17 maja 2024

loader

Maślana, cenowa góra

Trzeba powoli zacząć się odzwyczajać od grubo posmarowanych kromek. Będzie taniej i zdrowiej.

Przez ostatni rok ceny masła na europejskim rynku hurtowym wzrosły o ponad 100 proc., w tym aż o 40 proc. w ciągu minionych dwóch miesięcy. Jest praktycznie pewne, że ceny detaliczne w najbliższych tygodniach poszybują w górę, a niewykluczone, że w niektórych krajach za kilka miesięcy zabraknie masła.
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, pomiędzy początkiem drugiej połowy 2016 r. a marcem 2017 r. ceny detaliczne masła wzrosły o 28 proc. Z podobną sytuacją mieliśmy również do czynienia w innych krajach Unii Europejskiej. W Niemczech czy Holandii ten popularny tłuszcz w analogicznym okresie podrożał nawet o ponad 30 proc.

Coraz droższe smarowanie

Wzrost kosztów zakupy masła dla konsumentów był spowodowany zmianą jego ceny na rynku hurtowym. Od czerwca do grudnia 2016 r. kontrakty na masło notowane na giełdzie Eurex poszybowały z 3 do 4,5 tys. euro za tonę, czyli o 50 proc. Poważnym problemem może być fakt, że bieżące ceny na sklepowych półkach praktycznie nie odzwierciedlają kolejnego skoku wartości masła na rynku towarowym.
Po okresie stabilizacji cen na rynku hurtowym na początku roku, od maja mamy bowiem do czynienia z kolejnymi bardzo dynamicznymi ruchami. Cena tony masła na Eurex-ie wystrzeliła z poziomu 4,5 tys. do 6,3 tys. euro, osiągając przy tym swoje historyczne szczyty. To oznacza kolejny wzrost rzędu 40 proc. w porównaniu do notowań sprzed dwóch miesięcy.
Warto także zauważyć, że przeliczając te wartości na polską walutę, dostajemy kwotę 26,5 tys. zł za tonę. Daje to również 26,5 zł za kg oraz 5,3 zł za kostkę 200 g. Są to jednak sumy jeszcze bez podatku, marży detalicznej czy kosztów transportu.

Podwyżki jeszcze przed nami

Dynamiczne wzrosty notowań masła na europejskim rynku hurtowym, jak na razie jednak nie przełożyły się na drugą falę wzrostu cen detalicznych w Polsce. Wyliczenia GUS pokazują, że od kwietnia do czerwca koszty zakupu masła w sklepach zwiększyły się w sumie jedynie o 4 proc. Częściowo wynika to z faktu naturalnego przesunięcia czasowego pomiędzy rynkiem hurtowym i detalicznym.
Ograniczony wzrost cen dla konsumentów może być także spowodowany tym, że akurat w Polsce, według danych Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, ruch w górę na hurtowym rynku nie był aż tak dynamiczny, jak w Niemczech czy Holandii (wzrost ok. 20 zamiast 40 proc.). U naszego zachodniego sąsiada, według danych za czerwiec, masło w sklepach jest już droższe o 59,5 proc., licząc rok do roku.
Biorąc pod uwagę historyczne zależności z ostatniej dekady, notowania rynkowe w Polsce i w Europie Zachodniej były bardzo do siebie zbliżone. Jeżeli więc ceny w Unii Europejskiej będą utrzymywać się na wysokim pułapie, to możemy być praktycznie pewni, że w naszym kraju także pójdą w górę w podobnym stopniu.

To nie chwilowe zmiany

Jak wskazuje portal Cinkciarz.pl, elementem niepokojącym dla konsumentów może być fakt, że zmiany na rynku masła nie są tylko wynikiem spekulacji finansowych, ale pochodną fundamentalnych przetasowań w faktycznym popycie i podaży na ten produkt. „Financial Times” zwraca uwagę, że pierwszy raz od siedmiu lat w 2016 r. spadła produkcja mleka na świecie.
Z kolei w USA spożycie masła na mieszkańca osiągnęło w tym roku najwyższy poziom w historii i było o ponad 20 proc. większe niż w 2010 r. „FT” w swoich analizach cytuje obawy jednego z wiodących producentów masła w Europie, który ostrzegł brytyjskich konsumentów, że „nie będzie wystarczająco dużo masła na Święta Bożego Narodzenia”.
W tym momencie oczywiście trudno ocenić, czy obawy dotyczące podaży masła, w najbliższych miesiącach się zmaterializują. Można się jednak poważnie obawiać o to, że ceny sklepowe masła w Polsce w najbliższych tygodniach wzrosną o kolejne 20-30 proc., dostosowując się do tendencji panujących na europejskim rynku hurtowym.

trybuna.info

Poprzedni

Premier niechcący podsłuchany

Następny

Jak można dobrze upaść