
Kryzysy generują biedę:
Staram się usilnie, aby dopasować tytuł niniejszego opracowania do jego treści, a treści do tytułu. Nie wiem, czy mi się to uda? Osąd i ocenę pozostawiam Szanownym Czytelnikom. Przedmiotowa sprawa jest nader poważna. Bowiem, jak wykazują aktualne statystyki ONZ, już połowa ludzkości (liczącej już 8,3 mld osób), w tym 1 mld dzieci, wegetuje w ubóstwie za mniej niż równowartość 2.0 USD dziennie. Globalna granica ubóstwa w ogóle = 2,15 USD per day. Z kolei, UNDP (United Nations Development Program) prezentuje jeszcze gorsze dane statystyczne, a mianowicie: 1 mld obywateli Ziemi przymiera w ubóstwie za 1 USD dziennie, a 2,8 mld osób za sumę poniżej 2 USD dziennie. Zaś, dnia 05.06.2025., Bank Światowy (BŚ) uaktualnił granicę ubóstwa (poverty line) w skali globalnej na 3 USD PPP dziennie, zamiast poprzednich 1,25 USD, (nota bene: PPP = Purchasing Power Parity). Wokół tej nowej granicy określonej przez BŚ oscyluje 808 mln osób, czyli prawie 10% całej ludzkości; natomiast w warunkach skrajnego ubóstwa (extreme poverty), poniżej 2,15 USD dziennie na utrzymanie, wegetuje około 700 mln = 8,5% mieszkańców Ziemi). Dane stale rosną. Niechlubny rekord świata w tej tragicznej mierze (82,3% – to skrajni nędzarze) należy do Południowego Sudanu; bardzo źle jest także w innych krajach biednej Afryki Sub-Saharyjskiej, szczególnie południowo-zachodniej. Przepraszam za ww. masę liczb (na przystawkę), ale one, jak rzadko co, mają swoją jednoznacznie tragiczną wymowę („les chiffres ont leur éloquence: – fr.).
Dnia 25.09.2015 r. odbyła się w Nowym Jorku ONZ-owska Konferencja na najwyższym szczeblu nt. zrównoważonego rozwoju świata (Sustainable Development Summit) uwieńczona uchwaleniem sławetnej Agendy (Programu) 2030, którego postanowienia weszły w życie w dniu 01.01.2016. Ich sednem było wyeliminowanie skrajnego ubóstwa i ograniczenie wszelkich form ubóstwa wszędzie na świecie, a to przy pomocy realizacji celów zrównoważonego rozwoju (Sustainable Development Goals). Upłynęło już prawie 10 lat od przyjęcia tego historycznego programu i pozostało tylko 5 lat do wyznaczonego terminu realizacji uchwał (2030 r.), a tu ani widu, ani słychu, czy ten szlachetny i pilnie niezbędny program zostanie zrealizowany? A przecież pośród kilku kluczowych zadań makro w nim figurujących, wyeliminowanie ubóstwa, szczególnie skrajnego, zajmuje czołowe miejsce! Tymczasem, na całym świecie także na Globalnym Zachodzie, od dość dawna rozlegają się głosy, że program A-30 nie zostanie zrealizowany! Dlaczego? Powiadają, przede wszystkim, dlatego, że najbiedniejsi i wyrzuceni na margines „rozwoju” obywatele Ziemi nie mają odpowiedniego dostępu do kluczowych usług (świadczeń = „crucial services”). To prawda lecz także wymówka i kolejny dowód impotencji ONZ!
Niezależnie od wymienionych na wstępie znacznych odmienności oraz rozbieżności statystyczno-interpretacyjnych, można wszakże przyjąć, w ujęciu syntetycznym i z dość dużą dozą prawdopodobieństwa, że obecnie ponad 613 mln Ziemian (=7,6% ogółu ludzkości) żyje w urągającym ubóstwie średnio za 2,15 USD dziennie na obywatela; zaś w warunkach skrajnego ubóstwa, czyli znacznie poniżej tej sumki, wegetuje ponad 215 mln ludzi, czyli ponad 3% człowieczeństwa. (Por. załącznik nr [1] pt.: „Poverty Rate by Country, 2025”). Dość zróżnicowane i płynne są również granice ubóstwa, wokół których, a raczej poniżej których, marnie wegetują milionowo-miliardowe masy ludzkie. Dlaczego? Jest to bez wątpienia wynikiem drakońskiej polityki społeczno-gospodarczej panów liberałów i neoliberałów prowadzonej non stop od I rewolucji przemysłowej! Przerażające są również główne dane statystyczne dotyczące granicy skrajnego ubóstwa w „czołówce” 10 najbiedniejszych państw świata (w ujęciu: dzienna suma przypadająca na jednego obywatela): 1. Południowy Sudan – 0.71 USD (czyli tylko 71 centów am.!); 2. Burundi – 1.0 USD; 3. Republika Środkowo-Afrykańska – 1.3 USD; 4. Jemen – 1.6 USD; 5. Mozambik – 1.7 USD; 6. Malawi – 1.7 USD; 7. Demokratyczna Republika Konga – 1.8 USD; 8. Somalia – 1.9 USD; 9. Liberia – 2.0 USD; 10. Madagaskar – 2.04 USD. Por. zał. nr [2]. Ewidentny wniosek wynikający z tego zestawienia jest następujący: ww. ale nie tylko te kraje Afryki oraz innych kontynentów, szczególnie z Globalnego Południa, wymagają pilnej i skutecznej pomocy humanitarnej oraz rozwojowej ze strony reszty świata, szczególnie z Globalnego Zachodu, aby uniknąć wspólnie monstrualnego kataklizmu ogólnoludzkiego!
Niepojętą i niewytłumaczalną hańbą człowieczeństwa oraz jego zarządców jest fakt, iż spośród 2.3 mld dzieci na świecie, aż ww. ponad 1.0 mld niewiniątek wegetuje w ubóstwie. Codziennie na świecie umiera (średnio) 22.000 dzieci wskutek „biedy, głodu i chłodu”! Ponadto, przedstawiam poniżej zestawienie ww. granic ubóstwa (poverty lines) w odniesieniu do niektórych wielkich mocarstw i kontynentów: USA – 11.880 USD rocznie na osobę (per capita); za takie pieniążki, a raczej poniżej tej sumy, utrzymuje się przy marnym życiu 12,3%, czyli ponad 40 mln obywateli spośród wielobarwnego społeczeństwa amerykańskiego; UE – za sumę poniżej 9.166 euro rocznie per capita wegetuje aż 17,5%, czyli 86 mln unijnych Europejczyków; Afryka – suma poniżej 1.90 USD na dzień i na osobę dotyczy 58% = 590 mln obywateli tego kontynentu; Azja – 14,2% = 1,1 mld ludzi cierpi poniżej ww. (2.15 USD) granicy ubóstwa; Ameryka Południowa – tam średnia granica skrajnego ubóstwa jest wytyczona na mniej niż 2.15 USD, zaś granica umiarkowanego ubóstwa = 6.85 USD dziennie na osobę. W pierwszym przypadku liczba cierpiących = ok. 100 mln, zaś w drugim = ok. 200 mln obywateli – Latynosów. (Nota bene: liczba ludności Ameryki Południowej i Karaibów wynosi obecnie, pod koniec 2025 r., 669 mln mieszkańców); Oceania – poniżej ww. średniej granicy ubóstwa znajduje się tam około 3 mln osób = 5,2% ogółu tamtejszej społeczności.
Ubóstwo, etyka i moralność jawią się jako 3 wzajemnie powiązane i uzupełniające się koncepcje teoretyczne oraz poczynania praktyczne mające znaczny wpływ na życie ludzkie – indywidualnie i zbiorowo.
Likwidacja ubóstwa w Chinach:
Jest jednak jedno wielkie mocarstwo, Chińska Republika Ludowa, które sprawnie uporało się z problemem ubóstwa, szczególnie skrajnego i szczególnie na wsi. Dnia 25.02.2021., na krajowej konferencji wdzięczności, Prezydent Xi Jinping ogłosił całkowite zwycięstwo („complete victory”) w walce ze skrajnym ubóstwem w ChRL, które to zadanie makro proklamował był jeszcze w 2012 r., kiedy został wybrany na stanowisko Sekretarza Generalnego KC KPCh. Do historii przeszło Jego sławetne stwierdzenie na ww. konferencji: „skrajne ubóstwo w skali krajowej oraz ubóstwo regionalne zostało wyeliminowane pod koniec 2020 r. To był prawdziwy cud w Chinach”; rzeczywiście, wyniki cudu uzyskane od 2013 r. są następujące: 98,99 mln obywateli, 832 powiaty i 128.000 wiosek wyzwolonych z ubóstwa, którego miernikiem była suma zaledwie ok. 4.000 juanów (= 620 USD) per capita rocznie (!). Ten epokowy sukces został odniesiony na 10 lat przed terminem Agendy 2030, co stanowi unikalny rekord w skali światowej. Por. zał. nr [3].
Według stanu na koniec września 2025 r. Chiny zgromadziły poważne zasoby rezerw w walutach obcych = 3,33 bln USD. Tylko w latach 2016 r.- 2019 r. łączne wydatki całego państwa chińskiego przeznaczone na walkę z biedą wyniosły 384,4 mld juanów (= 58,6 mld USD). W sumie, poczynając od roku 1981 do roku 2021 (czterdziestolecie) z ubóstwa, szczególnie skrajnego, wyzwolono 853 mln obywateli (= 88% społeczeństwa chińskiego i 75% ludzi bardzo ubogich na całym świecie). W poszczególnych latach wskaźnik ubóstwa chińskiego kształtował się następująco:1990 r. – 66,2% społeczeństwa; 2010 r. – 11,2%; 2015 r. – 0,7% (!); 2019 r. – 0,1% oraz 2021 r. – 0% (!). Por. załącznik nr [2]; Ww. chiński cud w walce z ubóstwem należy uznać za jeden z najważniejszych sukcesów w realizacji programu reform i otwarcia na świat zainicjowanych przez Przewodniczącego Deng Xiaopinga w 1978 r. oraz w innowacyjnej polityce w ramach Nowej Ery i Nowej Drogi proklamowanej przez Przewodniczącego Xi Jinpinga od 2012 r.
Wspomnienia osobiste (za pozwoleniem): widziałem osobiście trochę ówczesnej chińskiej biedy, kiedy – jako młodzieniec – odwiedziłem bezwizowo Chiny Ludowe po raz pierwszy w życiu (Pekin-Szanghaj-Kanton i okolice). Były to czasy końcówki „rewolucji kulturalnej”, sławetnej czerwonej książeczki zawierającej myśli Przewodniczącego Mao Zedonga (mam ją jeszcze w wersji polskiej), „ściany demokracji”, na której obywatele mogli wypisywać, co tylko przychodziło im na myśl, hunwejbinów oraz caofanów, żelaznej miski ryżu, pożywnej kapusty pekińskiej (labajcaj) składowanej dla obywateli wprost na trotuarach, polowania na wróble itp. Na Wielki Mur Chiński trzeba było wdrapać się mozolnie po skalistej ścieżce; a teraz funkcjonuje tam komfortowa kolejka linowa dla turystów. W Pekinie panowała wówczas już ostra listopadowa zima. Wiał silny „święty” wiatr z pustyni Gobi, który niósł ze sobą chmary pyłu lessowego użyźniającego gleby prawie w całych Chinach. Obserwowałem swoiste „rzeki rowerowe” (ok.7 mln rowerów) sunące tam i z powrotem główną arterią stolicy. Samochodów wtedy było jak na lekarstwo. Obywatele, także żołnierze, byli odziani wówczas w jednakowe mundurki drelichowe (oliwkowe i niebieskawe), w stylowe czapki maoistowskie oraz dreptali w tenisówkach po cieniutkiej warstwie śniegu.
Sklepów było wtedy bardzo niewiele, a jeśli już, to raczej z wyrobami porcelanowymi. Ludzie spoglądali na nie przez szyby, ale nie kupowali, boć nie mieli za co. Stosunkowo nieliczni wówczas cudzoziemcy mogli korzystać ze śródmiejskiej restauracji tylko dla nich. Nie dziwiły mnie bynajmniej opisane przykładowo obrazki z ówczesnego życia wyjęte, boć młode zwycięskie Chiny Ludowe nacierpiały się wcześniej ogromnie z powodu strat i okrucieństw okupacji japońskiej, wojny domowej i innych przeciwności losu. Np. militaryści amerykańscy straszyli je nawet użyciem atomówek, „póki nie jest za późno”. Sprawiedliwym prorokiem okazał się jednak Edgar Snow, zacny i znany pisarz amerykański, przyjaciel Przewodniczącego Mao i autor książki pt. „Red Star over China” („Czerwona gwiazda ponad Chinami”). W takich to niezwykle trudnych uwarunkowaniach wewnętrznych i zewnętrznych Nowe Chiny wkraczały na nową drogę zwycięskiego socjalizmu o specyfice chińskiej, która doprowadziła je już do pozycji drugiego oraz – chyba nie za długo – pierwszego wielkiego mocarstwa świata. Podziwu godne!
Z Pekinu pofrunąłem samolotem Air China do Szanghaju – wielkiego miasta, które niegdyś było koncesją brytyjsko-francuską. Samolot był wypełniony do ostatniego miejsca przez pasażerów, cichych i spokojnych oraz też odzianych w jednakowe mundurki. Do Szanghaju chłody docierają z rzadka – to strefa subtropikalna. Zamieszkałem w pokoju gościnnym polskiego Konsulatu Generalnego funkcjonującym pod przewodem wybitnego fachowca ś.p. prof. Bohdana Kikolskiego. To jemu zawdzięczam moje zdecydowane wkroczenie na drogę sinologiczną oraz objęcie stanowiska Konsula Generalnego RP wiele lat później. Ale również w Konsulacie były wówczas problemy z zaopatrzeniem w żywność. Na śniadanie, na obiad i na kolację serwowano… duńskie parówki w puszkach. Ale Pan Konsul znalazł wyjście z tej sytuacji. Takie mianowicie, że umówił nas z kapitanem polskiego statku handlowego, który akurat cumował w porcie. Pan kapitan, mój imiennik, zaopatrzył nas uprzejmie w przysmaki baltonowskie, którymi dysponował i których starczyło nam na parę dni. Przeżyliśmy.
Pod koniec pobytu, Pan Konsul zapytał, czy wstanę około godziny 3.00 nad ranem, żeby nas nikt nie widział? Odpowiedziałem, że tak! Ale po co? Poczekaj, zaraz się przekonasz, spotkasz się z najwybitniejszym szopenistą szanghajskim. Wzięliśmy ze sobą upominek i trochę baltonowskiej żywności. Artysta był akurat po powrocie z pobytu karnego na wsi w ramach reedukacji, bo grał „muzykę kapitalistyczną”. Mieszkał ci on w dość typowej ubogiej chatynce szanghajskiej (futungu) o powierzchni ok. 3×3 metry i sypiał na podłodze pod pianinem. Wstał, przetarł oczy oraz zareagował serdecznie na widok Polaków. Przyjął upominki i zapytał, co może dla nas zagrać? Konsul odpowiedział – Ty wiesz lepiej. Graj. I zagrał perfekcyjnie poloneza As-dur – w tak niesamowitej mizernej scenerii. Płakałem jak bóbr. Zapamiętałem to na zawsze i wracałem do tego myślami, kiedy, pracując później w Szanghaju, chodziłem dość często na koncerty szopenowskie w wykonaniu pianistów z tamtejszego konserwatorium, rzekomo najlepszych w Chinach. Szopenowi postawiliśmy pomnik w Szanghaju – to dzieło chińskiej rzeźbiarki Lu Pin, mieszkającej w Polsce absolwentki znakomitej warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Tylko dwóch wybitnych cudzoziemców, Szopen i Puszkin, ma swoje pomniki w Szanghaju.
Pod koniec mojego ówczesnego pobytu szanghajskiego Konsul zaaranżował wycieczkę do podmiejskiej „komuny ludowej” – czegoś w rodzaju rolniczego kołchozu. Ziemia plonowała tam trzy razy do roku. Zastałem liczne gromady pracowników, jeden o krok obok drugiego, zajętych żniwami, młócką i wkładaniem do gleby nowych sadzonek ryżowych. Widok był imponujący, wręcz oszałamiający dla Europejczyka. Odniosłem wrażenie, że pracowników było tam o dużo za dużo celem wykonywania tak niezbyt skomplikowanej roboty. Wkrótce sprawa się wyjaśniła – tylko ten, który pracuje ma prawo do otrzymywania „żelaznej miski ryżu”. Nagle, około godziny południowej, donośnie zabrzmiały gongi. Pracownicy, jak jeden mąż, porzucili swe narzędzia pracy i szybko ruszyli w stronę kuchni polowej, aby otrzymać ryż z jakimiś dodatkami do swej miseczki, która szybko została opróżniona. Teraz te niezwykłe widoki często powracają w mojej pamięci w czasach pokonania ubóstwa i likwidacji niedosytu w Chinach, w których dostępne już są bez ograniczeń wszelakie artykuły spożywcze rodzimej i zagranicznej produkcji. Ich podaż jest ogromna i zróżnicowana, a zaspokojenie popytu całkiem możliwe dzięki sukcesom w rozwoju gospodarczym Chin i w ich współpracy z zagranicą oraz dzięki wzrostowi dobrobytu obywateli! Pomyślność (prosperity) i dobrobyt (well-being) wykorzeniły na zawsze ubóstwo (poverty) i niedosyt pożywienia (shortage of food) wśród narodu chińskiego pracowitego jako mrówki lub jako pszczółki.
Po Szanghaju przyszła kolej na Kanton (Guangzhou) stolicę południowo-wschodniej prowincji Kwangtung (Guangdong). Tam sytuacja była nieco lepsza, chociażby z uwagi na cieplejszy klimat (tropikalny) i na korzyści gospodarczo-społeczne z tego wynikające oraz na bliskość Hongkongu i Makao. W Kantonie nie było widać zbyt wielu nieprzyjemnych zjawisk i scen zauważalnych w wymienionych powyżej dwóch wielkich miastach chińskich. Życie było tam jakby bardziej kolorowe. Np. funkcjonowały normalnie restauracje i inne instytucje pożytku publicznego. Zostałem zaproszony na obiad do sławetnej restauracji wężowej (snake restaurant), w której serwowano rzeczywiście potrawy z „mięsa” wężowego. Obawiałem się tego ryzyka, ale podjąłem je za usilną namową gospodarzy. Od razu przybył kelner z klatką pełną węży (także jadowitych). Wybrałem, naturalnie, kobrę i cierpliwie czekałem na dalszy bieg wydarzeń. Gospodarze powiedzieli, że, z węży pobiera się jad (na lekarstwa) i skórę (na damskie torebki i na inne wyroby). Brrrrr! Po przeszło godzinie oczekiwania rosołek z przyprawami był gotowy. Kazali mi spróbować.
Zdobyłem się na odwagę. Smakowało mniej więcej tak, jak mdławy rosół z kaczki, z gęsi, czy z innego nie kurzego ptaka. Ale całego dania nie spożyłem – za zgodą gospodarzy. Kelner pojawił się znów i postawił mi na stole ampułkę z białej porcelany z dziwną zawartością. Zapytałem: what is this? Co to jest? Odpowiedź: to żółć z twojego węża. Wlej ją do rosołu i wypij, to „będziesz miał dużo dzieci”. Co kraj, to obyczaj. Nie wypiłem więc mam tylko i aż dwójkę dzieci. W restauracji patrzyłem z podziwem, ale bez zazdrości, jak inni konsumenci (także z Hongkongu – HK) pałaszowali „bez nikakich” swoje dania wężowe, a czego nie zjedli, to zabierali do domu w specjalnych pojemniczkach. Z Kantonu chciałem również zawędrować do pobliskiego Hongkongu (naonczas jeszcze pod panowaniem brytyjskim), ale konsul Jej Królewskiej Mości nie dał mi wizy z tego powodu, że byłem… obywatelem z „komunistycznej Polski”. Później przebywałem wielokrotnie w ponownie chińskim HK – bez łaski brytyjskiej oraz bez nieobowiązującej już tam wizy pobytowej.
Materialne aspekty ubóstwa:
Jest ich ogromnie wiele, szczególnie ekonomiczno-finansowych. Wybierzmy spośród nich jedynie kwestie najważniejsze ilustrujące ilość i jakość problemów nadal lekceważonych przez wielu decydentów oraz rozmaitych „możnych” tego świata. Zacznijmy od generalnej definicji ubóstwa ludzi pasującej, w zasadzie, do każdego jego przypadku. Definicja materialnego ubóstwa: „uwidocznia się ono, z reguły, wszędzie tam, gdzie ludziom nie staje (nie wystarcza) środków materialnych i finansowych oraz możliwości działania niezbędnych dla przetrwania (przeżycia). Tacy ludzie nie są w stanie zaspokoić swych podstawowych potrzeb, jak np. zdrowa żywność, czysta woda, mieszkania, energia elektryczna, oświata, brak pracy (bezrobocie), opieka zdrowotna, wymiar sprawiedliwości, dostęp do informacji, warunki sanitarne, usługi, transport, łączność itp.; nie mówiąc już o tym, że nie posiadają oni zdolności akumulacji kapitałowej (oszczędności)”. ONZ uzupełnia tę definicję o następujące dane: połowa ludzkości, w tym 1 mld dzieci, dysponuje nikłymi środkami na utrzymanie w wysokości 2 USD na osobę i na dzień; zaś w warunkach skrajnego ubóstwa, poniżej 1,25 USD na osobę i na dzień, egzystuje ponad 800 mln ludzi. To tak ubóstwo „uczy”, jak przetrwać w życiu mając do dyspozycji tylko bardzo ograniczone środki (lub ich brak).
Fachowcy wyodrębniają też wiele rodzajów ubóstwa, jak np. trzy główne życiowe niedostatki w zakresie: żywności, mieszkań, i odzieży oraz również ubóstwo uniwersalne, absolutne, względne, sytuacyjne, międzypokoleniowe, dyskryminacyjne, miejskie, wiejskie, a także brak pieniędzy (poverty of money), brak dostępu, np. do służby zdrowia, (poverty of access) i brak „dojścia” do władz, do decydentów (poverty of power). Ponad 1,1 mld mieszkańców naszej umęczonej planety wegetuje w warunkach ubóstwa wielopłaszczyznowego (multidimensional poverty), które poważnie zwiększa łączne negatywne efekty tegoż ubóstwa. Zaś jego kluczowymi i najgłówniejszymi przyczynami są: wzrost demograficzny, zmniejszająca się wydajność rolnictwa, niewłaściwe wykorzystywanie zasobów naturalnych, obniżone stopy wzrostu gospodarczego, braki kapitałowe, niewystarczające inwestycje, podwyżki cen towarów i usług, zwiększanie bezrobocia, niskie płace oraz, generalnie, nierówność i niesprawiedliwość społeczno-gospodarcza. Coraz większy wpływ na biedę człowieczą wywierają też takie czynniki, jak: korupcja, narkomania, terroryzm, wojny, handel „żywym towarem”, zmiany klimatyczne, klęski żywiołowe itp. W sumie, ubodzy i najubożsi ludzie napotykają na ogromne trudności, na nieprzerwany ciąg przeszkód w walce o byt, o przetrwanie i o życie. Nie ulega też wątpliwości, że wysokie wskaźniki ubóstwa wywierają negatywny wpływ na stopę wzrostu gospodarczego i przyczyniają się do zwiększania przestępczości i bezrobocia, do degeneracji ośrodków miejskich oraz do obniżenia poziomu oświaty i do wzrostu problemów w służbie zdrowia.
Wyrażam cichą nadzieję, że choć w minimalnym stopniu ukazałem Szanownym Czytelnikom tak trudno wyobrażalną ogromną skalę ubóstwa światowego, szczególnie skrajnego, oraz jego nieludzkie wręcz mordercze skutki. W ujęciu maksymalnie syntetycznym ich konsekwencji, przyczyny i przejawy ubóstwa można określić następująco: – brak dostępu ubogich ludzi do głównych życiodajnych zasobów i usług; – chodzi głównie o takie elementarne dobra jak pożywne jedzenie, czysta woda pitna, niezapaskudzone powietrze, opieka lekarska, godziwe mieszkanie, urządzenia sanitarne, elektryczność, transport, edukacja, łączność itp. Winę za te niedomagania ponoszą m.in. skorumpowane systemy polityczno – społeczno – ekonomiczne, dyskryminacja religijna, rasowa, a także dysproporcje pomiędzy miastem i wsią oraz między kobietami i mężczyznami, nieodpowiednia oświata oraz niewystarczający (lub żaden) dostęp do służby zdrowia (niskie zarobki, ale wysokie opłaty za leczenie, za mieszkanie, za żywność – food insecurity, czy też za naukę).
Nie bez istotnego znaczenia jest także wpływ na zwiększanie ubóstwa powodowany przez wojny i konflikty zbrojne, przez przemoc oraz wykluczenie społeczne, przez impotencję, nonszalancję i egocentryzm rządzących, przez niekontrolowany wzrost liczby ludności w poszczególnych krajach i na całym świecie oraz przez klęski żywiołowe, przez zmiany klimatyczne, jak również przez postępującą szybko destrukcję środowiska naturalnego człowieka. Tych materialnych problemów i przyczyn ubóstwa jest ogromne multum, ale do ich sześcioczłonowej „czołówki światowej” zalicza się następujące przyczyny: niedostateczna oświata, niewystarczająca opieka zdrowotna, niska stopa życiowa, wzrost ubóstwa per se oraz rasizm i militaryzm. Te kluczowe acz raczej kuriozalne czynniki sprawcze ubóstwa funkcjonują już w swoistym błędnym kole (vicious circle)oraz stymulują się nawzajem – jedne przez drugie i vice versa. Przeto, nadszedł najwyższy już czas, aby kompetentni decydenci zrezygnowali wreszcie z finansowania śmierci, łez i gruzów oraz rozpoczęli na poważnie finansowanie życia, radości i dobrobytu człowieczeństwa.
Moralny wymiar ubóstwa:
Podobnie jak samo zjawisko ubóstwa , również jego aspekty moralne są także „stare jak świat”. Koncentrują się one wokół dylematu: czy zamożni powinni pomagać ubogim, czy też nie? Ale nadal nie ma jednoznacznej i rozstrzygającej odpowiedzi w tej kluczowej kwestii, choć, naturalnie, przeważa opinia na tak. W podstawowych kategoriach moralnych ubóstwo jawi się jako jedna wielka niesprawiedliwość dziejowa i jako ludzki krzyk globalny „wołający o pomstę do nieba” oraz jako instrumentpozbawiający ubogich nie tylko godności ludzkiej, lecz również fundamentalnych praw człowieka. Punktem wyjścia w trwających od dawien dawna rozważaniach, medytacjach i sporach jest przeświadczenie moralistów oraz ich zwolenników, że samo ubóstwo stanowi pogwałcenie godności ludzkiej oraz ograniczenie kluczowych szans życiowych i rozwojowych ludzi ubogich, uniemożliwiając im pełnowymiarowy udział w działalności społecznej, gospodarczej, politycznej i międzynarodowej. Tylko z rzadka wspomina się przy tym półgębkiem o głównych winowajcach odpowiedzialnych za doprowadzenie ubóstwa do tak wysokiego poziomu. Przecież sami ubodzy nie zaszkodziliby sobie tak bardzo, jak czynią to promotorzy ubóstwa, którym mocno zależy na jego utrzymywaniu oraz intensyfikowaniu. Prowadzi to coraz częściej do cierpień psychicznych, do frustracji i do wstydu oraz do poczucia ubogich jako ludzi rzekomo gorszej kategorii. Ubóstwo stanowi więc niedopuszczalne pogwałcenie kluczowych pozytywnych wartości moralnych i humanitarnych, jak również etycznych i społecznych, właściwych naszemu rodzajowi ludzkiemu oraz odróżniających go od innych istot żywych istniejących na Ziemi.
W skali krajowej, regionalnej, kontynentalnej i globalnej ubóstwo oraz tzw. wykluczenie społeczne obejmuje rychło coraz liczniejsze rzesze ludzkie na ww. obszarach, szczególnie: członków mniejszości narodowych, ludzi z marginesu społecznego, innowierców, osoby niewykształcone, chore, niezaradne pod każdym względem oraz zbyt łatwo ulegające nakazom władców, zwłaszcza neoliberalnych, pod zarządem których znajdują się nad wyraz liczne rzesze ludzi ubogich. Co za ironia?! Ponadto, osoby ubogie są znacznie bardziej podatne i łatwiej ulegają tendencyjnym nakazom ze strony panujących, zamożniejszych i silniejszych. W kategoriach współczesnych i perspektywicznych kompleksowe rozwiązanie problemu ubóstwa jawi się obecnie jako najpilniejsze zadanie i wyzwanie moralne, któremu ludzkość powinna sprostać im wcześniej, tym lepiej! Zwłaszcza, że ubóstwo traktowane jest coraz częściej jako szkaradny odprysk nierówności występujących w rozmaitych systemach (ustrojach) i w barierach strukturalnych; a także jako konsekwencja: niekorzystnego dla ubogich podziału dóbr i bogactw, niesprawiedliwości w polityce gospodarczej i handlowej, innych przejawów prześladowań oraz dyskryminacji społecznej, korupcji, narkomanii, sytuacji konfliktowych w poszczególnych krajach i na arenie międzynarodowej oraz zmian klimatycznych, jak również nasilającej się degradacji środowiska naturalnego człowieka. Dla dobra ubogich, ale również zamożnych i całej ludzkości niezbędne jest rygorystyczne przestrzeganie przynajmniej 8 kluczowych wartości moralnych, a mianowicie: prawości, szacunku, poczucia odpowiedzialności, współczucia, uczciwości, wytrwałości, współpracy i wdzięczności. Bowiem bez tego pogorszyłaby się znacznie sytuacja w całej sferze ubóstwa, która jest już szokującym świadectwem „moralnego niepowodzenia” („moral failing”) w tej materii.
W dziełach wybitnych mędrców oraz innych znakomitości światowych można znaleźć wiele cennych odwołań i rozważań na temat merytorycznych relacji ubóstwa z moralnością. Oto kilka przykładów: – Immanuel Kant (1724 r. – 1804 r.) z Królewca, jeden z najwybitniejszych filozofów światowych, tłumaczył obowiązek zamożnych ws. udzielania pomocy ubogim przy pomocy kategorii moralnych – racjonalnych (rozumowych), a nie boskich. Jego teoria moralności bazuje na poszanowaniu człowieka, gdyż zawiera ona 3 główne postulaty: wolna wola, nieśmiertelność duszy oraz istnienie Boga, choć główne hasło (motto) kantowskie brzmi następująco: „nie bój się dowiedzieć = sapere aude”. W rozumieniu Kanta, potrzeba pomagania ubogim wypływa bezpośrednio z koncepcji „połączonej woli ludzi” („people’s united will”), w związku z czym należy dokładnie zaznajomić się z normami Jego filozofii prawa oraz uwzględnić pomocową rolę państwa w rozwiązywaniu problemu;
– Georg Hegel (1770 r. – 1831 r.), wybitny filozof niemiecki i – Oskar Wilde (1854 r. – 1906 r.), uczony i pisarz irlandzki – obaj byli raczej przeciwni udzielaniu pomocy ubogim przez zasobnych, choć nie zdołali uzasadnić przekonująco swych poglądów; uczynił to natomiast – John Hardin (1854 r.-1937 r.), dobroczyńca i filantrop amerykański, który uważał, że istnieje moralny obowiązek bogatych ws. udzielania pomocy ubogim na zasadach altruizmu, a nie z litości. Tak ujmował on swoją „filozofię moralną” w tej materii: „primo wszyscy jesteśmy potomkami złodziei, a secundo zasoby światowe rozkładają się nierównomiernie; mimo to powinniśmy rozpoczynać naszą przyszłą podróż od punktu wyjścia, w którym się dziś znajdujemy. Trzeba też ustalić, kto rzeczywiście jest biedny, bowiem występuje wiele poziomów ubóstwa. Bogaci powinni pomagać biednym nie tylko materialnie i finansowo, lecz również moralnie;
– dr Kehinde Bamikole, wykładowca na Uniwersytecie Bamidele Olumilua w Nigerii, jako wybitny przedstawiciel Globalnego Południa, prezentuje bardzo interesujące i odważne poglądy w analizowanej materii. Punktem wyjścia jest podkreślenie powiązań pomiędzy zasadami moralności i potrzebą pomagania ubogim. Taka pomoc przyczyni się niewątpliwie do „ulepszenia społeczności” przy czym należy ją okazywać w duchu empatii i sympatii. Gesty tego rodzaju nie powinny być tylko jednorazowe, lecz również wielokrotne. Ponadto, niektórzy ludzie udają ubogich (biednych), natomiast inni ubodzy nie chcą przyjmować pomocy od bogatych. Niemniej jednak należy pomagać jednym i drugim! W wyniku wnikliwej analizy ww. oraz temu podobnych poglądów lansowanych przez autorytety, przez ekspertów oraz przez innych fachowców (np. publicystów itp.) dochodzę do wniosku, że dysponujemy znakomitą teorią, ale bardzo marną praktyką w „walce” z ubóstwem krajowym, regionalnym, kontynentalnym i globalnym. Trzeba koniecznie wyrównać te dysproporcje w imię zwycięstwa w tej walce!
Marne widoki na przyszłość:
Co robić? Mam świadomość, że moje niniejsze skromne opracowanie to zaledwie mikroskopijna cząstka przebogatej literatury fachowej na temat ubóstwa. Tegoż ubóstwa, które bezduszni władcy zgotowali „od dziada pradziada” i nadal gotują swym niewinnym podwładnym. Trzeba uznać za monstrualny skandal cywilizacyjny cierpienia i niedolę miliardowych ubogich rzesz ludzkich oraz niepotrzebnie tragiczne konsekwencje tego stanu rzeczy. Co gorsza, na coraz bardziej zamglonym, jakże niepewnym horyzoncie przyszłości społeczno-gospodarczej i polityczno-strategicznej świata trudno by doszukać się choć maleńkiej iskierki realnej nadziei, że obecna tragiczna sytuacja bytowa nieszczęśników wśród obywateli – Ziemian może ulec jakiejkolwiek poprawie? Najwyraźniej, licznym samolubnym i egocentrycznym władcom – decydentom zdaje się być na rękę utrzymywanie coraz liczniejszych rzesz biedaków i żebraków, którymi, przy pomocy takiej metodologii, zarządza się łatwiej i bezkarniej. Ale strach pomyśleć, co się stanie, gdy te zrewoltowane oraz zabiedzone rzesze ludzkie powiedzą wreszcie: „stop, panowie, tak dalej nie można”? Będzie wtedy tzw. mega-rewolucja, jakiej świat jeszcze nie widział! Światowa armia ubogich może być bardzo groźna!
Panowie władcy prawdopodobnie wiedzą już o tym, ale z uporem maniaków wolą nadal zarabiać na deptaniu godności ludzkiej, na zbrojeniach i na wojnach, ale nie na karmieniu głodnych, napojeniu spragnionych, na zakwaterowaniu bezdomnych, na leczeniu chorych i na zaprzestaniu poniewierki biedaków?! Odwiedziłem wiele krajów afrykańskich – od Egiptu do RPA. I częstokroć spotykałem się tam z twierdzeniem ze strony ludzi zasobnych, jak też ubogich, że „bogaci nie pójdą do nieba po śmierci”. Takie jest tam wręcz populistyczne przeświadczenie, chyba jednak nie do końca prawdziwe? Bowiem ubóstwo jest pod każdym względem kategorią moralnie poronioną, która powoduje cierpienia i niedostatek wśród ludzi ubogich. Stąd wynika ewidentny wniosek, że moralnym obowiązkiem zamożnych jest pomaganie potrzebującym. W tym celu należy, przede wszystkim, usunąć immanentne przeszkody strukturalne, które utrwalają brak równości w społeczeństwach i niszczą twórczy potencjał ludzki przecież istniejący również wśród ubogich.
Co więc robić dla poprawy sytuacji? Przede wszystkim należy usunąć „cztery pułapki” (traps) zwiększające i utrwalające ubóstwo, a mianowicie: 1. pułapkę konfliktów (conflict trap), 2. pułapkę zasobów naturalnych (natural resources trap), 3. pułapkę niedobrych sąsiadów (bad neighbours’ trap) i 4. pułapkę złego zarządzania (poor governance trap). Łatwo powiedzieć, ale praktyczne usunięcie tych pułapek stymulujących ubóstwo globalne wydaje się, póki co, wręcz niemożliwe. Bowiem dla odczuwalnej i zasadniczej poprawy sytuacji konieczne byłoby: – zmniejszenie przynajmniej o połowę obecnej skali ubóstwa na świecie; – wyeliminowanie skrajnego ubóstwa; – znaczne udoskonalenie systemów opieki społecznej; – zagwarantowanie obywatelom równych tytułów i praw do własności; – usprawnienie systemów podstawowych usług; – udoskonalenie metod korzystania przez ubogich z technologii oraz z zasobów gospodarczych; – zwiększenie odporności obywateli na zagrożenia ekologiczne i społeczno- gospodarcze; – zapewnienie równości i wytrzymałości ludzi wobec wyzwań (np. w wyniku zmian klimatycznych, klęsk żywiołowych, niedożywienia itp.); – usunięcie rozbieżności pomiędzy zamiarami politycznymi władz i wynikami ich poczynań; – wyeliminowanie plagi głodu oraz zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego; – udostępnienie społeczeństwu odpowiednich środków finansowych dla zwalczania ubóstwa (tzw. microfinancing); – zapewnienie trwałego pokoju; – wprowadzenie nakazu zawierania małżeństw po ukończeniu 21 lat oraz posiadania dzieci dopiero po zawarciu związków małżeńskich; oraz – udostępnienie i umożliwienie obywatelom uzyskania wykształcenia średniego.
UNESCO popiera zdecydowanie ten postulat stwierdzając, że gdyby tylko uczniowie z krajów o niskich dochodach społecznych zdobyli wykształcenie średnie, to od razu ponad 171 mln obywateli w skali całego świata zostałoby wydobytych z zapaści skrajnego ubóstwa! Ciekawe to skojarzenie. Istniejące, póki co tylko w teorii oraz w sferze słusznych lecz „pobożnych życzeń” i na papierze, programy zwalczania ubóstwa na świecie zawierają następujące punkty: – udoskonalenie systemów oświatowych; – zapewnienie sprawnej opieki zdrowotnej oraz zaopatrzenia w czystą wodę; – zwiększenie roli kobiet w społeczeństwie oraz w zarządzaniu nim; – wprowadzenie systemu stabilnego i zrównoważonego zatrudnienia za godziwe płace; – ustanowienie odpowiednich systemów ubezpieczeń społecznych; – niezbędne zwiększenie skali inwestycji w zakresie infrastruktury i nowych technologii; – zapewnienie odpowiedniego wsparcia dla rolników i dla całego rolnictwa ; – przeciwdziałanie skutkom zmian klimatycznych oraz klęsk żywiołowych; – przestrzeganie norm stabilnego, zrównoważonego i sprawiedliwego rozwoju gospodarczego; – stosowanie reguł sprawnego zarządzania państwem, społeczeństwem oraz instytucjami i podmiotami; – wprowadzenie ułatwień, a także zwiększenie efektywności w ramach pomocy międzynarodowej oraz stosowania ulg w spłatach zadłużenia; – zapewnienie obywatelom niezawodnego systemu bezpieczeństwa narodowego i międzynarodowego oraz trwałego pokoju. Miejmy przy tym świadomość, że moralne aspekty ubóstwa wiążą się też z cnotą ubóstwa czyli z relatywnym odseparowaniem się od dóbr materialnych i ze skoncentrowaniem się na walorach duchowych (np. Jezus i inne figury biblijne to byli ludzie ubodzy). Swoistym paradoksem jest też fakt, że ludzie zamożni („materialiści”) są nierzadko mniej szczęśliwymi od innych i częściej popełniają samobójstwa!
Jak wynika z powyższych rozważań, doprowadzenie do obecnego stadium tragicznego ubóstwa w skali poszczególnych krajów, regionów, kontynentów i całego świata jest już kolosalną klęską cywilizacyjną, która nie powinna zdarzyć się nigdy, a jednak się zdarzyła! To przerażający dowód impotencji i słabości tej cywilizacji oraz jej zarządców, a także świadectwo poniżenia, pokory oraz względnej bezczynności i bezsilności ubogich obywateli. Zresztą, trudno się dziwić ludziom zabiedzonym, głodnym, chorym i bezdomnym, że jest tak jak jest, a nie inaczej i nie lepiej. To także, i przede wszystkim, bezprecedensowa porażka ideologii, polityki oraz praktyki społecznej neoliberalizmu, hegemonizmu i militaryzmu. Wprawdzie nie brakuje dość realistycznych i niezbędnych programów zwalczania ubóstwa, ale ich realizacja pozostawia bardzo wiele do życzenia i do zrobienia. W wyniku tego sytuacja ubogich pogarsza się z dnia na dzień, a skutecznych metod i ozdrowieńczych poczynań praktycznych jak brakowało, tak brakuje nadal. Problemu ubóstwa nie da się rozwiązać, czy nawet tylko złagodzić, przy pomocy stosowanych surogatów: wojen, konfliktów, militaryzmu czy Hard Power. Nie tędy droga. Jednak w wyniku tego sytuacja staje się coraz bardziej wybuchowa bowiem jeszcze nie wiadomo z całą pewnością, do czego to doprowadzi? Póki co jednak napięcie społeczne wokół ubóstwa zwiększa się coraz bardziej i tyka jak ta bomba zegarowa z opóźnionym zapłonem. Im dłużej świat będzie zwlekał z kompleksowym i z trwałym rozwiązaniem problemu ubóstwa, tym bardziej takie rozwiązanie okaże się coraz poważniej utrudnione, albo wręcz niemożliwe do wykonania. Oby tak się nie stało – pro publico bono!
Odnośnik:
[1]. Por. załącznik nr [1];
Załączniki:
[1].Poverty Rate by Country 2025 – (z Internetu);
[2]. Top 10 Countries with the Highest Poverty Rate in 2025-2026 (z Internetu);
[3]. „ An Exemplary Journey in Eradicating Poverty”, artykuł opublikowany przez dziennik “China Daily” z dnia 23.09.2024.
* * * * *









