19 marca 2024

loader

Francja – kraj znerwicowany

Wżene 3D

Kryzys na granicy polsko-białoruskiej po raz pierwszy w historii Polski postawił na porządku dziennym problem imigracji na terytorium między Bugiem a Odrą . Do tej pory, przez mniej więcej dwieście lat, to Polska była krajem emigrantów, którzy przez dziesięciolecia stworzyli wielką narodową emigracyjną diasporę „od Chicago do Tobolska”. Ważnym miejscem dla polskiej emigracji politycznej była także Francja, w tym Paryż, tradycyjnie kraj imigracyjny, przyciągający przybyszów z całego świata. Dziś Francja nadal jest krajem imigrantów, głównie z dawnych francuskich kolonii afrykańskich i azjatyckich, ale dzisiejsza sytuacja niewiele przypomina tę, która ukształtowała się przez dziesięciolecia, gdy przybysze z tych rejonów w miarę płynnie integrowali się ze społeczeństwem francuskim, choć bynajmniej nie w roli partnerskiej, lecz jako – na ogół – tania siła robocza do wykonywania najcięższych i najbrudniejszych prac.

Tak było jeszcze 40 lat temu (1981) gdy po raz pierwszy znalazłem się w Paryżu. Dorośnięcie dwóch ludności kolejnych pokoleń przybyszów z Afryki we Francji urodzonych, głównie pochodzenia arabskiego, które zbuntowały się przeciw swojej upokarzająco podrzędnej roli społecznej (bieda, bezrobocie, wyobcowanie, przestępczość), renesans agresywnego islamizmu, a także niesłabnąca, na ogół niekontrolowana imigracja oraz geometryczny niemal przyrost naturalny ludności pochodzenia afrykańskiego, stworzyły we Francji zupełnie nową sytuację społecznej gorączki. Wiele miast francuskich, w tym Paryż, przestało być klasycznymi miastami francuskimi, z dominantą rdzennej ludności i zostały demograficznie zdominowane przez przybyszów. W Paryżu mieszka coraz mniej Francuzów, a coraz więcej czarnoskórych afrykańczyków i Arabów. Zwłaszcza ci ostatni wprowadzili w zdominowanych przez siebie rejonach miasta prawa kolidujące z prawem Republiki francuskiej, w tym szariat. Zdarzają się przypadki niewpuszczania nawet białych Francuzek do lokali prowadzonych przez Arabów. Paryż, choć zachował swoja architekturę i zasoby kultury jest dziś miastem de facto wydrążonym z kultury francuskiej i coraz bardziej z francuskich mieszkańców. Co ostatni coraz częściej opuszczają Paryż i przenoszą się na prowincję, gdzie presja imigrantów z Afryki jest ciągle jeszcze mniejsza niż w dużych miastach (jak choćby w Marsylii, która jest pod tym względem miastem ekstremalnym). Peryferie wielkich miast, takie jak podparyskie Saint-Denis, Bobigny czy Pantin stały się strefami zagrożenia, w które nawet uzbrojona policja boi się zapuszczać. Coraz częściej dochodzi nie tylko do przemocy zbiorowej takiej jak masakra w redakcji „Charlie Hebdo” w Paryżu za obrazę Allacha w styczniu 2015 roku czy masakry w listopadzie tego samego roku między innymi w klubie „Bataclan”, jak i indywidualnej, jak dekapitacja francuskiego nauczyciela historii pod Paryżem. Panująca we Francji poprawność polityczna nie pozwala rdzennym Francuzom otwarcie kontestować tego stan rzeczy, ale ciągła popularność Frontu Narodowego Marine Le Pen, czy nagła polityczna kariera publicysty Erica Zemmoura, który przestrzega przed ostatecznym upadkiem tradycyjnej Francji pod zalewem agresywnego islamizmu jest sygnałem, że ten stan rzeczy uwiera wielu Francuzów.
Podobne i inne zjawiska opisana w swojej książce „Wrzenie. Francja na krawędzi Anna Pamuła.” Z tej bardzo interesującej książki wieje grozą. Anutorka (rocznik 1984, od ośmiu lat mieszka we Francji) zebrała przez kilka lat ogromny materiał o francuskim świecie muzułmańskim, który egzystuje w tym kraju niczym „tykająca bomba”, niczym potężny stan zapalny i rozległa rana na ciele tego kraju. Kilka milionów muzułmanów, pochodzenia głównie arabskiego, tworzy tam coraz to powiększającą się masę krytyczną, w kraju będącym przez stulecia kwintesencją tego, co najbardziej europejskie, w ojczyźnie Oświecenia, w niegdysiejszej „słodkiej Francji”, „kraju miłości i sztuki”. „Wrzenie”, to obszerny reportaż o muzułmańskiej i islamskiej (to rozróżnienie jest celowe) części społeczeństwa francuskiego. Tworzy to w społeczeństwie francuskim potężne pęknięcie, bardzo groźne i brzemienne w rozległe dramatyczne rezultaty. „Wrzenie” skonstruowane jest z przeplatających się reportaży z „pola wojny” i rozmów autorki z jej znajomym Ibrahimem, radykalnym muzułmaninem z paryskich przedmieść, a jednocześnie „drobnym” przestępcą, złodziejem i dilerem narkotyków, bez wykształcenia formalnego, ale obdarzonym dużą przenikliwością. Poprzez pryzmat rozmów autorki z Ibrahimem otrzymujemy obraz współczesnej Francji, potężnie naznaczonej piętnem ogromnej, wielomilionowej muzułmańskiej populacji. To socjologia bez naukowego języka, socjologia żywa, jako opis, jako raport z żywej materii. Z narracji Ibrahima wynika obraz dramatyczny i nie wskazujący na to, że zachodzące procesy są możliwe do zatrzymania. To, co dzieje się we Francji, nie stało się nagle. Imigracja z Afryki, głównie północnej, najczęściej z obszarów dawnych kolonii, trwała przez dziesięciolecia, dokonywała się początkowo – można by rzec – jakby niepostrzeżenie, było to powolne „gotowanie żaby”. Problemy od dziesięcioleci były poważne, ale skala i intensywność stała się najbardziej dramatyczna wtedy, gdy dorosły generacje młodych Arabów, często urodzonych już we Francji, często mających obywatelstwo tego kraju, którzy na społeczną izolację i ekonomiczną dyskryminację zareagowali zwróceniem się w stronę radykalnego islamizmu i terroryzmu. Taka jest przynajmniej jedna z socjologicznych interpretacji, choć nie wszyscy się z nią zgadzają. Jednak Ibrahim, rozmawiający z dziennikarką, to człowiek ze „strefy stanów średnich”, średni przestępca, on jeszcze nie jest terrorystą, choć to może kwestia czasu, a jego życie jest relatywnie „przeciętne”. Jednak tuż za przestrzenią życia Ibrahima rozciąga się strefa ciemności i zbrodni: proceder obrzezania kobiet, ciągle praktykowany, choć od 2000 roku surowo zakazany przez francuskie prawo, przemoc domowa w arabskich rodzinach, szaleństwo religijne, wyobcowaniu ludności muzułmańskiej, osaczenie społeczne, biedę, bezrobocie, wrzeszcie terroryzm. To wszystko rozpisane jest na setki faktów, personaliów, ale także zróżnicowanych postaw (bo są też muzułmanie zwolennicy Frontu Narodowego i inne paradoksalne postawy) – to bogaty opis archipelagu współczesnej Francji arabskiej. Znaczącą część „Wrzenia” zajmuje wiwisekcja krwawego i dramatycznego przypadku terroru z roku 2012, mordu dokonanego w Tuluzie na kilku osobach żydowskiego pochodzenia przez islamskiego terrorystę Mohameda Meraha, opis zamachu, pościgu policyjnego, do którego dodany jest obszerny zapis negocjacji prowadzonej z osaczonym w swoim mieszkaniu, zakończonych jednak zastrzeleniem terrorysty. Jest także raport z procesu jego brata, oskarżonego o współudział i skazanego na dożywocie. Jest także opis historii szeregu straszliwych zamachów, które na przestrzeni kilkudziesięciu lat odcisnęły się na Paryżu i Francji piętnem strachu i cierpień (w tym także zamach dokonany przez rdzennie francuską organizację terrorystyczną Action Directe). Autorka podjęła też sprawę konfliktu o pomnik Jana Pawła II w bretońskim Ploermel, o exodusie religijnych Żydów z Francji, od 2015 roku, ale już o zamachach z roku 2015 – 7 stycznia na redakcję „Charlie Hebdo” i jeszcze straszliwą masakrę z 13 listopada roku są tylko krótkie wzmianki. Ukazanie się wrzenia niemal dokładnie zbiegło się z dekapitacją nauczyciela Samuela Paty na paryskim przedmieściu przez młodego islamistę. Znakomita jest ta książka, ale ponura, przepełniona obrazem cierpienia, wieje od niej grozą, bo jeśli stało się to, co się stało ze „słodką Francją” ojczyzną Oświecenia, która przez stulecia była nadzieją i natchnieniem świata, która „wymyśliła” Wolność, Równość i Braterstwo, to co stanie się z całym naszym światem? Czy Francja ma szansę na wybrnięcie z tego stanu rzeczy? Szczerze? Nikłe, bo licząca już, według różnych obliczeń (oficjalnych), od 6 do 8 milionów muzułmanów, szybko się mnożących jest już raczej nie do zatrzymania. Mówi się więc o Francji jako o kraju znerwicowanym, inni mówią, że znajduje się ona na krawędzi wojny domowej. Czas pokaże, co się wydarzy.
Anna Pamuła – „Wrzenie. Francja na krawędzi”, Wydawnictwo Agora, Warszawa 2020, str. 382, ISBN 978-83-268-3253-6

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Polski statek szaleńców

Następny

Kozłowski jest najdroższy w polskiej ekstraklasie

Zostaw komentarz