20 kwietnia 2024

loader

Ilu z nas przeżyje?

Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości zamieniła się w trupiarnię Europy. Odwracając słowa Talleyranda: to gorsze niż błąd, to zbrodnia! 

Zapamiętajmy dobrze tę datę: 17 listopada 2021 r. To dzień największej hańby PiS-owskiej władzy i rządu stworzonego przez tę władzę. Dzień wielkiej, choć niestety, nie odosobnionej tragedii Polek i Polaków – tragedii za którą odpowiedzialna jest właśnie ta PiS-owska władza oraz jej rząd. I jest to też dzień wstydu i gorzkiej refleksji dla wszystkich, których głosy wyborcze sprowadziły na naszą ojczyznę to nieszczęście, jakim są rządy ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego.

W dniu 17 listopada 463 osoby w Polsce zmarły na COVID-19. To nie tylko ponury rekord zgonów w tym dniu na terenie całej Unii Europejskiej. To także drugi wynik w Europie, po Ukrainie, gdzie zmarło 796 osób. (W Rosji 17.11.2021 r. liczba zgonów była większa – 1220 – ale ten kraj leży na dwóch kontynentach).

Winę za tę polską tragedię ponosi rząd PiS. To wynik rezygnacji z częściowych choćby lockdownów, braku przywilejów dla zaszczepionych, braku testów, uporczywej kontynuacji nauki bezpośredniej w szkołach, nieudolnej promocji szczepień, nieskutecznego egzekwowania tych minimalnych ograniczeń, które jeszcze istnieją.

Więcej – osoby zaszczepione pełną dawką są w Polsce wręcz systemowo karane przez rządzących, jak na przykład w oświacie. Gdy bowiem wśród uczniów pojawi się przypadek koronawirusa, to cała klasa idzie na kwarantannę, a także wszyscy nauczyciele, którzy mieli z nią kontakt i nie zostali zaszczepieni. Natomiast ci uczący ją nauczyciele, którzy wcześniej przyjęli pełną dawkę szczepionki, nadal  muszą pracować w sposób bezpośredni, narażając zdrowie i życie. Bo przecież szczepionka – wbrew wcześniejszym kłamliwym zapewnieniom rządzących w naszym kraju – nie chroni przed zakażeniem i zdarza się, że umierają również  ludzie, którzy przyjęli pełną dawkę.

Oprócz tych wszystkich świadomych zaniechań obecnej ekipy, trzeba jeszcze wziąć pod uwagę załamanie systemu opieki zdrowotnej, do którego doprowadziły rządy PiS. Powoduje to, że nie udaje się uratować wielu ludzi dotkniętych koronawirusem oraz różnymi innymi schorzeniami.

PiS-owska władza miała wszelkie możliwości, aby przygotować Polskę do walki z pandemią: czas, pieniądze, wykwalifikowane kadry medyczne, wiedzę o przebiegu pandemii w krajach wcześniej przez nią zaatakowanych, wzory działania zaobserwowane u innych. Obóz władzy nie skorzystał z tego wszystkiego – bo nie miał (i nie ma) sumienia, empatii, woli działania, współczucia dla umierających i ich rodzin, chęci pracy, cienia uczciwości. Ma tylko obsesyjne pragnienie zachowania władzy. Dlatego, w celu poprawy swych notowań u antyszczepionkowców, rządzący świadomie rezygnują z podejmowania kroków mogących zmniejszyć tragiczne żniwo pandemii.

PiS-owscy prominenci, chcąc zachować panowanie i płynące z niego profity, zabiegają o głosy przeciwników szczepień, którzy wraz z kibolami stanowią twarde jądro elektoratu Prawa  i Sprawiedliwości – i z tego powodu świadomie narażają na śmierć miliony Polek i Polaków. Rządzący dają do zrozumienia, że nie chcą wprowadzać nowych ograniczeń, dlatego, że mogłoby to wywołać opór i protesty społeczne – a partyjne media „publiczne” wykonują wielką pracę, wynajdując na poparcie tej bzdurnej tezy, jakieś protesty antyszczepionkowców w paru krajach Europy.

Wzruszające, jak bardzo PiS przejmuje się możliwością ewentualnych protestów w przypadku wprowadzenia ograniczeń pandemicznych. Ale masowe protesty przeciw faktycznemu uniemożliwieniu przerywania ciąży w Polsce, jakoś nie spowodowały wycofania tego nieludzkiego zakazu…

463 ofiary koronawirusa plasują nasz kraj nie tylko w europejskiej, ale również i w światowej czołówce tragicznej statystyki pandemicznych zgonów. W dniu 17 listopada 2021 r. najwięcej ludzi zmarło w USA (1603), Rosji, Ukrainie i Indiach (470). Różnica w porównaniu z nami minimalna, ale Indie mają 1397 milionów mieszkańców, a Polska 38 mln. Oczywiście każdy z krajów, w których tego dnia zmarło więcej osób niż u nas, także jest dużo ludniejszy od naszego.

463 pandemiczne zgony w tym jednym dniu nie były niestety odosobnionym, pojedynczym szczytem śmiertelności. Niewiele mniej ludzi w Polsce umierało także w pozostałych dniach listopada. Bardzo prawdopodobne, że w którymś z kolejnych dni liczba zgonów będzie jeszcze wyższa. Niestety, tendencja śmiertelności nad Wisłą jest wzrostowa – zupełnie odwrotna, niż w ogromnej większości pozostałych krajów Europy i świata.

U nas liczba zgonów jest wyższa, niż rok temu. W innych krajach – na ogół dużo niższa. Dla przykładu, w państwach europejskich, które rok temu były najsilniej dotknięte pandemią, dziś liczba zgonów znacząco spadła bądź jest wręcz znikoma. Tam jednak rządy dbają o  zdrowie i życie mieszkańców.

Porównajmy 17 listopada w 2020 oraz 2021 roku. W obu przypadkach były to dni powszednie: wtorek w ubiegłym roku, środa w bieżącym. W Wielkiej Brytanii 17 listopada 2020 r. pandemia zabiła 598 osób. 17 listopada tego roku: 201, czyli prawie trzy razy mniej. We Włoszech 17 listopada 2020 r. przyniósł 731 pandemicznych zgonów. Ten sam dzień w bieżącym roku – zaledwie 72.

Tak samo jest i w innych cywilizowanych państwach. Rok temu we Francji na COVID-19 zmarło 17 listopada 437 osób – w 2021 r. jedynie 50. W Hiszpanii:  435 – a 17 listopada bieżącego roku, tylko 30. I jeszcze niedościgniony przykład, czyli Japonia: 17 listopada 2020 r. zmarło 14 osób, 17 listopada 2021 – słownie pięć.

Oczywiście każdy z wymienionych krajów ma dużo więcej mieszkańców niż Polska. Tymczasem u nas – trzeba to powtarzać – śmierć poniosły aż 463 osoby!. Odwracając słowa Talleyranda: to gorsze niż błąd, to zbrodnia!. We wspomnianym dniu w tym roku liczba  zgonów na COVID-19 była mniejsza niż w naszym kraju nie tylko w państwach dobrze rozwiniętych, jak USA czy Niemcy – ale np. także i w Brazylii czy nawet w Indiach. W Polsce śmiertelność spowodowana koronawirusem poszła zaś ostro w górę – a winę i odpowiedzialność za to ponosi, powtórzmy, rząd PiS i jego bezczynność, wymierzona w Polki i Polaków!

W normalnym kraju członkowie takiej ekipy jaka rządzi u nas, stanęliby przed sądem zaraz po przegraniu wyborów i utraceniu wszystkich, chroniących ich immunitetów. W Polsce nie ma już jednak ani gwarancji przeprowadzenia uczciwych wyborów, ani tym bardziej gwarancji uczciwego osądzenia obecnego obozu władzy. Oczywiście, rządzący nie zdołali jeszcze wziąć pod but wszystkich sędziów w Polsce – ale już postarali się o zapewnienie sobie bezkarności poprzez pełne uzależnienie prokuratury, obsadzenie Sądu Najwyższego swoimi ludźmi oraz przekształcenie dotychczasowych mediów publicznych w własną partyjną tubę propagandową.

Tym niemniej, odsunięcie od władzy oraz koryta tej antypolskiej, antyspołecznej i wręcz antyludzkiej ekipy spod znaku „zjednoczonej prawicy” to już nie kwestia takiego czy innego światopoglądu bądź sympatii politycznych. To kwestia biologicznego przetrwania naszego narodu.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Państwo PiS działa tylko teoretycznie

Następny

Sadurski na weekend