25 kwietnia 2024

loader

Batpol

fot. red

Kuda Szkotom z ich Potworem Loch Ness do naszego Batpola! Lochnesice uwieczniono na paru ziarnistych fotkach i kilku nieprzekonujących rozmazanych filmikach, a podlaski nietoperek ma piękny portret w krótkim metrażu. Oglądałam z prawdziwym wzruszeniem. Brakowało tylko- jako ścieżki dźwiękowej- Scorpionsów i ich „Wind of change”.

Ręka sama się rwała do zapalniczki, żeby błysnąć płomykiem i pokiwać nim nad biurkiem, jak kiwaliśmy- na wolności- w listopadzie 1989 roku. Pełnia rozrzewnienia. Kiedyś tak pięknie demontowano mury, a teraz jakże pięknie je się stawia! „Soldiers passing by/ Listening to the wind of change/ The world is closing in/ And did you ever think/ That we could be so close, like brothers?”

Co prawda wrogie siły próbowały sponiewierać wielkie przyrodnicze odkrycie pięknej październikowej nocy, dowodząc, że wystraszony Batpol, to nie olbrzymi nietoperz, a człowiek. Ha, człowiek! Paradne! Żaden człowiek nie wisiałby 5, 5 metra pyszczkiem w dół, na zasiekach „concertina” tak koncertowo! Zdaniem tych zdrajców ojczyzny Batpol nie jest chiropterem wyklutym w Lechistanie, a orientalnym mężczyzną, wyprowadzonym przez przemytników z Ziemi Egipskiej, z Domu Niewoli. Nu, propagandziści! Batpol jest wyłącznie polskim nietoperzem. Oczywiście wrogie siły sprawiły również, że przymiotnik „polski” brzmi całkiem sympatico jak w haśle „dobre, bo polskie”, albo całkiem gównianie jak w przeklętym zwrocie „polskie obozy śmierci”. Nasuwa się też płocha myśl, że zamerykanizowane określenie Batpol żywcem przypomina nazwę dowolnej firmy polonijnej, z rodzaju tych jakie powstawały w latach 90 XX wieku. Batpol, Firma Polonijna Pushback Sp.zo.o. Najistotniejsze jest, że to spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Bo kto chciałby odpowiadać za jakiegoś nietoperza, nawet polskiego? Sam nietoperz zerwał się z żyletkowego drucika i w pudełku po wojskowych butach został delikatnie cofnięty w przyjazne, romantycznie zamglone białoruskie bory. Szkoda…

A tymczasem jeszcze przed tym wiekopomnym odkryciem faunistycznym, Prokuratora w Łomży nakazała zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie na badania psychiatryczne w podbiałostockim szpitalu w Choroszczy dwie przyrodniczki amatorki, które rok temu, w sierpniu cięły zasieki na granicy polsko- białoruskiej; co mogło poważnie zaburzyć biotopy nietoperzy. Ponoć jedna z „przyrodniczek” również urwała się „z drucika” i teraz prokuratura rozpatruje wysłanie za rzeczoną listu gończego. Ależ po co? Spuście za nią rzeczniczkę Straży Granicznej por. Annę Michalską! Niech nam świat pozazdrości i rodzimej Siostry Mildred Ratched! Uraczmy aktywistkę, tfu, amatorkę lobotomią, a świat od razu stanie się przyjemny i zaśliniony.

Również w zeszłym roku, jedno z współpracujących ówcześnie ze mną wydawnictw próbowało mnie wmanewrować w składanie życzeń świątecznych- bożonarodzeniowych. W wypasionym hotelu, nad ciasteczkiem również wypasionym, w ciepełku i miękkim, twarzowym światełku. Powiedziałam: nie. Czemu nie? Czemu ty Szolc taki zły jesteś? A trzeba było dodać, że Szolc już nie był tylko zły, a wkurwiony tym, co się wyprawia na naszej Ziemi Polskiej, w Domu Niewoli. Powiedziałam, że nie będę składać życzeń nad ciastem, jak bogu winni ludzie odmrażają sobie dupy w wschodnich lasach. Zrobiłam to na osobności, bo to była moja indywidualna decyzja i nie widziałam żadnego powodu, aby to miało wyjść poza krąg osób, które musiały protestu wysłuchać. Ale wyszło… Uznałam, że rozmyje się na wydawniczym korytarzu. Ale się nie rozmyło. Raptem z miesiąc temu powróciło rozfalowaną pretensją: jak ja mogłam coś takiego zrobić?! Z powodu zamarzających ludzi na wschodniej granicy, odmówić życzeń nad torcikiem! No, jak?! Serio. Dlatego właśnie uważam, że ryba psuje się od ogona, a nie od głowy. A powiedzenia, że: „byliśmy wspaniali, tylko rządził nami szaleniec”, albo „batiuszka był dobry, ale bojarzy byli źli” i wszystkie inne w ten deseń, można kozie w dupę wsadzić. Byle nie polskiej kozie, ręce precz od Koziołka Matołka. A ślepy Koziołek Matołek to już nasz symbol narodowy. Z Batpolem i orłem bielikiem nawet się pomieszczą na jednym godle. Siostra Ratched dopilnuje ZOO.

Izabela Szolc

Poprzedni

Och, mój boże, drogi

Następny

Polska megalomania grzeje się w ogniu wojny