwestycji to prawie 26 mld euro, z czego 8,6 mld euro ma właśnie pochłonąć budowa tunelu w Alpach. Inwestycja jest finansowana w 40 proc. przez Unię Europejską, 35 proc. przez Włochy, a 25 proc. przez Francję i to właśnie ustalony wiele lat temu podział kosztów wywołuje zgrzyty. Przeciw tej inwestycji jest wielu Włochów, w tym politycy Ruchu 5 Gwiazd, którzy uważają budowę linii kolejowej z Turynu do Lyonu za byt kosztowną oraz niepotrzebną i ewentualnie mogliby się zgodzić na dalszą budowę pod warunkiem ponownego negocjowania wkładu. Minister transportu i infrastruktury Marco Toninelli, sam często podkreśla, że byłoby lepiej zadbać o istniejącą sieć transportu w kraju. Chwilami trudno się z nim nie zgodzić, w szczególności kiedy ma się w pamięci zeszłoroczną tragedię, kiedy w Genui zawalił się fragment wiaduktu na autostradzie A10 i zginęło co najmniej 38 osób. Budowa przez to się przeciąga, a koszty rosną. Zwraca się także uwagę na to, że maksymalna możliwa prędkość na tej trasie to 220 km/h, podczas gdy Komisja Europejska za koleje dużych prędkości uważa te, na których pociągi mogą się rozpędzić do 250 km/h. Powołany przy włoskim rządze komitet ekspertów uznał budowę transalpejskiej kolei za niepotrzebną i zarekomendował rezygnację z niej. Ale krótko potem wyszło na jaw, że do komitetu powołano kilku zdeklarowanych przeciwników takich inwestycji. Paryż wezwał więc Rzym do wznowienia prac budowlanych.
Początek końca
Koniec końców Ruch 5 Gwiazd przedstawił w zeszłym tygodniu projekt uchwały wzywającej do zaprzestania prac. Projekt upadł, ponieważ Ruch 5 Gwiazd wsparli tylko senatorzy niewielkiego ugrupowania lewicowego Wolni i Równi, zaś Liga oraz pozostałe partie prawicowe Forza Italia i Bracia Włosi, a także opozycyjna Partia Demokratyczna zagłosowały za kontynuacją prac rozpoczętych jeszcze w 2005 r. Na ciąg dalszy nie trzeba było długo czekać. Zaraz po głosowaniu lider dawnej Ligii Północnej zażądał dymisji trzech ministrów. Giovanniego Trii pełniącego funkcję ministra gospodarki, właśnie Danilo Toninellego i Elisabetty Trenty, która jako minister obrony krytykowała wprowadzenie blokady portowej dla okrętów z migrantami. Niedługo jednak zmienił zdanie, wzywając do ustąpienia samego premiera. Następnego dnia Matteo Salvini na spotkaniu z wyborcami w Pescarze oznajmił, że sam będzie kandydować na Premiera, żeby ocalić Włochy przed ministrami hamującymi publiczne projekty.
Spacer po linie
Od kilku miesięcy zarówno Conte jak i Di Maio widząc dramatycznie spadające sondaże swojego ugrupowania, próbowali utrzymać rząd z Ligą, ale dynamiczne tempo Salviniego po prostu na to nie pozwoliło. Idąc na kolejne ustępstwa i publicznie dając mu pełne zaufanie (nawet po opublikowaniu przez Buzzfed kompromitującego nagrania ze spotkania w moskiewskim hotelu Metropol, podczas którego jeden z bliższych doradców obecnego szefa włoskiego MSW Gianluca Savoini ustalał szczegóły transakcji paliwowej, przy okazji której miało dojść do przekazania ukrytej dotacji dla Ligi) po cichu liczyli, że w przypadku tunelu lider Ligii trochę ustąpi. Nic z tego. Dla samego Salviniego przeprowadzenie przedterminowych wyborów nie mogłyby odbyć się w lepszym momencie. Obecnie Liga ma 38 proc. poparcia i jest spora szansa, że razem z Giorgią Meloni i jej skrajnie prawicową partią Bracia Włosi, spokojnie utworzy rząd, może nawet bez udziału Forza Italii, Silvio Berlusconiego. Ruch nie jest mu już do niczego potrzebny. Kiedy Di Maio był zajęty przygotowaniem odpowiedniej odpowiedzi na słowa Salviniego, ten już zdążył złożyć do senatu wniosek o wotum nieufności wobec rządu Conte. W przypadku przyspieszonych wyborów problematyczna byłaby podwójna funkcja samego Salviniego, który występowałby w roli czuwającego nad głosowaniem szefa ministerstwa spraw wewnętrznych i zarazem kandydata na premiera, bo taki zamiar ogłosił.
Ruch Prezydenta
Kiedy liderowi Ligii nie udało się nakłonić Giuseppe Conte do złożenia dymisji, to podobno Matteo Salvini miał kazać swoim parlamentarzystom przerwać dopiero co rozpoczęte wakacje aby głosować nad wotum nieufności dla rządu. Jeśli gabinet Giuseppe Conte nie otrzyma wotum zaufania, to prezydent Sergio Matarella ogłosi konsultacje w sprawie utworzenia nowego rządu, na którego czele mógłby ponownie stanąć Conte albo przewodniczący jednej z izb parlamentu. Gdyby taki rząd nie uzyskałby większości w parlamencie, prezydent może powierzyć misję utworzenia rządu technicznego komuś z zewnątrz (ponownie mówi się o doświadczonym ekonomiście Carlo Cottarelli, który ponad rok temu, po kolejnych nieudanych rozmowach z Giuseppe Conte, o włos nie został premierem technicznym). Jeżeli i ten scenariusz nie przejdzie, to zostaną rozpisane wybory, najbardziej prawdopodobna data to 13 lub 20 października.
Gorzki finał
Matteo Salvini idzie po swoje i nie ma zamiaru brać jeńców, a Ruch 5 Gwiazd zaznacza, że jest gotowy na konfrontację wyborczą. Czy na pewno? Od kilku miesięcy Liga rośnie w siłę i jednocześnie ma coraz większy apetyt. Jej liderowi marzy mu się fotel premiera, na co ma szanse. Za to Ruch 5 Gwiazd z każdym miesiącem tracił poparcie, między innymi dlatego, że jej Przewodniczący wypadał zwyczajnie blado i bezbarwnie, przy dynamicznym i pełnym zapału Salvinim. Nic nie dały prospołeczne ustawy, jak np. wprowadzenie dochodu obywatelskiego czy rozpoczęcie prac nad projektem znacznego zmniejszenia liczby parlamentarzystów. Pozostaje pytanie co będzie po przeprowadzonych wyborach i kiedy będziemy mogli doczekać się nowego gabinetu Premiera, a w szczególności co z uchwaleniem budżetu na 2020 rok. Sytuacja we Włoszech niestety nie wpływa pozytywnie na inwestorów i może wywoływać niepokoje na rynkach światowych, ale w sumie trudno było oczekiwać wielkiej miłości w koalicji, która od początku była zwykłym „małżeństwem z rozsądku”. W piątek 9 sierpnia włoski dziennik „Il Tempo” pisał o jej końcu koalicji pisząc wprost: „Rządu już nie ma”, a „Il Messaggero” zaznaczał, że już 13 października można spodziewać się przedterminowych wyborów na półwyspie apenińskim. Za to „La Repubblica” odnotowała także, że koalicyjny gabinet tylko „upokorzył kraj”. Nie trudno stwierdzić (nie tylko na podstawie włoskiej prasy), że koalicja w której skład wchodził Ruch 5 Gwiazd oraz dawna Liga Północy, zwyczajnie doczekała się swojego finału, z którego zwycięsko wychodzi Salvini, który grając na nastrojach Włochów zwyczajnie „schrupał” poparcie społeczne, które wcześnie udało się ugrać Ruchowi 5 Gwiazd poprzez antyestablishmentowe hasła. Zastanawiające jest tylko co w tej sytuacji powiedziałby Beppe Grillo – popularny niegdyś włoski komik i jednocześnie założyciel Ruchu 5 Gwiazd. Czy tym razem to właśnie jemu włoska rzeczywistość parlamentarna napisała surrealistyczny skecz oraz ile za występ będą musieli zapłacić Włosi?

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Tęczowe brednie arcybiskupa

Następny

48 godzin świat

Zostaw komentarz