Dla trójki reprezentantów Polski, Huberta Hurkacza, Magdy Linette i Kamila Majchrzaka, ich występy w 1. rundzie tegorocznego French Open okazały się jedynymi w tym turnieju. Do następnej rundy zdołała awansować jedynie najmłodsza z biało-czerwonych Iga Światek, która łatwo, 6:1, 6:2, pokonała finalistkę ubiegłorocznej edycji paryskiej imprezy, Czeszkę Martketę Vondrousovą.
Pojedynek Świątek z Vondrousovą trwał zaledwie 63 minuty. Polka zaczęła z ogromny impetem i w niespełna dziewięć minut wygrała trzy gemy, mając na koncie jedno przełamanie serwisu Czeszki. Nic nie było ją w stanie wybić z uderzenia, nawet przenikliwe zimno i konieczność gry w krępującym ruchy ciepłym odzieniu. Warszawianka w pierwszym secie przegrała tylko jednego gema i wygrała po 29 minutach jednostronnej gry.
W drugiej partii Vondrousova wzięła się w garść i zaczęła grać zdecydowanie lepiej, ale to było stanowczo za mało na powstrzymanie rozpędzonej i wciąż nakręcającej się do coraz lepszej gry polskiej tenisistki. Od stanu 2-1 Światek łatwo wygrała trzy kolejne gemy, jej rywalka jeszcze raz zerwała się do walki wygrywając gema na 2:5, ale 19-letnia Polka przy swoim podaniu nie dała jej szans i zakończyła drugą partię wynikiem 6:2.
Zadziwiająco łatwe zwycięstwo Świątek być może jest zapowiedzią jeszcze lepszego niż przed rokiem występu w paryskim turnieju. W poprzedniej edycji warszawianka odpadła w IV rundzie, lecz teraz może zajść znacznie dalej. Wygrała przecież z ubiegłoroczną finalistą French Open, uznawaną za wybitną specjalistkę od gry na kortach ziemnych, na dodatek znajdującą się w wysokiej formie, bo tuż przed paryskim turniejem doszła do półfinału mocno obsadzonego turnieju WTA w Rzymie. W drodze do niego m.in. rozbiła piątą na świecie Elinę Switolinę 6:3, 6:0, zaś nasza tenisistka w tym samym turnieju odpadła już w pierwszej rundzie po porażce z aktualnie niżej od niej notowaną 29-letnią Holenderką Arantxą Rus.
W drugiej rundzie Świątek zmierzy się 34-letnią zawodniczką z Tajwanu Su-Wei Hsieh, która zaczęła turniej na kortach im. Rolanda Garrosa od pokonania Austriaczki Barbary Haas 6:3, 7:6(1). To rywalka doświadczona i pokonanie jej może być dla Świątek znacznie trudniejszym wyzwaniem, niż Vondrousovej.
Powinniśmy jednak trzymać za nią kciuki, bo w grze pojedynczej już tylko ona została na placu boju z czwórki naszych reprezentantów. Magda Linette w I rundzie przegrała 6:1, 2:6, 3:6 z młodszą o 10 lat i znacznie niżej notowaną w rankingu WTA Kanadyjką Leyhlah Annie Fernandez, która dopiero w tym roku zadebiutowała w głównej drabince Wielkiego Szlema. W Australian Open odpadła już w pierwszej rundzie, a w US Open w drugiej. Linette tak oceniła swój nieudany występ w meczu z Fernandez: „Mam poczucie, że wynik był w większym stopniu efektem mojej słabszej gry w drugim i trzecim secie. Pozwoliłam rywalce wrócić do gry i uzyskać przewagę. Zawodnicze na moim poziomie nie powinno coś takiego się zdarzyć”. Linette w Paryżu rywalizuje jeszcze w deblu.
Z turnieju odpadał też dwójka naszych tenisistów. Porażka Kamila Majchrzaka była do przewidzenia, bo miał najmniej szczęścia w losowaniu i w I rundzie trafił na rozstawionego z numerem 15. Rosjanina Karena Chaczanowa, tenisistę o ugruntowanej pozycji w czołówce i znajdującego się w dobrej formie. Potwierdził to w poniedziałek pokonując Majchrzaka 7:6(3), 6:3, 6:3.
Sporym rozczarowaniem była natomiast porażka już w I rundzie naszego najlepszego obecnie gracza Huberta Hurkacza (WTA 31), który w paryskim turnieju został rozstawiony z numerem 29. Po blisko 4,5 godzinnym pojedynku musiał uznać wyższość 29-letniego Amerykanina Tennysa Sandgrena (ATP 47), z którym przegrał 5:7, 6:2, 6:4, 6:7(1), 9:11. „Byłem bardzo blisko zwycięstwa. Zabrakło mi jednej piłki. Takich meczów żal najbardziej. Cały czas są rzeczy, nad którymi muszę popracować, ale generalnie uważam, że zmierzam w dobrym kierunku. Odpowiednio wykorzystałem pobyt w Stanach Zjednoczonych, choć oczywiście są jeszcze elementy w mojej grze, które muszę poprawić” – stwierdził po meczu z Sandgrenem polski tenisista. Nie wszyscy podzielają jednak jego opinię, że czyni systematyczne postępy. Słynny przed laty amerykański tenisista John McEnroe uważa, że jest wręcz odwrotnie. „Kiedy zobaczyłem, jak gra Hurkacz z Djokoviciem na Wimbledonie, w lipcu 2019 roku, powiedziałem wtedy, że ten facet może zrobić wielkie rzeczy, bo ma naturalne wyczucie gry. Ale tym co ostatnio pokazuje na kortach jestem mocno zawiedziony, bo spodziewałem się po nim znacznie więcej” – ocenił McEnroe.