26 kwietnia 2024

loader

Bigos tygodniowy

Święta Wielkanocne spędziłem pożytecznie, pisząc tekst o Włodzimierzu Iljiczu Leninie z okazji zbliżającej się 150 rocznicy Jego urodzin. Innym pożytecznym efektem ubocznym tej nieszczęśliwej i dokuczliwej sytuacji, w jakiej się znajdujemy, było zniknięcie (niestety tylko okresowo) zabobonu religijnego z przestrzeni publicznej.

Jego Kacza Mość kilkakrotnie złamał przepisy antyepidemiczne. Otoczony ścisłym kręgiem przydupasów oddawał cześć bałwanom na placu Piłsudskiego w dniu 10 kwietnia. Mimo to nie zapłacił mandatu, ani nawet nie został pouczony przez policję, która za to ostro zajęła się samotnym, spokojnym obywatelem z transparentem. W podobnie stłoczonym jak sardynki w puszce gronie pojechał Jego Kacza Mość na cmentarz na Powązkach. Jemu i świcie jego przydupasów otwarto odrzwia nekropolii, choć wstęp jest tam zakazany. No cóż, jak w „Folwarku zwierzęcym” Orwella, są świnie równe i równiejsze. Warto też zwrócić uwagę na scenkę z placu Piłsudskiego, gdy kuzyn JKM, niejaki Tomaszewski, podchodząc do niego, kornie ściąga maskę z twarzy, wyraźnie w reakcji na niezadowolenie malujące się na facjacie JKM. To, że pisiory wbrew nagim faktom rzuciły się w obronie JKM, nie dziwota, ale że to samo czyni policja ustami pana rzecznika Ciarki, zamiast wlepić mandaty JKM i jego przybocznym, to już hańba i skandal. Od 16 kwietnia, jak każdy obywatel i mieszkaniec kraju mam obowiązek mieć na twarzy maskę przy każdym pojawieniu się w przestrzeni publicznej. Czy obywatel JKM także będzie ją nosić?

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zdecydował w zeszłą środę o zawieszeniu Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. TSUE zobowiązał „Polskę” do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów krajowych dotyczących właściwości Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego w sprawach dyscyplinarnych sędziów. Trybunał Sprawiedliwości podkreślił, że choć organizacja wymiaru sprawiedliwości należy do państw Unii Europejskiej, to mają one obowiązek trzymania się unijnego prawa. Polska musi teraz zawiesić funkcjonowanie Izby, jeżeli postąpi inaczej, to Komisja Europejska może wnioskować o dzienne kary dla Polski. Póki co pisiorstwo próbuje to zbagatelizować, ale nie wiadomo, jak długo da radę.

Szczujnie PiS w obłąkanym dążeniu do wyborów ogłosiły „sondaż”, według którego większość zapytanych stwierdziła, że w warunkach epidemii wybory korespondencyjne są bezpieczniejsze niż bezpośrednie. Wartość tego sondażu o odpowiada wartości sondażu, w którym postawiono by pytanie: czy bezpieczniej jest dostać w mordę dwa razy czy tylko raz ? Oczywiście, że bezpieczniej tylko raz. Poza wszystkim jednak te „wybory”, jeśli zostaną przeprowadzone na wydrę, nie będą miały nic wspólnego ani z powszechnością, ani z bezpośredniością, ani z tajnością.

„Bardzo mu się dziwię. To jest chyba efekt jakiegoś oszołomienia. On nie panuje nie tylko nad sytuacją, ale nad sobą. Być prezydentem wybranym w takim trybie, w taki sposób, w takich okolicznościach, to po prostu hańba” – stwierdził trafnie Włodzimierz Cimoszewicz. Jego zdaniem Duda „nie zdaje sobie sprawy, że może doprowadzić do niestabilności politycznej” i „ostrego konfliktu politycznego, który może skończyć się dramatycznymi wydarzeniami, jakich nie widzieliśmy od 30 lat”. „ Ja bym nie wykluczył i takiego scenariusza, w którym on w pewnym momencie będzie musiał uciekać z Pałacu Prezydenckiego. Niech sobie przypomni historię Wiktora Janukowycza (były prezydent Ukrainy musiał w 2014 roku uciekać z kraju – red.). Co prawda Polacy do tej pory nie zachowywali się aż tak radykalnie, ale nic nie jest wykluczone wtedy, kiedy cierpliwość społeczeństwa zostanie tak brutalnie pogwałcona” – przekonywał Cimoszewicz. Co ciekawe, podobne odczucia ma odległy mu ideowo Aleksander Hall.

Według badania pracowni Poller 78 procent respondentów jest przeciw jakimkolwiek wyborom w maju, a tylko do 14 procent jest za, a 8 procent nie ma zdania. Z drugiej strony PiS nadal przoduje w sondażach. I bądź ty mądry i pisz wiersze o tym rozchwianym mentalnie narodku.

Dziennikarz mieszkający na Kabatach skontrolował tamtejszy kościół i stwierdził, że na obrzędzie religijnym zebrało się kilkanaście, zamiast pięciu osób. Dewocja wyhejtowała go za to o „nadgorliwość gorszą od faszyzmu”. Od faszyzmu to gorsza jest bezmyślna dewocja.

Ki diabeł podkusił kogoś, by w tych warunkach wrzucić pod obrady Sejmu „antyaborcyjny” projekt obłąkanych fundamentalistów spod znaku Godek Kai? Oficjalne wyjaśnienie jest takie, że projekt społeczny musi być procedowany. Bez względu na wszystko? Jakoś wiele innych praw obywatelskich, łącznie z elementarnym prawem do swobodnego poruszania się zawieszono, a obłąkańczych obsesji godkowszczyzny odstawić do kąta nie można? Ona może sobie hulać? W związku z tym 14 kwietnia rozpoczął się Ogólnopolski Protest Kobiet, choć w obecnych okolicznościach jest on drastycznie utrudniony. Dramatyzmu dodaje sprawie fakt, że godkowszczyzna chce zakazu aborcji płodów chorych. Nawiasem mówiąc, szczególnie w warunkach ogólnoświatowej choroby, chore płody są nam szczególnie potrzebne jak dziura w moście.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Za Odrą chcą grać

Następny

Wybory nie mogą być pułapką

Zostaw komentarz