26 kwietnia 2024

loader

Robin i Janosik

Ktoś puścił złośliwą plotkę, że uległem jednak demencji starczej, postawiłem przy łóżku figurkę Buddy i prowadzę z nią dyskusję o reinkarnacji. Zaniepokojeni przyjaciele nękają mnie telefonami i pytają, czy to prawda. Uspakajam ich, że na razie to tylko fake news.

Reinkarnacja

Prawdą jest natomiast, że przeżyłem głęboki wstrząs oglądając w telewizorze odnowicielskie zebranie zjednoczonej Prawicy i wysłuchując przemówień inaugurujących kampanię propagandową, poświęconą nowemu „Polskiemu Ładowi”.

Poszukiwacze przykładów reinkarnacji powinni traktować to zebranie, jako „namacalny” dowód jej istnienia. W moich psujących się oczach z mizernym skutkiem ratowanych bezpośrednimi zastrzykami, mgliste postacie przemawiających były łudząco podobne do Robin Hooda i Janosika. Składane suwerenowi obietnice zapowiadały podejmowanie działań, które ci dwaj ludowi bohaterowie z poświęceniem realizowali w XIII i XVIII wieku. Podstawą działań była – i jest obecnie – taka sama myśl przewodnia: zabierać bogatym i rozdawać biednym. Tylko przy okazji tych dobrych uczynków powodować, że ci obdarowani biedni uznają rządzącą prawicę, za jedyną godną poparcia w następnych wyborach.

Mechanizm

Nie czuję się na siłach, aby przeprowadzić analizę tych, bardzo zagmatwanych, obietnic. Wydaje mi się jednak, że nie są one zgodne z podstawami zarządzania państwem, jakich za zamierzchłych czasów uczyli mnie nieżyjący już profesorowie. Za podstawową zasadę uważali oni, że budżet państwa jest zbiornikiem pieniędzy otrzymywanych od obywateli i przedsiębiorstw głównie w formie podatków, a także wpływających z innych źródeł (np. teraz z UE). Rolą państwa jest zagospodarowanie tych pieniędzy w sposób najbardziej efektywny i zarazem taki, aby korzyści z tego tytułu odczuwali wszyscy obywatele. W dyskusjach seminaryjnych podkreślano, że –poza wyjątkami – nie powinno się dążyć do uzyskania tego efektu przez jakiekolwiek rozdawnictwo. Tymi wyjątkami może być – przykładowo – pomoc dla osób niepełnosprawnych i ich rodzin, a także wspomaganie finansowe studentów takich kierunków studiów, na których w danym okresie państwu specjalnie zależy. Obecnie w Polsce na pewno studiów medycznych, ale w innych czasach np. inżynierów budownictwa i architektów.

Unikając rozdawnictwa Państwo powinno natomiast podstawowe strumienie środków finansowych, w uzasadnionych sytuacjach wspieranych przez kredyty, kierować na rozwój takich dziedzin i celów, które podnoszą poziom życia obywateli, dają im godziwie płatną pracę, zwiększają zainteresowanie i dostęp do kultury, dają poczucie bezpieczeństwa. Najprostsze z tych celów są od wielu lat niezmienne i powtarzają się we wszystkich programach. To dynamiczna budowa tanich mieszkań, budowa szpitali tam, gdzie ich brakuje, nowych dróg, ekologicznych elektrowni, ośrodków sportowych, teatrów, bibliotek itd. a także zapewnianie wysokiego poziomu technicznego wyposażenia wojska. Może to być wspomaganie finansowe przedsięwzięć prywatnych i państwowych podmiotów, ale główne strumienie zasilania powinny biec przez samorządy, które powinny być właścicielami zrealizowanych inwestycji. Sprawne wykorzystywanie takiego systemu wymaga wielu szczegółowych rozwiązań i decyzji. Maksymalnie to upraszczam, aby również czytelnicy nieinteresujący się „na co dzień” sposobami zarządzania państwem, mogli sobie wyobrazić ten mechanizm i porównać go z następnym.

Prezenty

Zjednoczona Prawica nie idzie bowiem tą drogą. Doświadczenie z bezpośrednim rozdawnictwem 500 plus, które pozwoliło wygrać wybory i zwiększyło liczbę sympatyków, wytworzyło przekonanie, że trzeba podtrzymywać poparcie właśnie metodami podsycania zadowolenia obywateli z bezpośrednio przekazywanych prezentów. Stąd w „Polskim Ładzie” zapowiedzi zniesienia opodatkowania relatywnie niskich emerytur, podniesienia progów zwolnień od opodatkowania dochodów, enigmatyczne obietnice ogólnego zmniejszenia obciążeń podatkowych. Na tym etapie „ład” przypomina „nieład”, ponieważ nie wyjaśnia, skąd na to – a także na zapowiadane prestiżowe inwestycje w rodzaju rzekomo niezbędnego Centralnego Portu Komunikacyjnego i budowę tanich mieszkań, zdobyć potrzebne środki.

Podwyższanie opodatkowania najbogatszych nie rozwiąże problemu. Być może coś uda się uszczknąć z unijnych środków popandemicznej odbudowy, ale one będą przeznaczone na określone cele i zewnętrznie i wewnętrznie kontrolowane. Jednak to też nie wystarczy i – jak mawiał pewien klasyk – jest realne zagrożenie ze „pieniędzy na to nie ma i nie będzie”.

Aby osłodzić Suwerenowi niezadowolenie wynikające z niepełnej realizacji „Ładu” zawiera on także wstawki ideologiczne. Jedną z nich jest zapowiedź modernizacji nauczania historii powszechnej i historii Polski. To z reguły wykorzystywana w wielu państwach najprostsza droga indoktrynacji młodzieży. Za przyzwoitą stawkę mógłbym napisać program tego nauczania. Zawsze i we wszystkim byliśmy najlepsi, Zapalony kaganek oświaty nieśliśmy przez Dzikie Pola, Sobieski pod Wiedniem uchronił Europę przed zalewem Turków. W czasie ostatniej wojny ratowaliśmy Żydów i uczyliśmy ich walczyć, Dlatego teraz mają najlepszą armię na Bliskim Wschodzie

Wydaje mi się, że Zjednoczona Prawica cierpi na rozdwojenie jaźni. Jeśli utraci względnie szybko władzę, to nie będzie musiała realizować nowego „Ładu”. Przeciwnie – stanie się on głównym instrumentem ataków na nową władzę, że nie potrafi wykorzystywać tak genialnie opracowanego planu. Jeśli utrzyma się dłużej przy władzy, to gorzej. Po okresie gadulstwa i entuzjastycznych pokrzykiwań przyjdą lata, kiedy będzie już wypadało zamieniać przynajmniej niektóre słowa na czyny, tłumacząc się z opóźnień i zaniechań oraz zadłużając państwo powyżej dopuszczalnej granicy. Ale też nadal czerpiąc profity, tak umiejętnie i bezkarnie ostatnio wyciskane, drogą przejmowania władzy na wszystkich szczeblach.

Chwilami się zastanawiam, czy właśnie nie na tym polega ukryty cel „B” „Polskiego Ładu”?.

Tadeusz Wojciechowski

Poprzedni

Krajobraz po burzy

Następny

Gospodarka 48 godzin

Zostaw komentarz