1 maja 2024

loader

Psychodyktatura

Ilu Polaków musi jeszcze umrzeć, żeby jaśniepan prezes zachował się po ludzku?

Trzeba być wyjątkowym sadystą politycznym żeby straszyć obywateli naszego kraju przymusowo zorganizowanymi wyborami prezydenckimi.
Trzeba mieć wyjątkową pogardę dla Polek i Polaków aby proponować im pójście do wyborów dziesiątego maja.
Profesor Włodzimierz Gut, specjalista wirusolog, doradca obecnego ministra zdrowia przewiduje, że szczyt zachorowań wywołanych koronowirusem przypadnie w Polsce na przełom kwietnia i maja.
Taka prognoza brzmi przekonywująco, bo przecież oprócz międzynarodowych doświadczeń skłaniających do tych wyliczeń, trzeba jeszcze dodać polską specyfikę.
Zaczynamy Wielki Tydzień zwieńczony świętami wielkanocnymi. Polscy katolicy skupiają się wtedy na kultywowaniu tradycyjnych, masowych praktyk religijnych i świątecznych spotkań rodzinnych.
Trudno zatem będzie im zachować wtedy domową kwarantannę. Niestety kultywowanie tych zwyczajów będzie dodatkowo sprzyjać rozprzestrzenieniu się zarazy.
Pomimo tego zagrożenia jaśniepan prezes Jarosław Kaczyński z maniackim uporem prze do zorganizowania wyborów prezydenckich już dziesiątego maju. Wie, że tylko w tym terminie pan prezydent Duda ma jeszcze szanse na reelekcję. Zwłaszcza przy zaplanowanej przez organizatorów niskiej frekwencji wyborczej.
Po odłożeniu wyborów na jesień, lub przyszły rok, szanse pana prezydenta maleją. Każdy kolejny tydzień będzie przynosił kolejne rozczarowania rządową pomocą dla poszkodowanych przez zarazę. Każdy kolejny miesiąc kolejne oznaki recesji gospodarczej. Bankructwa dotychczasowej polityki PiS.
Polityki kupowania głosów wyborczych za pieniądze podatników. Trwonienia efektów niedawnej dobrej koniunktury „lat tłustych”.
Niespodziewana zaraza obnażyła słabość państwa polskiego budowanego przez elity PiS. Państwa XIX wiecznej szkoły, biednej służby zdrowia, skłóconego społeczeństwa. Państwa bez rezerw strategicznych i ośrodków analitycznych. Silnego jedynie w propagandowej gębie kurskiej telewizji i hurapatriotycznej retoryce IPN.
Jaśniepan prezes Kaczyński wie, że jego IV Rzeczpospolita, jego „Dobra Zmiana” właśnie przegrała. Ale z uporem zgryźliwego starca chce widoczną na horyzoncie klęskę odsunąć w czasie.
Chce jak najdłużej zachować narzędzia i atrybuty swej władzy. Aby raz jeszcze, choć przez chwilę, odegrać się na tych ”zdradzieckich mordach”.
Chce jeszcze raz ujrzeć swoje wyborcze zwycięstwo. Wyprężonego na baczność pana prezydenta Dudę meldującego „wykonanie zadania”. Chce wygranej, może już ostatni raz, chce nawet po trupach.
Paraliż PiS
Skoro jaśniepan prezes wyborów chce, to może je mieć. Bo nadal kieruje państwem polskim. Z tylnego siedzenia przewodniczącego klubu parlamentarnego PiS. Rządzi bez politycznej odpowiedzialności w stworzonym przez elity PiS systemie autorytarnej demokracji parlamentarnej. Sprawnie działającym w „latach tłustych”. Kiedy było czym korumpować pozyskiwanych zwolenników.
Teraz sytuacja w Polsce radykalnie zmieniła się. Nie mamy już „lat tłustych”, nie mamy nawet plagi „lat chudych”. Mamy czas zarazy.
I teraz sfera władzy i administracji państwowej działa jak sparaliżowana. Nie podejmuje ważnych, pilnych decyzji bez uprzednich poleceń swego Naczelnika. Bo nie była w tym systemie na czas klęski przygotowywana.
Dlatego teraz nikt, poza jaśniepanem prezesem, nie chce się jednoznacznie wypowiedzieć w pilnych, żywotnych sprawach. Nie tylko w kwestii terminu wyborców prezydenckich. Pan premier i jego ministrowi milczą w wielu innych sprawach niecierpiących zwłoki. Egzaminów ośmioklasistów, egzaminów maturalnych, umierających branż gospodarczych. Jedyne co prominenci PiS potrafią, to wzywać obywateli do poświęceń, kolejnych rygorów, tygodni dobrowolnej, domowej kwarantanny.
Nie chcą też publicznie przyznać, że niespodziewana zaraza już zabiła ich jaśnie pana prezesa. Politycznie rzecz jasna. I nie zmartwychwstanie on, nawet jeśli przeforsuje reelekcję pana prezydenta Dudy.
W wielce prorządowym, lizusowskim wręcz, tygodniku „Sieci” opublikowano w tym tygodniu artykuł Marcina Fijołka, narodowo- katolickiej gwiazdy dziennikarskiej, pod wielce wymownym tytułem „10 powodów by przełożyć wybory”. Artykuł przygotowujący „ciemny lud” na taką ewentualność.
Polityczna Warszawka od tygodnia huczy od plotek. Wedle nich wicepremier z Krakowa, pan Jarosław Gowin ma być liderem frondy dążącej do przełożenia wyborów prezydenckich. I potem, po ustąpieniu zarazy, stworzenia nowej formacji prawicowej. Bazującej na aktywach PiS.
Prezes umarł, niech żyje
Politycy PiS, zwłaszcza ci młodszej generacji, wiedzą już, że obecni prominenci PiS zapłacą politycznie za skutki zarazy. Zwłaszcza za recesję gospodarczą, bezrobocie, gwałtowne zubożenie milionów Polaków.
Wiedzą, że zaraza niebawem minie. Ludzie wyjdą ze swych kwarantann. Wyjdą sfrustrowania wielotygodniowym pobytem w aresztach domowych, pracą w domu, szkołą zdalnie kierowaną, właśnie otrzymanymi zwolnieniami z pracy, bankructwami własnych firm, rachunkami do zapłacenia.
I na nową drogę życia dostaną dotychczasowego, odpowiedzialnego za zaniedbania prezydenta wybranego przez rządową pocztę. Prezydenta zachowującego się jak pajac na portalach przeznaczonych dla małolatów i pedofilii. Przekonywującego obywateli, że pójcie do wyborów w czasie zarazy nie różni się od wypadu do sklepu. Ciekawe kiedy pan prezydent robił normalne zakupy w sklepie?
Jaśniepan prezes Kaczyński umarł już politycznie. Zabiła go zaraza demaskująca nędzę stworzonego przez niego państwa PiS.
Ale zanim zostanie on do politycznego grobu włożony, to swym parciem na zorganizowanie wyborów prezydenckich raz jeszcze skutecznie skłóci sfrustrowanych zarazą Polaków.
Wywoła ich gniew.
A może i szaleństwa jakie już zaowocowały morderstwami Marka Rosiaka i Pawła Adamowicza. Jakie mogą teraz doprowadzić do kolejnej wojny domowej.
Ilu Polaków musi jeszcze umrzeć, żeby jaśniepan prezes zaczął zachować się po ludzku?

PS. Zapraszamy do komentowania naszych artykułów na https://www.facebook.com/trybuna.net/

Piotr Gadzinowski

Poprzedni

Obstawiali fikcyjne mecze

Następny

Jak Jarek Jarkowi

Zostaw komentarz