20 kwietnia 2024

loader

Niepotrzebnie straciliśmy dużą część gospodarki

Sytuacja powoli się poprawia. W 2005 r. mieliśmy 263 duże firmy zagraniczne i 150 dużych firm prywatnych polskich, a w 2015 już 223 polskie firmy prywatne i 33 państwowe wobec 238 zagranicznych.

Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak rozpoczął wielką kampanię w obronie rzekomo genialnego ekonomisty Leszka Balcerowicza. W swoich artykułach opublikowanych na stronie Warsaw Enterprise Institute twierdzi, że to Balcerowicz jest naszym dobroczyńcą, że w porównaniu z krajem, który nie dopuścił do inwazji kapitału zagranicznego – biedną Serbią – różnimy się wysokim standardem życia. Te artykuły wymagają jednak repliki, bo szkodzą elementarnej prawdzie.
Pan Cezary Kaźmierczak urodził się w 1964 roku, w epoce gierkowskiej przeżył swoje pierwsze 16 lat, już więc widział jak w okresie 1976-1980 wyglądała Polska; wyjechał do Ameryki w 1989 roku i wrócił do naszego kraju w roku 1995 roku. Widział więc jak tragicznie wyglądała Polska w drugiej połowie lat epoki gierkowskiej – a to był już efekt pierwszej inwazji kapitału zachodniego i amerykańskiego, sprytnego namawiania na zakup po wysokiej cenie wielu maszyn, z których duża część była nieużyteczna bez braku odpowiednio zorganizowanej całej linii produkcyjnej. Wysokie zadłużenie z powodu, także wysokoprocentowej, ceny kredytowej formy skupu spłaciliśmy dopiero gdzieś około 2000 roku. Nie widział również jak tragicznie wyglądała Polska w pierwszych latach transformacji.

Byliśmy wtedy na 12 miejscu

Polska według wszystkich zachodnich statystyk była jednak jeszcze w 1980 r. dwunastym krajem świata z punktu widzenia swojego potencjału gospodarczego. To jednak nie przekładało się na poziom życia Polaków choć w pierwszych latach Gierka 1971-1976 ten poziom bardzo się podniósł, już widać było na przykład dużo małych Fiatów 126p produkcji polskiej.
Ułatwiono wyjazdy zagraniczne, około 300 000 osób wyjeżdżało rocznie na Wschód czy na wakacje do Bułgarii głównie własnymi samochodami lub autobusami, tam również powszechnie sprzedawano po bardzo korzystnej, dużo wyższej niż w Polsce cenie sprzęt turystyczny, namioty materace, naczynia, termosy.
Około 100 000 ludzi rocznie wyjeżdżało na Zachód i północ Europy. Finlandia, Szwecja Austria zniosły obowiązek wiz dla obywateli polskich. Jednak najbardziej atrakcyjne były wyjazdy do USA, na trzy miesiące (na tyle dawano wizę). Około 100 000 Polaków rocznie wyjeżdżało do USA na zaproszenia swoich rodzin, które były liczne bo według oficjalnego spisu ludności w Stanach Zjednoczonych w 1999 r. 9.5 miliona Amerykanów stwierdziło, że pochodzi z Polski. Dużo tych rodzin umożliwiało swoim gościom z Polski jakąś doraźną pracę fizyczną, z której mieszkając u rodziny można było zarobić w sumie przez trzy miesiące ok. 1000 dol., co w Polsce na czarnym rynku, bardzo rozwiniętym np. na bazarach warszawskich, odpowiadało ok. 120 000 złotych, a więc przykładowo dwuletniej mojej pensji, wówczas już docenta. W czasie mego pobytu w Pittsburghu wszyscy Polacy, którzy przyjechali na krótki pobyt do krewnych gdzieś fizycznie pracowali. Pan Kaźmierczak zna dobrze tę sytuację, bo szybko sam się zadomowił w Stanach Zjednoczonych.
Po 1976 roku warunki życia znacznie się pogorszyły, bo Polska poważnie zadłużyła się przy kredytowych zakupach zagranicznych maszyn, zbyt dużej działalności inwestycyjnej i niekorzystnych relacjach rozliczeniowych z ZSRR.
W okresie Gierka, w pierwszych pięciu latach poziom życia wyraźnie więc się podniósł, już około 18 proc dochodu narodowego stanowiła produkcja prywatna podmiejskich producentów i rzemieślników oraz oczywiście prywatnych gospodarstw rolnych.
Niestety, zbyt poważne były zakupy w krajach kapitalistycznych i zbytnio rozwinięta działalność inwestycyjna w różnych dziedzinach np. w niedługim czasie zbudowano: autostradę przez Wisłę w Warszawie, pierwszą dwupasmową asfaltową szosę szybkiego ruchu tzw. gierkówkę z Warszawy do Katowic, olbrzymi szpital Bródnowski, wielkie huty i nowe zakłady przemysłowe na Śląsku. To doprowadziło do postępującego upadku poziomu życia po 1976 r. W tym okresie Polska poważnie się zadłużyła u producentów, głównie amerykańskich.

Gdy wprowadzono wolny rynek

8 maja 1988 roku przyjechał do Polski George Soros, jeden z najbogatszych ludzi świata, który chce stworzyć idealny świat, stanowiący obywatelską jedność, nowoczesny, bez starych rygorów. Ma on w wielu krajach swoje instytuty i swój uniwersytet w Budapeszcie, bo pochodzi z Węgier. – Soros stworzył w Polsce Instytut im. Stefana Batorego i zaproponował przejście na kapitalistyczny system wolnorynkowy. Dnia 23 grudnia 1988 r uchwalono wprowadzenie systemu wolnorynkowego w Polsce (była to nieco humorystyczna decyzja, bo podjęła ją partia głoszącą wojnę z kapitalizmem), powrócono do polskiego Kodeksu Handlowego z 1934 r.
W styczniu 1991 roku Soros przysłał do Polski swego przedstawiciela Jeffrey’a Sachsa profesora Uniwersytetu w Harvardzie, którego program realizował dr. Leszek Balcerowicz. Program i jego realizacja były tragiczne dla Polski, polegał on między innymi na koncepcji sprzedania państwowych firm, podatku o bardzo wysokiej skali rzędu 400-500 procent dla ponadnormatywnych płac oraz nonsensownym bardzo wysokim oprocentowaniu nawet dawniejszych kredytów, co położyło szereg wielkich przedsiębiorstw. Jednoczenie rozpoczęto szeroką sprzedaż najlepszych polskich zakładów.
Roczna inflacja wyniosła 600 proc., ceny towarów wzrosły 6-7 krotnie, płaca spadła o 24 proc i odpowiadała dwu-czterodniowym dniowym zarobkom Niemca, realna wartość emerytury spadła o 19 proc., dochody netto jednego rolnika o 63 proc.
Stworzono 10 oddziałów terenowych Narodowego Banku Polskiego, które dawały kredyty na zakup mniejszych i średnich przedsiębiorstw głównie dla kadry partyjnej. Według badań prof. Juliusza Gardawskiego („Prywatna przedsiębiorczość III Rzeczypospolitej”, 2010) 62.5 proc małej i średniej wielkości przedsiębiorstw objęli byli funkcjonariusze PZPR, stąd nowa polska klasa postkomunistyczna to obecnie polscy kapitaliści.
Nastąpiła też olbrzymia akcja zakupu najlepszych przedsiębiorstw przez zagranicznych kupców, ocenianych przez przeważnie amerykańskie zespoły przyjeżdżające do Polski. W szeregu przypadków cena jaką uzyskiwano ze sprzedaży była niższa niż koszt wyceny przedsiębiorstwa przez zagranicznych ekspertów!.
Jednocześnie, nastąpił upadek wielu różnej wielkości przedsiębiorstw, przeprowadzony przed zmianą systemu politycznego, z powodu stosowania drakońskich przepisów np. swobodnego podnoszenia ceny kredytu obrotowego. Ponieważ w socjalizmie podatek obrotowy był obowiązkowy stąd spłata np. o 40 proc droższego starego kredytu była źródłem upadku wielu przedsiębiorstw w Polsce.
W ten sposób upadło szereg wielkich polskich przedsiębiorstw i wytworzyła się kolonialna struktura w której np. drugim największym przedsiębiorstwem w Polsce jest portugalska Biedronka. Wartość państwowych przedsiębiorstw przeznaczonych do sprzedania oceniały głównie firmy amerykańskie, zarabiając w sumie 88 080 475 dolarów (patrz: „Czarna księga prywatyzacji” Ryszarda Ślązaka) W sumie padło ponad 5000 polskich przedsiębiorstw, z których większość po prostu zbankrutowała.
Zagraniczne firmy w Polsce wysyłają rocznie około 190 miliardów złotych zysku do swoich zagranicznych central. To wszystko było częścią planu Sorosa, polegającego na ogarnięciu przez wielki kapitał krajów po-socjalistycznych, realizowanego w Polsce przez prof. Balcerowicza.

Lata wyzysku i emigracji

Ostatecznie skończyło się to dla Polski typową strukturą kolonialną, z zagranicznym prawie w pełni handlem oraz przewagą produkcji firm zagranicznych, produkujących u nas, jak np. włoski Fiat, gdyż koszty produkcji są parokrotnie niższe ze względu na olbrzymią dysproporcję płac.
Obecnie sytuacja powoli się zmienia. W 2005 roku mieliśmy 263 duże firmy zagraniczne i 150 dużych firm prywatnych polskich, a w 2015 już 223 polskie firmy prywatne i 33 państwowe wobec 238 zagranicznych. Jest więc postęp, ale po ilu latach tragicznego wyzysku i emigracji 2.5 mln najbardziej śmiałych, przedsiębiorczych Polaków wyjeżdżających z Polski. Oni jednak przysłali swoim rodzinom w kraju przez wiele lat w sumie setki milionów dolarów. Teraz jeszcze jest to źródło indywidualnych inwestycji i utrzymania zadowalającego poziomu życia wielu rodzin. Zarazem jest to także tragedia dalszego stopniowego zmniejszania się narodu polskiego w ojczyźnie, również poprzez proces emigracji pozostającej jeszcze w Polsce rodziny.
To wszystko zdaniem Szanownego Pana Cezarego Kaźmierczaka było wspaniałym wyczynem docenta Balcerowicza. Ja sądzę, że jednak trzeba zachować choćby minimalną obiektywność.
Co do porównań z Serbią – otóż Serbia przeżyła po wojnie problem rozpadu Jugosławii, dalszą wojnę, a serbska gospodarka została prawie zupełnie zniszczona już po II wojnie światowej. U nas szczęśliwie mamy stały pokój.
W obliczu straty dużej części polskiej gospodarki i doprowadzenia jej w wysokim procencie do skolonizowania, a także przejęcia prasy (100 proc terenowej prasy i większość centralnej jest w ręku kapitału zagranicznego i większość centralnej) na jednym z zebrań Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego większość licznie zebranych członków domagała się wytoczenia procesu prof. Balcerowiczowi za współdziałanie w kolonizacji Polski.
To, że Serbia jest taka biedna nastąpiło nie dlatego, że nie dała się wyzyskiwać przez zagraniczny kapitał, jak Polska, ale dlatego, że podzielono niesprawnie Jugosławię i toczono wieloletnią wojnę na Bałkanach, co zdezorganizowało i poważnie zniszczyło przemysł i handel, który w Polsce po 1945 roku nie przeżył już dalszych walk zbrojnych. Przeprowadzone przez Pana Cezarego Kaźmierczaka porównanie Polski i Serbii jest więc nietrafne. Podobnie jak i odniesienie się do moich ocen. Proponuję Szanownemu Panu Cezaremu, żeby nie porównywał Polski z Serbią, a zajął się studiami nad ekonomią Polski w obecnym wieku. Niech na przykład starannie przeczyta trzecie wydanie mojej książki „Patologia transformacji”. Przepraszam, ale muszę szczerze wyrazić swoją dezaprobatę wobec Pańskich stwierdzeń, załączając jednocześnie wyrazy szacunku.

trybuna.info

Poprzedni

AlterSzczyt NATO w Warszawie

Następny

Walczmy z wiatrakami