25 kwietnia 2024

loader

Świetny Zieliński, hattrick Lewandowskiego

fot. UEFA Champions League - Facebook

Polscy piłkarze pokazali się ze świetnej strony w środę w 1. kolejce Ligi Mistrzów. Robert Lewandowski zdobył trzy bramki w wygranym na Camp Nou 5:1 meczu grupy C z Viktorią Pilzno. Piotr Zieliński zaliczył dwa trafienia i jedną asystę w zwycięskim 4:1 spotkaniu grupy A z Liverpoolem.

„Wiem, że ludzie postrzegają nas jako faworytów, ale oni (Viktoria Pilzno – przyp. red.) są fizycznym zespołem, pracującym bardzo ciężko na boisku. To mecz-pułapka” – tonował nastroje na dzień przed meczem trener Barcelony Xavi Hernandez.
Jak się okazało, jego obawy były niepotrzebne. W środowy wieczór katalońska drużyna od początku uzyskała dużą przewagę i szybko rozwiązała worek z golami.

W 13. minucie bramkę zdobył głową Iworyjczyk Franck Kessie, sprowadzony latem z Milanu.

W 34. minucie w głównej roli wystąpił Lewandowski, który w lipcu przeszedł z Bayernu Monachium. 34-letni napastnik dokładnie przymierzył z 16 metrów. Po jego strzale piłka wpadła do bramki tuż obok słupka.

Wprawdzie dziesięć minut później kontaktowe trafienie zaliczył były piłkarz Lecha Poznań Jan Sykora, ale w doliczonym czasie pierwszej połowy Lewandowski podwyższył na 3:1. Polski piłkarz popisał się uderzeniem głową z bliska do pustej bramki po dokładnym dośrodkowaniu Ousmane’e Dembele.

W 67. minucie dwukrotny triumfator plebiscytu FIFA na najlepszego piłkarza świata znów wystąpił w roli głównej – tym razem Lewandowski popisał się ładnym, precyzyjnym strzałem z dystansu (podobnym do swojego pierwszego gola z tego meczu), z odległości około 17-18 metrów.

Cztery minuty później do siatki trafił Ferran Torres, ustalając wynik na 5:1 dla „Dumy Katalonii”.

„Moje uczucia są mieszane. Bardzo się cieszę z trafienia na Camp Nou, ale z drugiej strony 5:1 to bezlitosny wynik. Graliśmy na maksimum, lecz Barcelona wyraźnie pokazała swoją jakość” – przyznał Sykora, strzelec jedynego gola dla gości. Po końcowym gwizdku sędziego, zgodnie z piłkarskim zwyczajem honorującym autorów hat-tricków, Lewandowski, który rozegrał całe spotkanie, wziął ze sobą piłkę z tego meczu.

Gole zadedykował swojej żonie. „Miała tego dnia urodziny. To, że była na stadionie, wiele dla mnie znaczy. Coś niesamowitego dla mnie.” – dodał. Od początku kariery w Champions League Lewandowski strzelił już 89 goli.

„Najważniejszą rzeczą przy asystach jest właściwy czas podania i to właśnie dostałem dzisiaj od moich trzech kolegów z drużyny. Ale nie jest ważne, kto strzela gole. Liczą się trzy punkty i następne mecze” – powiedział Lewandowski, cytowany na stronie UEFA.

W klasyfikacji strzelców w Lidze Mistrzów 34-letni napastnik ustępuje tylko Portugalczykowi Cristiano Ronaldo – 140 trafień, oraz Argentyńczykowi Lionelowi Messiemu – 125 goli. Ale wyprzedza już o trzy gole Francuza Karima Benzemę.

Lewandowski ma szasnę podgonić Ronaldo bo Manchster United, w którym występuje Portugalczyk nie gra w tym sezonie wLidze Mistrzów. I odskoczyć o Benzemy bo ten nabawił się kilka dni temu kontuzji uda.

Lewy – podobnie jak cały zespół – niemal od początku sezonu prezentuje wysoką formę.

„Od razu wiedziałem, że tutaj ważne będzie dostosowanie się, właściwa adaptacja od pierwszego meczu. Ludzie pytają o cele, ale ważne jest, aby być na właściwej pozycji, pomóc zespołowi, ponieważ moi koledzy z drużyny bardzo mi pomogli na boisku i poza nim” – podkreślił.

Katalończycy objęli prowadzenie w tabeli grupy C. Po meczu trener Barcelony nie krył podziwu dla Roberta Lewandowskiego. „Jest wspaniały jako osoba, zwycięzca, kolega z drużyny. Chodzi też o to, jak zespół pracuje wokół niego, wywiera presję na rywali. To klucz do sukcesu” – powiedział po środowym meczu Xavi.

„Nie wiem, czy Robert jest najlepszym napastnikiem w Europie, ale dla nas jest najlepszy. Pomaga nam grać, naciska, dostarcza nam mnóstwo rozwiązań w ataku. Prezentuje totalną dojrzałość jako zawodnik, całkowicie spektakularną. Zdobył hat-tricka, ale ważne też, jak pracował dla zespołu. Jest skromny i zawsze ciężko pracuje. Nie mam dla niego wystarczających komplementów” – podkreślił trener Barcelony.

Powody do radości ma też Bayern, były klub Lewandowskiego. W szlagierowym meczu monachijczycy pokonali na wyjeździe Inter Mediolan 2:0. Bramki dla gości zdobyli Leroy Sane w pierwszej połowie oraz po samobójczym uderzeniu Danilo D’ambrosio w 66. minucie.

W następnej kolejce Bayern podejmie 13 września właśnie Barcelonę.

Bardzo udany wieczór w środę miał też Piotr Zieliński. Pomocnik Napoli zdobył dwie bramki (w tym jedną z rzutu karnego) i zaliczył asystę w meczu z Liverpoolem, finalistą poprzedniej edycji LM. Włoski zespół wygrał niespodziewanie wysoko 4:1.
Polski pomocnik już w piątej minucie wykorzystał rzut karny – zmylił brazylijskiego bramkarza rywali Alissona i nie dał mu szans. Wcześniej „jedenastka” została podyktowana za zagranie piłki ręką przez Jamesa Milnera po strzale właśnie Zielińskiego.

Do przerwy włoski zespół zdobył jeszcze dwie bramki – Kameruńczyk Andre Zambo Anguissa po sprytnym podaniu Zielińskiego, a także Argentyńczyk Giovanni Simeone. Prowadzenie Napoli mogło być jeszcze wyższe, ale Nigeryjczyk Victor Osimhen, jescze przy stanie 1:0, nie wykorzystał „jedenastki”.

W 47. minucie kolejne trafienie zaliczył Zieliński, który dobił piłkę po własnym strzale, obronionym za pierwszym razem przez Alissona.

Chwilę później Liverpool zaliczył jedyne tego dnia trafienie (Kolumbijczyk Luis Diaz). Zieliński grał do 74. minuty. W innym meczu grupy A Ajax Amsterdam wysoko pokonał u siebie Rangers FC z Glasgow 4:0.

Tego dnia rywalizowano także w dwóch innych grupach. Zwycięstwa w grupie B odnieśli gospodarze. FC Brugge pokonał Bayer Leverkusen 1:0, zaś Atletico Madryt wygrało z FC Porto 2:1.

Natomiast w grupie D Eintracht Frankfurt uległ Sportingowi Lizbona 0:3, a Tottenham Hotspur pokonał grający niemal całą drugą połowę w dziesiątkę Olympique Marsylia 2:0.

Fazę grupową Ligi Mistrzów zainaugurowano dzień wcześniej. W najciekawiej zapowiadającym się meczu Juventus Turyn, w którym do 68. minuty występował Arkadiusz Milik, przegrał na wyjeździe z Paris Saint-Germain 1:2.

bnn/pap

Redakcja

Poprzedni

Kurski to dopiero początek

Następny

Dojcze marki daj nam Panie!