19 maja 2024

loader

Bogaci nie dostaną ulgi

Rząd szybciej zalegalizuje marihuanę, niż zlikwiduje podatek od kopalin.

Beata Szydło, walcząc o głosy wyborcze obiecała, że w czasie pierwszych 100 dni rządów PiS kwota wolna od podatku zostanie ustalona na poziomie 8000 zł.
Zapewniała, że w ten sposób poprawi się poziom życia przeciętnego obywatela oraz zmniejszy się rozwarstwienie społeczne. Przekonywała, że „dobrą zmianę” odczują wszyscy. Będzie lepiej i sprawiedliwiej.

Jak spełniana jest obietnica

Co prawda przyszło nam czekać na realizację tej deklaracji znacznie dłużej niż 100 dni, ale faktycznie, w budżecie państwa na 2018 r. kwotę wolną od podatku podniesiono do zapowiadanej wysokości.
Nie ma się jednak z czego cieszyć, gdyż jest to rozwiązanie pozorne, obliczone na propagandowy efekt nie poprawia sytuacji finansowej pracujących ludzi.
Obecna konstrukcja kwoty wolnej sprawia, że jest ona korzystna dla osób dorabiających, pracujących dorywczo, w niepełnym wymiarze czasu, na podstawie umowy-zlecenia lub o dzieło, otrzymujących rentę socjalną i mikroprzedsiębiorców.
Nawet zarabiający minimalne wynagrodzenie już nie skorzystają. I tak jak w roku ubiegłym, dla nich kwota wolna od podatku to nadal 3091 zł.
Takie ukształtowanie kwoty wolnej spowoduje, że zatrudnieni na umowę o pracę nie skorzystają ze zmiany jej wysokości. Czy o to chodzi rządowi?

„Dobra zmiana” – górnikom

Prześledźmy jak „dobrą zmianę” odczują pracownicy Polskiej Miedzi:
W 2017 r. statystyczny górnik o rocznym dochodzie 120 000 zł (sto dwadzieścia tysięcy zł) miał ulgi podatkowej 556,02 zł i za 2016 r. odprowadził 25 870 zł podatku dochodowego (PIT).
W 2018 r. ten sam górnik, mający taki sam dochód, skorzysta już tylko z 93,85 zł ulgi podatkowej, a jego podatek dochodowy za 2017 r. wyniesie 26 332 zł.
Zapłaci więc za „dobrą zmianę” wprowadzoną przez rząd PiS dodatkowe 562 zł.
Górnik dostanie po kieszeni jeszcze bardziej boleśnie, jeśli w 2017 r. miał więcej nadgodzin za pracę w soboty, niedziele i święta i jego roczny dochód wyniósł 127 000 zł i więcej, gdyż już nie będzie mu przysługiwała żadna ulga.
Całe to matematyczne kuglarstwo wynika ze sposobu liczenia kwoty zmniejszającej podatek.
Do 31 grudnia 2016 r. była ona stała i wynosiła 556 zł. Teraz wyliczana jest według reguły zależnej od podstawy opodatkowania. Dlatego też, jeśli przez cały 2017 r. ktoś zarobi nie więcej niż 6600 zł (550 zł na miesiąc), może poczuć się „szczęśliwcem”, bo nie będzie musiał nic do skarbówki odprowadzić. Dalej jednak jest tylko gorzej.
Osoby o rocznym dochodzie powyżej 6600 zł będą już płacić podatek wyliczamy zgodnie z zasadą malejącej kwoty wolnej.
Granicznym punktem dla tego przedziału są ludzie o rocznym dochodzie 11 000 zł. Dla nich kwota wolna to nadal 3091 zł.
Pracownicy, którzy zarobią w 2017 r. pomiędzy 11 000 a 85 528 zł, czyli większość społeczeństwa, też nie odczują „dobrej zmiany” podatkowej. Ich ulga, tak jak poprzednio, to 556,02 zł. Natomiast wszyscy o dochodzie powyżej 85 528 zł, ale nieprzekraczającym kwoty 127 000 zł, mają ulgę podatkową stopniowo malejącą, aż do zera.
Budżet na 2018 r. praktycznie nie zmienia reguł opodatkowania dochodów obywateli. Progi i stawki podatkowe pozostają bez zmian, podobnie zryczałtowane koszty uzyskania przychodów. Rośnie zatem efektywna stawka opodatkowania.
W konsekwencji, 97,11% płacących PIT znajduje się w pierwszym przedziale skali podatkowej tego podatku, wpłacając 74,12% całego rocznego podatku PIT w Polsce. Natomiast 2,89% podatników z drugiego przedziału podatku PIT, wpłaca prawie 26% podatku należnego.
Nadal dochody z pracy będą więc bardziej obciążone niż dochody z kapitału!

Kura znoszące miedziane jajka

Z podobnym i kreatywnym podejściem do finansów, rząd przewidział wpływy budżetowe w 2018 r. z tytułu podatku od wydobycia niektórych kopalin.
Z planów rządu wynika, iż KGHM zasili z tego powodu Skarb Państwa kwotą 1 mld 290 mln zł. Co prawda jest to o około 21% mniej niż zaplanowano rok wcześniej. Jednak zapisy ustawy o kopalinach w żaden sposób nie zostały zmienione. Pokazywany w projekcie ustawy budżetowej spadek wpływów od kopalin jest jedynie wynikiem przyjętego teoretycznie kursu dolara do złotówki oraz ceny miedzi i niewiele ma wspólnego z realiami makroekonomicznymi.
Wiele wskazuje na to, że faktyczne obciążenie Polskiej Miedzi podatkiem kopalinowym będzie wyższe od zakładanego w budżecie poziomu. Nie jest to tylko problem firmy i jej zarządu, ale również pracowników, którzy z tego powodu już mają obniżone zarobki – i trend ten nadal będzie się utrzymywał. Tak więc wygląda zderzenie składanych w Lubinie przedwyborczych obietnic Beaty Szydło z ich realizacją.

Na co rząd wydaje nasze pieniądze?

Mówiąc o obciążeniach fiskalnych i planach budżetowych, warto mieć świadomość, iż po zsumowaniu wszystkich podatków (ZUS, PIT, VAT, akcyza i inne) pracujący legalnie na etacie Polak oddaje państwu ponad połowę zarobionych pieniędzy.
Popatrzmy, w jaki sposób rząd zamierza w 2018 r. podzielić budżetowe środki. Oto kilka wybranych pozycji: Radykalnie, bo o blisko 4 mld zł, mają wzrosnąć wydatki na obronność. Niepokojący jest spadek wydatków w budżecie na ochronę zdrowia – o 1,8%, na programy polityki zdrowotnej – o 4%, na zakłady opiekuńczo-lecznicze i pielęgnacyjno-opiekuńcze o 1,2%.
Natomiast Instytut Pamięci Narodowej otrzyma aż 37,4% więcej środków niż w roku bieżącym, Kancelaria Prezydenta RP – dostanie więcej o 25%. Koszty utrzymania parlamentu wzrosną zaś o 17,3%.

trybuna.info

Poprzedni

Żeby więcej zarobić

Następny

Zawsze będą chcieli wyjechać?