2 grudnia 2024

loader

Wiedeński test kadry

Trenera naszej piłkarskiej reprezentacji Jerzego Brzęczka czeka w czwartek najtrudniejszy mecz w karierze

Jeśli wierzyć zapewnieniom selekcjonera Jerzego Brzęczka, reprezentacja Polski jest gotowa do czwartkowego meczu z Austrią – pierwszego w eliminacjach Euro 2020. Ale bukmacherzy są sceptyczni w ocenie szans biało-czerwonych i za zdecydowanego faworyta tej potyczki uważają zespół gospodarzy.

Wybrańcy Jerzego Brzęczka stawili się na zgrupowanie kadry w Warszawie w ustalonych terminach. Pod hotel Double Tree podjeżdżali samochodami, co dla niektórych było dobrą okazją do pochwalenia się swoimi „brykami”. Motoryzacyjne preferencje kadrowiczów zlustrował „Super Express” i wedle opinii tabloidu najdroższym autem pochwalił się Wojciech Szczęsny. „Bramkarza Juventusu Turyn podwiozła żona Marina, a kibice zachwycali się luksusowym Bentleyem wartym ponad milion złotych!” – pisał „SE”.

Niewiele mniejsze wrażenie zrobił Maybach Roberta Lewandowskiego, którego cenę tabloid oszacował na milion złotych. Kapitan biało-czerwonych nie powoził jednak osobiście luksusową bryką, tylko robił to jego ochroniarz. Ale już Arkadiusz Milk podjechał pod hotel Mercedesem klasy A za niewiele ponad sto tysięcy złotych, zaś Krzysztof Piątek w ogóle nie podjął wyzwania, bo przyjechał taksówką.

Trzeba jednak przyznać, że w wydatkach na samochody nasi piłkarze nie oszczędzają i pod hotelem Double Tree urządzili (oprócz Piątka) mały motoryzacyjny pokaz aut z górnej półki cenowej. Wielkiej publiczności jednak nie mieli, bo po nieudanych mistrzostwach świata w Rosji i kiepskich występach w drugiej połowie ubiegłego roku, popularność reprezentantów mocno spadła i póki co pod hotelem nie gromadzą się już takie tłumy fanów jak miało to miejsce przed rosyjskim mundialem. Euforię fanów mogą odrodzić tylko zwycięstwa i awans do finałów mistrzostw Europy. Tylko czy reprezentację Polski na to teraz stać?

Bukmacherzy są sceptyczni

Mimo absencji kilku czołowych graczy kadry Austrii, w zakładach bukmacherskich wyżej stoją akcje gospodarzy czwartkowego meczu. Za każdą złotówkę postawioną na Austriaków można zarobić, w zależności od bukmachera, średnio około 2-3 zł. Za trafnie wytypowane zwycięstwo biało-czerwonych, a także remisu, w zakładach płacone jest 3,5 do 1. Kiepska strzelecka passa Roberta Lewandowskiego w reprezentacji też znalazła odbicie w bukmacherskich stawkach – za każdą złotówkę postawioną na to, że w spotkaniu z Austrią ustrzeli hat-tricka, są gotowi płacić 40 złotych. Nie mają natomiast żadnych wątpliwości co do hierarchii napastników w polskiej kadrze – w zakładach o to, który z nich zagra w podstawowym składzie najmniej da się zarobić stawiając na „Lewego”, a najwięcej stawiając na Piątka.

Na szczęście to nie bukmacherzy decydują o wynikach i personalnych wyborach (na szczęście póki co nie ma dowodów, że jest inaczej), więc kibice bardziej kierują się opiniami trenerów i zawodników. A w nich obraz sytuacji prezentuje się zgoła odwrotnie. Trener Austriaków Franco Foda w licznych wywiadach podkreślał klasę polskich piłkarzy i zazdrościł Jerzemu Brzęczkowi zwłaszcza kłopotu bogactwa w linii ataku. „My nie mamy napastników tej klasy. Prawdę mówiąc, w mojej drużynie grałby Łukasz Teodorczyk, dla którego w polskiej kadrze zabrakło miejsca” – przyznał austriacki szkoleniowiec. Tak do końca nie można mu jednak wierzyć, bo nie bez powodu po losowaniu grup uśmiechał się od ucha do ucha. W grupie G oprócz Polski i Austrii znalazły się jeszcze zespoły Izraela, Macedonii i Słowenii, ale w powszechnej ocenie o awans bić się będą Polacy i Austriacy. Dlatego czwartkowe spotkanie w Wiedniu jest takie ważne.

Znów mamy boską drużynę?

Brzęczek na początku zgrupowania kadry podczas spotkania z dziennikarzami przeciął spekulacje na temat gry trzema napastnikami. Takie ustawienie sugerowały polskie media zachwycone kapitalną formą strzelecką Lewandowskiego, Piątka i Milika. Selekcjoner biało-czerwonych zamknął jednak temat. „Zaczynając pracę z kadrą mówiłem, że bazowymi ustawieniami będą 1-4-2-3-1 oraz 1-4-4-2. Tak chcemy grać w najbliższych meczach” – stwierdził Brzęczek. No cóż, takie jego prawo, ale warto zauważyć, że nasza reprezentacja pod jego wodzą stosując oba te taktyczne warianty jeszcze nie wygrała meczu. Nie ma co robić z tego tajemnej wiedzy. Prawda jest taka, że to nie systemy taktyczne, nawet najbardziej wymyślne, grają na boisku, tylko piłkarze. Podstawą sukcesu jest zatem wybór odpowiednich zawodników.

Brzęczek ma do dyspozycji 28 graczy, a przed meczem z Austrią zdąży przeprowadzić z nimi tylko jeden normalny trening. Jeśli zatem miałby na jego podstawie dokonać selekcji, to całkiem niewykluczone, że w czwartek o 20:45 na murawę wiedeńskiego stadionu wyjdzie w biało-czerwonych barwach, jak zwykł to określać Jan Tomaszewski – „boska drużyna, bo tylko Bóg wie, jak ona w meczu zagra.

W najlepszych czasach Adama Nawałki ten dowcip został odesłany do lamusa i zaczęliśmy wierzyć, że nigdy go już nie trzeba będzie przytaczać. Po mundialu w Rosji i sześciu meczach Brzęczka bez zwycięstwa sytuacja się zmieniła i ponownie przed meczem biało-czerwonych nie mamy pewności, którzy piłkarze w nim zagrają i jak w nim zagrają. Co gorsza, nie mamy też przekonania, że jakąś wiedzę na ten temat posiada selekcjoner.

 

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Wieczorne zamieszanie genderowe

Następny

Warto piąć się w rankingu ATP

Zostaw komentarz