8 listopada 2024

loader

W Europie nasza liga jest na 30. miejscu

Lech Poznań zakończył zmagania w grupie D Ligi Europy na ostatnim miejscu, za Glasgow Rangers, Benfiką Lizbona i Sportingiem Liege. A w najnowszym rankingu UEFA lig europejskich PKO Ekstraklasa wylądowała na żenującym 30. miejscu.

Taka kiepska lokata to efekt żenująco słabych występów naszych pucharowych kwartetów w ostatnich pięciu sezonach. A mogło być jeszcze gorzej, gdyby nie wreszcie w miarę przyzwoity rezultat Lecha Poznań w obecnej edycji oraz dzielna postawa Piasta Gliwice w kwalifikacjach Ligi Europy (odpadł w III rundzie z FC Kopenhaga po porażce 0:3, ale wcześniej pokonał Dinamo Mińsk 2:0 i austriacki TSV Hartberg 3:2). Najwięcej punktów nabił rzecz jasna poznański klub, który w kwalifikacjach Ligi Europy wygrał z FC Valmiera (Łotwa) 3:0, z Hammarby IF (Szwecja) 3:0, z Apollonewm Limassol 5:0 i z belgijskim Royal Charleroi 2:1. Te znakomite wyniki zrodziły wielkie oczekiwania wobec ekipy trenera Dariusza Żurawia w fazie grupowej Ligi Europy, ale trzeba obiektywnie przyznać, że zespoły Benfiki Lizbona i Glasgow Rangers były od lechitów silniejsze. Szkoda natomiast porażki w rewanżu ze Standardem Liege (1:2), bo zwycięstwo w tym przeciwnikiem, całkiem przecież realne, bo u siebie Lech wygrał 3:1, dałoby awans PKO Ekstraklasie w rankingu ligowym UEFA na 27. pozycję. Nie byłaby to znacząca poprawa w kontekście występów europejskich pucharach, bo w myśl nowych reguł wprowadzonych przez europejską federację dla klubów z lig sklasyfikowanych w rankingu poniżej 15. miejsca dostęp do kwalifikacji Ligi Europy został zamknięty i naszym zespołom w najbliższych latach pozostanie jedynie rywalizacja w szykowanych właśnie przez UEFA Conference League, czyli w europejskich rozgrywkach pucharowych de facto trzecia liga. Nie dotyczy to jedynie mistrza Polski, bo zespół który wywalczy tytuł po staremu będzie mógł uczestniczyć w eliminacjach Ligi Mistrzów, a jeśli nie odpadnie w pierwszej rundzie, także w kwalifikacjach Ligi Europy. Trzy pozostałe ekipy, czyli zdobywca Pucharu Polski oraz drugi i trzeci zespół na zakończenie sezonu PKO Ekstraklasy bić się będzie jedynie w Conference League. I ta sytuacja potrwa tak długo, dopóki nasza piłkarska ekstraklasa nie awansuje w rankingu UEFA na odpowiednie miejsce lub do kolejnej zmiany przepisów. A te na razie są dopiero w fazie tworzenia, lecz z przecieków można wnosić, iż także na najniższym poziomie europejskich rozgrywek pucharowych zostanie utrzymana zasada rozstawienia, co naszym zespołom nie ułatwi zadania.
Na szybką poprawę sportowej jakości zespołów PKO Ekstraklasy się nie zanosi, nie ma też szans na to, by pozostałe kluby zgodziły się wesprzeć pucharowy kwartet, godząc się choćby na przekładanie spotkań w najbardziej gorącym okresie kwalifikacji czy gier w fazie pucharowej, nie mówiąc już o wypożyczaniu swoich najlepszych graczy. PZPN nie jest też władny chronić polski rynek piłkarski przed rabunkową eksploatacją ze strony silniejszych europejskich klubów, a regulacje w rodzaju przymuszenia klubów do obowiązkowego wystawiania młodzieżowców to tylko półśrodki.
Umiejętność godzenia występów w europejskich pucharach w rywalizacją na krajowym podwórku to dla trenerów prowadzących nasze zespoły wciąż jest wielką sztuką. Wystarczy prześledzić wyniki kwartetu tegorocznych „pucharowiczów”, czyli Legii, Lecha, Piasta oraz Cracovii.
Legioniści dopiero u schyłku jesiennej rundy rozgrywek wyskoczyli na czoło stawki, spychając z pozycji lidera nieobciążony pucharowymi występami Raków Częstochowa. Dwa zwycięstwa z rzędu, najpierw u siebie z Lechią Gdańsk 2:0, a w miniony weekend na wyjeździe z Wisłą Kraków 2:1, pozwoliły stołecznej ekipie ustabilizować pozycję na szczycie ligowej tabeli, co jednak wcale nie oznacza, iż Legii już dzisiaj należy gratulować zdobycia kolejnego mistrzowskiego tytułu. Prawdą jest, że odkąd zespół przejął trener Czesław Michniewicz, warszawianie jeszcze w lidze nie przegrali meczu, a w ośmiu ostatnich kolejkach wywalczyli 20 punktów. W starciu z krakowską Wisłą szybko jednak stracili bramkę i potem zupełnie nie potrafili znaleźć pomysłu na sforsowanie ambitnie i z pomysłem walczących wiślaków, w grze których widać już pierwsze efekty pracy nowego trenera, Petera Hyballi. Niemiecki szkoleniowiec jakimś cudem zdołał przekonać swoich zawodników do gry pressingiem, z którym legioniści długo nie potrafili sobie poradzić. Mieli jednak szczęście, bo w 79. minucie z pomocą pospieszył im 23-letni hiszpański piłkarz Victor Moya Martinez Chuca, faulując bezrozumnie w polu karnym Wisły Luquinhasa i prokurując „jedenastkę”, którą na wyrównującego gola zamienił najskuteczniejszy strzelec ekstraklasy w tym sezonie, Czech Thomas Pekhart. Utrata prowadzenia podłamała ekipę gospodarzy, z czego skwapliwie skorzystali goście i w końcu przejęli inicjatywę. W 89. minucie Pekhart, który wcześniej regularnie przegrywał powietrzne pojedynki z grającym na środku obrony Wisły rodakiem Michalem Frydrychem, wreszcie wyprzedził go o ułamek sekundy i uderzył piłkę głową tak mocno i precyzyjnie, że bramkarz wiślaków Mateusz Lis nie miał żadnych szans na skuteczną obronę. Dla czeskiego snajpera Legii było to już 12. ligowe trafienie.
Wracając zaś do „pucharowego kwartetu”, to jeszcze lepszym przykładem kłopotów, jakie mogą wpędzić zespół próby godzenia gry w kwalifikacjach z grą w krajowej lidze, jest Piast Gliwice, który po odpadnięciu z europejskich pucharów pogrążył się na wiele tygodni w potężnym kryzysie, z którego trener Waldemar Fornalik wyprowadził zespół dopiero pod koniec października. Gliwiczanie, którzy długo tkwili w ogonie ligowej tabeli, w końcu jednak wzięli się w garść i w efekcie począwszy od 8. kolejki nie przegrali meczu, uzyskując w tym czasie trzy remisy (z Wisłą Płock i Legią po 2:2 oraz Zagłębiem Lubin 1:1) i trzy zwycięstwa – 2:1 z Górnikiem, 2:0 z Lechią, a w miniony weekend w 13. kolejce rozgromili na wyjeździe Podbeskidzie Bielsko-Biała aż 5:0. W ostatniej tegorocznej serii gier Piast podejmie Raków Częstochowa i będzie to zdecydowanie najciekawsza konfrontacja 14. kolejki.
Wyniki 13. kolejki:
Wisła Kraków – Legia Warszawa 1:2
Gole: Yaw Yeboah (12) – Tomas Pekhart (81 karny, 89).
Górnik Zabrze – Cracovia 0:2
Gole: Pelle van Amersfoort (43 karny), Michal Siplak (63).
Warta Poznań – Pogoń Szczecin 1:2
Gole: Michał Jakóbowski (46) – Alexander Gorgon (7), Luka Zahović (11).
Zagłębie Lubin – Śląsk Wrocław 2:1
Gole: Dejan Drażić (61 karny), Kamil Kruk (90) – Erik Exposito (23).
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Piast Gliwice 0:5
Gole:Jakub Świerczok (38, 41 karny), Piotr Malarczyk (60), Sebastian Milewski (83), Tiago Alves (90).
Niedzielne mecze Rakowa Częstochowa z Jagiellonią Białystok oraz Stali Mielec z Lechem Poznań zakończyły się po zamknięciu wydania. Spotkanie Lechii Gdańsk z Wisłą Płock odbędzie się w poniedziałek 14 grudnia (początek godz. 18:00).

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Liga Mistrzów CEV: ZAKSA była lepsza od Skry

Zostaw komentarz