
Ku nowym wyzwaniom
Na naszych oczach dokonuje się rewolucja elektroniczna, która ma wpływ na wszystkie dziedziny życia społecznego, i wzrost roli i znaczenia wielkich korporacji, stosujących nowe technologie. Przewiduje się, że w ciągu 30 lat połowa zatrudnionych straci pracę lub będzie musiała zmienić zawód. Już dziś wobec stosunkowo krótkich okresów wpłacania zasiłków dla bezrobotnych, zmusza się ich do otwierania małych prywatnych biznesów w sferze usług lub do funkcjonowania w szarej strefie przy niskich dochodach i niepewności jutra. Istotą kapitalizmu pozostaje wyzysk ekonomiczny i polityczny ucisk klasy robotniczej przez kapitalistów będących właścicielami środków produkcji.
Ofensywa kapitału oraz rozwarstwienie i ograniczenie liczebności wielkoprzemysłowej klasy robotniczej w ostatnich dziesięcioleciach w krajach tradycyjnego kapitalizmu, sprawiły, że formy protestu klasy robotniczej zmieniły się, a rola strajków uległa przejściowemu ograniczeniu. Poza tym klasa robotnicza utraciła w większości krajów swoje partie polityczne, zdolne do pokierowania nią w walce o jej bieżące i perspektywiczne, ekonomiczne i polityczne interesy. W związku z dokonującymi się zmianami stosunków produkcji, związki zawodowe i partie polityczne klasy robotniczej będą musiały wygenerować i ukształtować nowych przywódców, którzy w dokonujących się zmianach kapitalizmu będą w stanie dostrzec jego niezmienną istotę i zmobilizować klasę robotniczą do rewolucyjnej walki z ekologicznym zagrożeniem planety, o pokój i socjalizm na świecie. Narody w tym procesie mogą odegrać ogromną rolę. Konieczna jest bowiem nacjonalizacja wielkich korporacji, które podważają nie tylko dotychczasowe sposoby produkcji, ale i stosunki społeczne, sposób życia i systemy wartości. Dlatego w tym procesie korporacyjny model społeczny powinien ulec likwidacji, a współpraca między narodami powinna zostać zrealizowana na nowych podstawach. Klasa robotnicza musi brać udział w strajkach o podniesienie płac i gwarancje socjalne, w protestach przeciwko wojnie i polityce zbrojeń, nie zaś w strajkach organizowanych przez kapitał, które w związku z narastającym kryzysem nadprodukcji, służą kapitałowi za pretekst do ograniczenia rozmiarów produkcji i skazują klasę robotniczą na porażkę. Klasa robotnicza musi swym strajkom socjalno-ekonomicznym nadawać polityczny charakter, domagać się zapisania wywalczonych praw w ustawach i konstytucjach.
W dniu 26 listopada 2020 roku 10 central związkowych zorganizowało na terenie całych Indii największy w historii ludzkości strajk generalny,w którym, jak oszacowano, wzięło udział ponad 250 milionów osób. Związki zawodowe przedstawiły siedem żądań: 1) dokonywanie bezpośrednich przelewów gotówki w wysokości 7500 rupii miesięcznie dla wszystkich rodzin, których dochody są niższe od progu podatku dochodowego; 2) przekazanie 10 kg (22 funty) bezpłatnej racji zboża na osobę co miesiąc dla wszystkich potrzebujących; 3) rozszerzenie Ustawy o krajowej gwarancji zatrudnienia na obszarach wiejskich, aby zapewnić wzrost zatrudnienia ze 100 dni do 200 dni pracy; 4) wycofanie wszystkich zmian w kodeksie pracy wymierzonych w pracowników oraz liberalnych reform rolnych wymierzonych w rolników; 5) zatrzymanie prywatyzacji przedsiębiorstw sektora publicznego. Zatrzymanie korporatyzacji państwowych podmiotów produkcyjnych i usługowych; 6) wycofanie okólnika nakazującego wcześniejsze przechodzenie na emeryturę pracowników sektora rządowego i publicznego; 7) zapewnić wszystkim emeryturę i przywrócić wcześniejszy system emerytalny. Są to typowe bolączki klasy robotniczej, których kapitał, gnany za zyskiem po całym świecie, nie chce spełnić od ponad 200 lat. W strajku brali udział zarówno członkowie Indyjskiego Kongresu Narodowego, jak i komuniści.
Przed ludzkością stoją nowe wyzwania rozwojowe. W tym procesie pojęcia lewicy i prawicy muszą zostać zdefiniowane przez tradycyjne i nowe żądania programowe. Jak pokazuje bowiem doświadczenie z wojny na Ukrainie część sił nacjonalistycznych i radykalnie lewicowych potrafi wspólnie walczyć o pokój między Rosją i Ukrainą oraz z groźbą wojny nuklearnej. Natomiast dotychczasowe partie prawicowe, centrowe i „lewicowe” współdziałają razem przeciwko interesom własnych narodów, popierają militaryzm i ludobójstwo w rejonie Gazy, pod hasłem walki z antysemityzmem popierają syjonistyczny imperializm, reprezentują interesy wielkich korporacji, które marzą o rosyjskich i ukraińskich surowcach, prą bezczelnie do wojny z Rosją, co może doprowadzić do globalnej wojny jądrowej i zagłady ludzkości.
180 rocznica publikacji
W 180 rocznicę opublikowania przez Fryderyka Engelsa (1820-1895) książki Położenie klasy robotniczej w Anglii, napisanej na podstawie własnych obserwacji i wydanej w 1845 roku, warto zobaczyć jaki stosunek do strajków zajmował rewolucyjny ruch robotniczy, gdy rozwijał się „drapieżny” kapitalizm. Engels zanotował w niej, że strajki owładnęły całą Anglię, która w ówczesnym okresie miała najbardziej rozwiniętą gospodarkę kapitalistyczną. Nie były one jednak w stanie nie tylko znieść samego kapitalizmu, ale również zapewnić realizacji nawet najczęstszych robotniczych postulatów ekonomicznych. W związku z powszechnością poglądu o nienaruszalności świętej własności prywatnej, nie było przepisów prawnych dopuszczających strajki – i za okres strajku robotnicy nie otrzymywali wynagrodzenia. Mogli liczyć jedynie na niewielką pomoc ze strony innych robotników i związków zawodowych. „Strajki te – pisał Engels – to w istocie dopiero wstępne utarczki, niekiedy nawet – poważniejsze starcia; nie decydują one o niczym, są jednak najpewniejszym dowodem, że decydująca bitwa między proletariatem a burżuazją się zbliża. Są one dla robotników szkołą wojenną, w której przygotowują się oni do wielkiego, nie dającego się już uniknąć boju; […] jako szkoła wojenna strajki te są niezrównane”[1].
W książce tej Engels pozbawiał proletariat złudzeń, iż w walce z wyzyskiem mógł on otrzymać jakąkolwiek pomoc od kapitalistów, ponieważ ich interesy były przeciwstawne, antagonistyczne w stosunku do jego interesów. Solidarna walka klasowa proletariatu była potężną i jedyną siłą, której burżuazja nie była w stanie zapobiec. Dlatego proletariat musiał sam wziąć swoje losy we własne ręce. Strajki i związki zawodowe chociaż odgrywały wielką rolę w organizacji i wychowaniu klasy robotniczej, to jednak nie były w stanie zasadniczo zmienić jej położenia społeczno-ekonomicznego i politycznego. Rzeczywiste wyzwolenia klasy robotnicze mogło bowiem nastąpić pod warunkiem, że ruch robotniczy zespoliłby się z teorią i programem komunizmu i obalił polityczne panowanie burżuazji. Zdaniem Engelsa, było proletariat miał tylko jedyne ostateczne wyjście – komunizm. Niezależnie od tego, czy strajk był zwycięski czy kończył się klęską, pełnił od ważną rolę ideologiczną, służył wychowaniu mas w antagonizmie do kapitału. Było wówczas czym normalnym, że robotnicy wobec łamistrajków używali przemocy i zdarzało się, że niektórych z nich bardzo ciężko pobito ze skutkiem śmiertelnym, co istoty problemu nie rozwiązywało.
Przyczyny strajków
Od najdawniejszych czasów robotnicy strajkowali w obronie wysokości płac lub o ich podwyżkę, przeciwko nadmiernym karom pieniężnym z powodu spóźnień do pracy czy braków w produkcji. Niektórzy kapitaliści byli tak „skrupulatni”, że czasami robotnicy nie otrzymywali żadnych dochodów i musieli jeszcze dopłacać właścicielowi. Młodociani robotnicy musieli płacić właścicielowi za „naukę zawodu” i lekarskie zaświadczenia dopuszczające ich do pracy. Nierzadko musieli dzielić się swoimi niewielkimi dochodami z majstrami i kierownikami. Robotnicy strajkowali przeciwko wypłacaniu płacy w formie towarów po zawyżonych cenach, przeciwko zwolnieniom z pracy, przeciwko akordowemu systemowi wynagrodzeń, który prowadził do zwiększenia intensywności pracy i obniżenia dotychczasowych płac. Przy wprowadzaniu akordowego systemu wynagradzania („od sztuki”) robotnicy z reguły nie byli w stanie osiągnąć poprzednich zarobków otrzymywanych przy stawkach godzinowych. Kapitaliści uważali, że skoro płacili robotnikom „od sztuki”, to nie ponosili żadnego ryzyka, gdyż wszelkie straty czasu pracy obciążały robotników, którym nie płacili, gdy nie wykonywali pracy z powodu przerw, przestojów i nierytmiczności dostaw. Robotnicy strajkowali również o poprawę warunków bezpieczeństwa i higieny pracy. Nie strajkowali wówczas jeszcze o bezpłatne wczasy, sanatoria, czy leki.
Strajki mogły być lokalne, branżowe i powszechne; społeczno-ekonomiczne i polityczne; krótkotrwałe i długotrwałe. Mogły być organizowane przez najemnych pracowników, ale i kapitalistów, nazywane wówczas lokautami. Aby zmniejszyć kredytowanie produkcji kapitalistycznej pracą robotników, robotnicy domagali się wypłacania płac co dwa tygodnie, a nie pod koniec każdego miesiąca. Częstsze wypłaty ograniczały również wysokość wszelkiego rodzaju kar i potrąceń. Obecnie wraz z rozwojem informatyki nic nie stoi na przeszkodzie, aby pensje wypłacać co tydzień. Pozwoliłoby robotnikom w większym stopniu na zachowanie znacznej części różnego rodzaju premii, odbieranych obecnie np. z powodu zwolnienia chorobowego.
Ekonomiczna istota strajku, przeprowadzonego w formie powstrzymania się robotników najemnych od wykonywania pracy na rzecz najmującego ich kapitału, polega przede wszystkim na zahamowaniu lub znacznym spowolnieniu obrotu kapitału, a co za tym idzie realizacji wartości dodatkowej. Jeśli strajk ma miejsce w sferze produkcyjnej, to zamrożeniu ulega kapitał produkcyjny. Przerwy w pracy i strajki w sferze produkcji materialnej są najtrudniejsze do odrobienia i wpływają nie tylko na kapitał produkcyjny, ale też na wszystkie inne momenty cyrkulacji, a w przypadku kapitału towarowego mogą przerwać przepływ niezbędnych środków produkcji do innych kapitalistów. Strajki w sferze produkcyjnej ograniczają więc dopływ towarów dla konsumpcji produkcyjnej i indywidualnej. Jeśli strajk ma miejsce w sferze cyrkulacji, to zamrożeniu ulega kapitał pieniężny i kapitał towarowy. Najbardziej niebezpieczny dla kapitału jest strajk powszechny, gdyż zamrożeniu ulega cały kapitał. Deprecjacji ulega wówczas kapitał produkcyjny i pieniężny. W wyniku strajków zaostrza się sprzeczność pomiędzy akumulacją kapitału i płacą roboczą. Rozmiar akumulacji zmniejsza się wskutek wzrostu ceny siły roboczej, a zysk zostaje zmniejszony. Ale gdy akumulacja zmniejsza się – pisał Karol Marks (1818-1883) w Kapitale – to „zanika przyczyna tego zmniejszenia, mianowicie dysproporcja między kapitałem a siłą roboczą podległą wyzyskowi. Mechanizm kapitalistycznego sposobu produkcji sam więc usuwa przejściowe przeszkody, które sobie stwarza. Cena pracy spada znowu do poziomu odpowiadającego potrzebie pomnażania wartości kapitału, przy czym poziom ten może być równie dobrze wyższy jak niższy lub też nie odbiegający od poziomu, który przed zwyżką płac uchodził za normalny”[2].
Aby pokryć straty powstałe w trakcie strajku, kapitał miał trzy główne wyjścia – albo podnieść ceny swoich produktów, albo nie dopuścić do wzrostu płac, albo doprowadzić do deprecjacji pieniądza podnosząc w większym stopniu ceny i w mniejszym płace. To, co robotnicy zyskiwali przez wzrost płac, było zaraz im odebrane w wyniku wzrostu cen. Strajki ekonomiczne nie były jednak w stanie całkowicie zatrzymać obrotu kapitału, gdyż na straży obrotu kapitału pieniężnego stoi aparat przemocy burżuazyjnego państwa. W sporach robotników z kapitałem, sądy z reguły stały po stronie kapitału. Znajdujące się na rynku zapasy towarów dają burżuazji możność usunięcia najgorszych skutków wynikających z przerwania produkcji. Niezależnie od metod stosowanych przez kapitał przeciwko podwyżce płac roboczych działa „Prawo, które wartość siły roboczej sprowadza do ceny niezbędnych środków utrzymania, i drugie prawo, które jej przeciętną cenę obniża z reguły do minimum tych środków utrzymania – oba te prawa działają na siłę roboczą z nieodpartą mocą maszyny-automatu, która miażdży ją w swych trybach”[3].
Nawet wówczas, gdy strajki zaczęły organizować związki zawodowe, większość strajków była przez robotników z wąsko ekonomicznego punktu widzenia przegrana, gdyż fundusze związkowe ulegały szybko wyczerpaniu i trzeba było godzić się na gorsze warunki prac i obniżki płac – „wszystkie te wysiłki nie mogą zmienić prawa ekonomicznego, według którego wysokość płacy kształtuje się w zależności od stosunku popytu do podaży na rynku pracy. Toteż związki te są zgoła bezsilne wobec wszystkich wielkich przyczyn oddziaływających na ten stosunek: podczas kryzysu handlowego związek sam musi obniżać płacę lub zupełnie się rozwiązać, przy znacznym zaś wzroście popytu na pracę nie może ustalać płacy wyżej, niżby się to stało i bez jego udziału na skutek konkurencji między kapitalistami”[4].
Nawet gdy robotnicy wywalczyli sobie prawo do strajków, to wprowadzone ustawodawstwo pozwalało bardzo poważnie ograniczyć to prawo i karać ich organizatorów. Współczesnym przykładem wykorzystywania prawa do zwalczania strajków i związków zawodowych jest amerykańska kancelaria prawna Liter. Należąca do niemieckiego kapitału fabryka zajmująca się produkcją metalowych systemów kominowych Jeremias w Gnieźnie, wynajęła tę kancelarię w celu stłumienia strajku polskich robotników o podwyżkę pensji o 800 złotych. Kierownictwo fabryki nie chce przywrócić do pracy przewodniczącego związku zawodowego, pomimo korzystnego dla niego wyroku sądowego. Piotr Ikonowicz opisując ten strajk zanotował: „Po jednej stronie sporu jest więc załoga, jej związek – Inicjatywa Pracownicza, niezawisły sąd, a nawet rząd w osobie ministry pracy, a po drugiej niemiecka firma przynosząca krociowe zyski repatriowane do Niemiec. Trzej niemieccy dyrektorzy, którzy koszą [zarabiają – E.K.] po kilka milionów rocznie, rzadko bardzo pokazują się w Polsce. Niemiecka korporacja, uzbrojona w amerykańskich prawników, za nic ma polskie prawo i wyroki sądów. Płacą śmiesznie mało, a zarabiają fortunę. Trudno to określić inaczej niż jako neokolonializm. […] A jakby tego było mało, na straży tego bezprawia stoi policja”[5]. Widzimy, że istota kapitalizmu nie uległa zmianie…
Wychowawcza rola strajków
Ale nawet przegrany strajk ekonomiczny nie był oceniany przez Engelsa jako nadaremny. Stanowił on potencjalnie istotny czynnik, który kapitał musiał uwzględniać w swojej polityce płac. Działalność związków zawodowych i strajki stanowiły niewątpliwie istotną siłę w odniesieniu do drobniejszych, pojedynczo działających przyczyn w poszczególnych przedsiębiorstwach. „Gdyby fabrykant nie wiedział, że może spodziewać się skoncentrowanego, masowego oporu ze strony robotników, to w pogoni za zyskiem stopniowo obniżałby płacę coraz bardziej; walka konkurencyjna, którą musi prowadzić przeciw innym fabrykantom, zmuszałaby go nawet do tego i płaca spadłaby wkrótce do minimum. Tę konkurencję fabrykantów między sobą opór robotników w warunkach normalnych niewątpliwie hamuje”[6].
Każdy fabrykat prowadząc własną politykę płacową musiał uwzględniać płace w innych konkurencyjnych przedsiębiorstwach. Gdyby dokonał obniżenia płac nie usprawiedliwionego okolicznościami, którym podlegają także jego konkurenci – doprowadziłby do wybuchu strajku, który przyniósłby mu straty, ponieważ jego kapitał byłby unieruchomiony. A gdyby nawet obniżkę płac udało mu się przeprowadzić, konkurenci poszliby w jego ślady, a zarazem obniżyliby ceny wyrobów i w ten sposób pozbawiliby go korzyści z owego obniżenia płac. Związki zawodowe i strajki mogły niewątpliwie doprowadzić do szybszej podwyżki płac po kryzysie, gdy poprawiała się sytuacja na rynku, ale wówczas nawet fabrykant bywał zainteresowany we wzroście płac, gdyż brakowało robotników na rynku pracy. Fabrykanci we własnym interesie – z uwagi na groźbę strajków – musieli więc unikać wszelkiego niepotrzebnego obniżania płac. Kiedy obniżka płac roboczych uwarunkowana była pogorszeniem się sytuacji na rynku, to akcja protestu robotników z reguły skazana była na porażkę.
Engels, odpowiadając na pytanie, dlaczego robotnicy w sytuacji, gdy bezowocność strajków była oczywista, przerywali jednak pracę?, pisał: „Po prostu dlatego, że muszą protestować przeciw obniżce płacy, a nawet przeciw samej konieczności tej obniżki, ponieważ muszą oświadczyć, że nie oni, ludzie, powinni dostosowywać, się do warunków, lecz że warunki należy dostosować do nich, do ludzi; dlatego że ich milczenie byłoby równoznaczne z uznawaniem tych warunków, byłoby uznawaniem prawa burżuazji do wyzyskiwania robotników podczas okresów pomyślności w handlu i pozostawiania ich na pastwę głodu w czasach niepomyślnych. Robotnicy muszą przeciwko temu protestować, dopóki nie utracili jeszcze zupełnie ludzkich uczuć; a to, że protestują tak, a nie inaczej, bierze się stąd, że są […] ludźmi praktycznymi, którzy wyrażają swój protest czynem […]. Czynny natomiast protest […] wywiera swój wpływ, utrzymuje chciwość burżuazji w określonych granicach i podtrzymuje żywy opór robotników przeciw społecznej i politycznej wszechwładzy klasy posiadającej; lecz oczywiście i sami robotnicy muszą przyznać, że po to, by złamać panowanie burżuazji, trzeba czegoś więcej niż związków robotniczych i strajków”[7].
Engels uważał, że główną przyczyną słabości klasy robotniczej, a zatem i siły burżuazji, była konkurencja w łonie samego proletariatu, przeciwstawianie sobie poszczególnych robotników i brak rewolucyjnej partii. Bez zniesienia konkurencji wewnętrznej i ideowego zespolenia, klasa robotnicza nie osiągnie zwycięstwa nad burżuazją. „I właśnie dlatego, że zwracają się one, chociażby tylko jednostronnie, jedynie w ograniczony sposób, przeciw konkurencji, przeciw temu, co jest nerwem życia obecnego ustroju społecznego, właśnie dlatego są one dla tego ustroju społecznego tak niebezpieczne. Nie ma bardziej czułego punktu, w którym by robotnik mógł zaatakować burżuazję, a wraz z nią całą istniejącą organizację społeczeństwa. Jeśli ustanie konkurencja między robotnikami, jeśli wszyscy robotnicy będą zdecydowani nie dopuścić do dalszego wyzyskiwania ich przez burżuazję, to nastąpi kres królestwa własności”[8].
Konkurencja między poszczególnymi grupami proletariatu i robotnikami dotyczyła warunków pracy i wysokości płac. Źródłem tej konkurencji nie był głównie poziom świadomości poszczególnych robotników, ale sytuacja ekonomiczna istniejąca na rynku i zapotrzebowanie na siłę roboczą. Engels uważał, że głównym źródłem konkurencji w łonie klasy robotniczej, była jednak konkurencja między poszczególnymi kapitalistami, wynikająca z prywatnej własności środków produkcji. Tymczasem wszelka konkurencja oparta na kapitalistycznej własności środków produkcji musi być zniesiona. W warunkach kapitalizmu „Płaca robocza uzależniona jest przecież od stosunku popytu i podaży, od przypadkowej sytuacji na rynku pracy tylko dlatego, że robotnicy pozwalali dotychczas traktować się jako rzeczy, które się kupuje i sprzedaje. Jeśli robotnicy postanowią, że nie pozwolą się więcej kupować i sprzedawać, jeśli przy określaniu właściwej wartości pracy będą występować jako ludzie, którzy posiadają obok siły roboczej również wolę, wówczas koniec z całą dzisiejszą ekonomią polityczną i prawami płacy. Prawa płacy doszłyby niewątpliwie z czasem znowu do głosu, gdyby robotnicy poprzestali na zniesieniu tylko konkurencji między sobą; nie mogą jednak tego uczynić, jeśli nie chcą zrezygnować jednocześnie z całego swego dotychczasowego ruchu, jeśli nie ma na nowo odrodzić się konkurencja między robotnikami – innymi słowy, w ogóle nie mogą tego uczynić. Konieczność zmusza ich do tego, by znieść nie tylko część konkurencji, lecz konkurencję w ogóle – i tego też dokonają. Już teraz robotnicy z każdym dniem lepiej rozumieją, czym jest dla nich konkurencja, rozumieją lepiej niż burżua, że także konkurencja między posiadającymi spada ciężarem na robotnika, ponieważ wywołuje kryzysy handlowe, i że również tę konkurencję trzeba usunąć. A wkrótce zorientują się, w jaki sposób mają się do tego zabrać”[9].
Engels podkreślał niejednokrotnie niesłychaną ofiarność i odwagę robotników decydujących się strajkować. W czasie strajku nie otrzymywali oni zapłaty, fundusze solidarnościowe i związkowe szybko się kończyły, a trzeba było utrzymać liczne w tamtym okresie rodziny. „Rozumie się jednak samo przez się, że i do strajku potrzeba odwagi, i to większej, często nawet dużo większej odwagi, znacznie śmielszego, znacznie bardziej stanowczego zdecydowania niż do buntu. Nie jest doprawdy drobnostką dla robotnika, który z doświadczenia zna nędzę, dobrowolnie iść jej naprzeciw wraz z żoną i dziećmi, miesiącami znosić głód i niedostatek, przy tym zachować zdecydowanie i nieugiętość. Czymże jest śmierć, czym są galery, grożące rewolucjoniście francuskiemu, wobec powolnej śmierci głodowej, wobec codziennego widoku umierającej z głodu rodziny, wobec pewności przyszłej zemsty burżuazji – które robotnik angielski przekłada nad poddanie się jarzmu klasy posiadającej? […] Ludzie, którzy gotowi są tak wiele przecierpieć, aby nagiąć do swej woli jednego burżua, będą też w stanie złamać potęgę całej burżuazji. Ale i niezależnie od tego robotnik angielski dostatecznie często okazywał odwagę”[10].
Engels odnotował, kiedy strajki ekonomiczne, przerastały w strajki polityczne i w starcia zbrojne między policją i wojskiem oraz w powstania i tworzenie lokalnych ośrodków władzy. Na początku najczęściej brakowało im szerszego planu strategicznego. W okresie zażartych walk burżuazja wyjątkowo często mówiła o konieczności poszanowania prawa. Prywatna własność środków produkcji była jednak święta i nienaruszalna. Nie było i nie ma neutralności sądów, kiedy prawo ma klasowy charakter. „Istotnie, dla burżua prawo jest święte; jest ono bowiem jego własnym tworem, jest ono wydane za jego zgodą i dla jego ochrony i korzyści. Wie on, że gdyby nawet poszczególna ustawa miała mu specjalnie szkodzić, to jednak całokształt ustawodawstwa ochrania jego interesy; wie, że przede wszystkim świętość prawa, nietykalność ustroju, ustalonego kiedyś przez czynne wyrażenie woli jednej części społeczeństwa, a bierne drugiej, stanowi najsilniejszą podporę jego pozycji społecznej. Ponieważ angielski burżua znajduje w prawie, podobnie jak w swym Bogu, odbicie samego siebie, przeto uważa je za święte, a pałka policjanta, która jest właściwie jego własną pałką, ma dla niego cudownie kojącą moc. Ale zgoła nie dla robotnika. Robotnik wie aż nazbyt dobrze i nazbyt już często doświadczał tego, że dla niego prawo jest knutem sporządzonym przez burżua, i jeśli nie musi, nie ucieka się do prawa”[11].
Engels, w swojej słynnej książce, podkreślając klasowy charakter burżuazyjnego prawa pisał, że robotnicy nie utożsamiają się z tym prawem lecz traktują je jako narzuconą konieczność. „Ponieważ więc robotnicy nie szanują prawa, lecz tylko podporządkowują mu się wtedy, gdy nie mają siły, by je zmienić, jest przeto rzeczą najzupełniej naturalną, że wysuwają przynajmniej projekty zmiany prawa, że zamiast prawa burżuazyjnego chcą ustanowić prawo proletariatu. Tym projektowanym prawem proletariatu jest Karta Ludu”[12].
W Przedmowie do niemieckiego wydania „Położenia klasy robotniczej w Anglii” z 1892 roku Engels pisał, że na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci dokonało się wyraźne rozwarstwienie klasy robotniczej. Istniały wówczas dwie grup uprzywilejowane pod względem socjalno-ekonomicznym. Podziały te dotyczyły przede wszystkim robotników fabrycznych, którzy byli skoncentrowani przez kapitał w wyniku społecznego podziały pracy i dobrze zorganizowani. W dzisiejszym kapitalizmie szczególnie poszukiwani i cenieni są informatycy-programiści, którzy odgrywają znaczną rolę w integracji gospodarki i państwa. Drugi uprzywilejowany odłam klasy robotniczej stanowiły wielkie trade-uniony, organizacje pracowników-dorosłych mężczyzn. Engels zaliczył do nich mechaników, cieśli i stolarzy, robotników budowlanych – każda z tych kategorii z osobna stanowiła wówczas potęgę tak wielką, że mogła nawet (jak robotnicy budowlani), skutecznie przeciwstawić się wprowadzeniu maszyn. Jak pisał Engels nie tylko ich pracodawcy byli z nich niezwykle zadowoleni, ale także oni ze swych pracodawców. „Stanowią arystokrację wśród klasy robotniczej; udało im się wymusić stosunkowo dogodną sytuację i uważają ten stan za ostateczny”. Rozwarstwienie to miało swoje negatywne konsekwencje dla spoistości całej klasy robotniczej, ale odpowiadało interesom kapitału. Engels odnotowywał, że „na dziesięć przeprowadzanych przez nich strajków dziewięć wywołują sami fabrykanci, w swoim własnym interesie, ponieważ jest to jedynym środkiem ograniczenia produkcji”[13]. Ponieważ lepiej opłacani robotnicy byli zdrowsi i lepiej wykształceni, to nic dziwnego, że byli to – jak pisał Engels – „ludzie bardzo przyzwoici, z którymi łatwo porozumieć się każdemu rozsądnemu kapitaliście z osobna i klasie kapitalistów w całości”[14].
Potrzeba polityczności strajków
Marks wielokrotnie powtarzał, że kapitał to klasowe stosunki społeczne, ale również otwarcie twierdził, że na poziomie klasy tak zwane stosunki ekonomiczne to de facto stosunki polityczne. Zależnie od sposobu jakim chce się rozwiązywania określonych sprzeczności powstających w sferze produkcji kapitalistycznej, działania te mogą mieć ekonomiczny lub polityczny charakter. Uwzględniając doświadczenia Komuny Paryskiej 1871 roku i przeciwstawiając się dążeniom do powstrzymania klasy robotniczej od działalności politycznej, Marks w liście do Fryderyka Boltego pisał: „każdy ruch, w którym klasa robotnicza jako klasa przeciwstawia się klasom panującym i usiłuje wymusić coś na nich przez pressure from without [nacisk z zewnątrz], jest ruchem politycznym. Np. próba zmuszenia poszczególnych kapitalistów – w drodze strajków etc. – do ograniczenia czasu pracy w jednej tylko fabryce albo w jednej tylko branży jest ruchem czysto ekonomicznym. Natomiast ruch zmierzający do wymuszenia ustawy o ośmiogodzinnym dniu pracy etc. jest ruchem politycznym. W ten sposób z odosobnionych ekonomicznych ruchów robotników wyrasta wszędzie ruch polityczny, tj. ruch klasy zmierzającej do przeforsowania jej interesów w formie ogólnej, w formie, która ma moc powszechną, społecznie obowiązującą. Jeśli ruchy te wymagają istnienia pewnej previous organisation [uprzedniej organizacji – E.K.] to ze swej strony są także środkiem do jej rozwijania. Tam, gdzie klasa robotnicza nie osiągnęła jeszcze takiego stopnia organizacji, aby przedsięwziąć decydującą kampanię przeciw kolektywnej władzy, tj. politycznej władzy klas panujących, trzeba ją w każdym razie do tego szkolić przez nieustanną agitację przeciw polityce klas panujących (i wrogi do niej stosunek). W przeciwnym razie klasa robotnicza będzie nadal piłką w ich rękach”[15].
Kapitalizmowi cały czas towarzyszy rewolucjonizowanie narzędzi, maszyn, technologii i sposobu organizacji produkcji. Kapitał zawsze dążył do związania z sobą siły roboczej i powstrzymania jej od wszelkich buntów, aby dokonywał się możliwie szybki obrót kapitału. Pierwotnie, w związku z przejściem od feudalizmu do kapitalizmu w rolnictwie, nastąpiło uwolnienie znacznych zasobów siły roboczej. Rozwijający się przemysł nie był w stanie wchłonąć wszystkich, a ponadto dokonująca się rewolucja technologiczna prowadziła do zwolnień już zatrudnionych i zdyscyplinowania pracujących. Kapitał zawsze dążył do zwiększenia organicznego składu kapitału poprzez rozbudowę kapitału stałego. Dlatego Marks w Kapitale zanotował, że „maszyna działa nie tylko jako przemożny konkurent wiecznie czyhający na to, aby robotnika najemnego uczynić »zbytecznym«. Kapitał posługuje się maszyną jako potęgą wrogą robotnikowi i rozmyślnie obwieszcza o tym z rozgłosem. Maszyna staje się najpotężniejszym środkiem wojennym do poskramiania periodycznych buntów robotniczych, strajków itd. skierowanych przeciw samowładztwu kapitału. […] Można by napisać całą historię na temat wynalazków dokonanych od 1830 r. i zastosowanych jedynie w charakterze środków wojennych kapitału przeciw buntom robotniczym”[16].
Liberałowie i neoliberałowie na służbie kapitału
Żyjący w czasach Marksa i Engelsa Herbert Spencer (1820-1903) inaczej reagował na istniejący konflikt społeczny. Występował on przeciwko związkom zawodowym, wychodząc z założenia, że ważniejsze były prawa abstrakcyjnej jednostki ludzkiej niż jakiegoś kolektywu. W jego ocenie wszelkie organizacje ingerują bowiem w życie prywatne jednostki. W swej książce Jednostka wobec państwa Spencer pisał, że jeśli jeden z robotników wstępuje do organizacji „czysto reprezentacyjnej”, to „Z natury tej organizacji zmuszonym jest uczestniczyć i w bezrobociu [strajku – E.K.], jeżeli większość tego zażąda, wzbronione zaś mu jest przyjmować pracę pod innymi warunkami niż te, jakie przyjęła owa większość [w roli łamistrajka – E.K.]; nie dozwala mu się osiągać z jego zdolności i wyższej energii wszystkich korzyści, jakie mógłby odnieść, gdyby był zupełnie swobodnym”[17]. Dalej zaś zadawał demagogiczne pytanie, za którym skrywały się jednak nie interesy klasy robotniczej, tylko wolność kapitału do wyzysku: „Jeżeli ludzie używają wolności w celu pozbawienia siebie tejże wolności, to czyż przez to mniej będą niewolnikami?” Jednakże problem polegał na tym, że każdy łamistrajk jeśli przystępował do pracy, kiedy inni strajkowali, odnosił co prawda doraźne korzyści płacowe, ale nie przestawał być wyzyskiwanym robotnikiem i po pewnym czasie żądza zysku kapitału, ponownie pchała go do strajku itd.
Spencer, jak na liberała przystało, był przeciwny ingerencji państwa w rozwiązywaniu problemów klasy robotniczej, gdyż to miało tylko zwiększać władzę „biurokracji”. Posługiwał się argumentem stosowanym we wszelkich religiach, że cierpienie uszlachetnia i jest drogą do zbawienia. Pisał, że nie należy zapobiegać „wszelkiemu cierpieniu”, gdyż „wiele cierpień na właściwości lecznicze, a zapobiegać im znaczyłoby to hamować wpływ lekarstwa”. Nie było też, jego zdaniem, prawdziwe stwierdzenie, że „każda niedola może być złagodzoną”. Albowiem „prawdą jest, że ze względu na ułomności nieodłączne od natury ludzkiej wiele nieszczęść może zmienić tylko miejsce lub postać, a zmiana taka powiększa częstokroć ich natężenie”[18].
Wrogiem nie są roboty czy AI lecz kapitał
To nie same nowowprowadzane maszyny były jednak „antagonistą” klasy robotniczej, czego potwierdzeniem stał się zmierzch ruchu burzycieli maszyn (luddyzmu), ale ówczesny sposób ich kapitalistycznego zastosowania. Również dzisiaj przeciwnikiem klasy robotniczej nie będzie sztuczna inteligencja (AI), robotyzacja czy cyfrowy pieniądz, ale pod warunkiem, że zmieni się struktura własności środków produkcji, społeczny podział pracy i sposób wynagradzania. Wszystko zależy od tego, kto i w czyich interesach będzie programował i wykorzystywał sztuczną inteligencję. Trzeba pamiętać bowiem o tym, że nawet zasady funkcjonowania ludzkiego mózgu i sztuczna inteligencja są wytworem społecznym, i w sztucznej inteligencji mogą mieć dodatkowo odzwierciedlenie emocje, psychozy, fobie, interesy, interakcje ze środowiskiem jej twórcy. W obecnych czasach gospodarka kapitalistyczna w krajach najwyżej rozwiniętych w wyniku nadmiernej akumulacji, „przeinwestowania” i procesów demograficznych, odczuwa z kolei niedobór siły roboczej, niezbędnej do jej właściwego funkcjonowania i reprodukcji kapitału finansowego, co czasami zmusza kapitał do pewnych ustępstw. Kapitał się jednak nie poddaje. W celu uzupełnienia braków i zastraszenia własnej klasy robotniczej, ściąga się więc siłę roboczą z krajów biedniejszych, podsycając w tym celu konflikty i wojny, straszy robotyzacją i utratą pracy. Miliony wykształconej siły roboczej przeniosły się na Zachód z krajów Europy Środkowej i Południowej, z Bliskiego Wschodu, a ostatnio z walczącej z Rosją Ukrainy, zasilając w ten sposób gospodarki krajów Zachodu. Wbrew obietnicom w rzeczywistości kapitał nie płynie do krajów biednych, ale głównie, jak na neokolonializm przystało, z krajów biednych do krajów bogatych. Chodzi o to, aby tę tendencję zatrzymać i odwrócić. Sama nawet najnowocześniejsza technika nie jest zdolna do wytworzenia ani jednej złotówki wartości dodatkowej czy zysku… dlatego wymaga obsługi ze strony mniej lub bardziej wykształconej klasy robotniczej, coraz bardziej świadomej swoich bieżących i perspektywicznych interesów…
Ludzie żyjący z własnego trudu i klasa robotnicza najwięcej mają do zyskania w okresie pokoju, a w czasie wojny najczęściej tracą wszystko, włącznie z własnym życiem. Dlatego jeśli dziś nie przeciwstawią się podżegaczom wojennym z Izraela, Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, to jutro znajdą się w okopach i będą modlić się o przeżycie i możliwość spania w wygodnym łóżku, a nie na twardej ziemi…
[1] F. Engels, Położenie klasy robotniczej w Anglii, w: K. Marks, F. Engels, Dzieła t. 2, Książka i Wiedza, Warszawa 1961, s. 518.
[2] K. Marks, Kapitał. Krytyka ekonomii politycznej. Tom 1. Proces wytwarzania kapitału, w: K. Marks, F. Engels, Dzieła, t. 23, Książka i Wiedza, Warszawa 1968, s. 740.
[3] F. Engels, Przedmowa do niemieckiego wydania „Położenia klasy robotniczej w Anglii” z 1892 r., w: K. Marks, F. Engels, Dzieła t. 2, Książka i Wiedza, Warszawa 1979, s. 756.
[4] F. Engels, Położenie klasy robotniczej w Anglii, jw., s. 514.
[5] Piotr Ikonowicz, Po złej stronie prawa, „Nie” 2025, nr 23 (1811), 6-12 czerwca 2025, s. 9.
[6] F. Engels, Położenie klasy robotniczej w Anglii, jw., s. 514.
[7] Tamże, s. 515-516.
[8] Tamże, s. 516.
[9] Tamże, s. 516-517.
[10] Tamże, s. 523.
[11] Tamże, s. 525.
[12] Tamże, s. 525.
[13] F. Engels, Przedmowa do niemieckiego wydania „Położenia klasy robotniczej w Anglii” z 1892 r., w: K. Marks, F. Engels, Dzieła t. 2, Książka i Wiedza, Warszawa 1979, s. 755.
[14] F. Engels, Przedmowa do niemieckiego wydania „Położenia klasy robotniczej w Anglii” z 1892 r., jw., s. 755.
[15] K. Marks, List do Fryderyka Boltego w Nowym Jorku z 23 listopada 1871r., w: K. Marks, F. Engels, Dzieła, t. 33, Książka i Wiedza, Warszawa 1973, s. 357.
[16] K. Marks, Kapitał. Krytyka ekonomii politycznej. Tom 1. jw., s. 517-518.
[17] Herbert Spencer, Jednostka wobec państwa, Hachette, Warszawa 2011, s. 25.
[18] Tamże, s. 45.









