19 kwietnia 2024

loader

Może już pora aby zreformować FIFA?

Stanowisko prezydenta FIFA to wygodna i dobrze płatna posada, lecz w sytuacjach kryzysowych komfort się kończy. Zwłaszcza teraz, gdy w Europie od tygodnia trwa krwawa wojna wywołana inwazją wojsk rosyjskich na Ukrainę, a którą Gianni Infantino, uważany za przyjaciela Władimira Putina, nazywa „konfliktem”. Postawienie go na czele światowego futbolu okazało się pomyłką.

Od blisko pół wieku ciepła posadka prezydenta FIFA nie podlega demokratycznym regułom wyborczym. Dość powiedzieć, że od 1974 roku pełniły ten urząd tylko trzy osoby, a w całej historii FIFA datującej się od 1904 roku było ich zaledwie dziewięć. Tym dziewiątym jest Gianni Infantino, obywatel Szwajcarii włoskiego pochodzenia, który przejął stery organizacji w burzliwym dla niej 2015 roku, gdy w wyniku zarzutów korupcyjnych jego poprzednik, również Szwajcar Joseph „Sepp” Blatte, został zmuszony do złożenia dymisji. Infantino wziął władzę głosząc hasła o oczyszczeniu światowej federacji z korupcyjnego brudu, szybko jednak pokazał swoja prawdziwą twarz, gdy wbrew presji światowej opinii publicznej oraz znacznej części futbolowego środowiska, nie odebrał Rosji organizacji mundialu w 2018 roku, chociaż od aneksji Krymu w 2014 roku takiej decyzji od władz FIFA oczekiwano. Nie dopuścił też do odebrania finałów mistrzostw świata Katarowi, mimo iż w ostatnich latach pojawiło się mnóstwo powodów do podjęcia takiej decyzji. Wiadomo, że ten sprzeciw miał swoją cenę – zarówno Rosja, jak i Katar nie szczędziły pieniędzy na obłaskawienie najważniejszych działaczy światowej federacji.
Wielkie pieniądze, które zdeprawowały światowy futbol i jej najważniejszą organizację, zaczęły płynąć szerokim strumieniem od początku lat 70. ubiegłego wieku, a w coraz szerszą rzekę zamieniły się w 1974 roku wraz z objęciem sterów FIFA przez Brazylijczyka Joao Havelange’a, który wygrał wybory gównie dzięki wsparciu koncernów Coca-Cola i Adidas. Havelange szybko pozbył się oporów przed korzystaniem z tej góry pieniędzy także we własnym interesie. Według ustaleń szwajcarskiej prokuratury, przez cały okres swojego urzędowania brazylijski działacz przyjął samych łapówek na kwotę 41 milionów franków szwajcarskich, głównie przy okazji przyznawania praw marketingowych i medialnych do kolejnych mistrzostw świata. Havelange utrzymał się na stanowisku przez 24 lata, czyli dłużej był prezydentem FIFA niż Putin jest prezydentem Rosji. Po jego odejściu ze stanowiska wyszło na jaw tyle skandali z jego udziałem, głównie na tle korupcyjnym, że musiał zrezygnować z zaszczytnego tytułu honorowego prezydenta FIFA. Kandydujący wówczas na nowego prezydenta Szwed Lennart Johansson chciał dokładnie prześwietlić działania Havelange’a, ale ustępujący prezydent miał dość wpływów w FIFA, żeby utrącić jego kandydaturę. Następcą Havelange’a został więc namaszczony przez Brazylijczyka Joseph Blatter, pełniący przez 17-lat funkcję sekretarza generalnego FIFA, który bezczelnie kupował głosy elektorów, zwłaszcza z biedniejszych federacji afrykańskich. W kolejnych wyborach technikę tę doprowadził do perfekcji, ale wtedy kaperował zwolenników hojnymi dotacjami z pęczniejącej z każdym rokiem kasy FIFA. Niewątpliwie jednym z najważniejszych mechanizmów, jakie chroniły Blattera przed rozliczeniami, była wprowadzona za jego rządów klauzula najwyższej tajności obejmująca wszystkie sprawy finansowe federacji. Dostęp do nich miała tylko garstka najbardziej zaufanych ludzi.
Nic nie trwa jednak wiecznie. Amerykanie i Brytyjczycy zabiegali o przyznanie im prawa do organizacji kolejnych mistrzostw świata w 2014, 2018 i 2022, za każdym razem jednak Blatter wystawiał ich do wiatru i rozdał trzy ostatnie dawał imprezy Brazylijczykom, Rosjanom i Katarczykom. Zapłacił za to słoną cenę, bo aferę korupcyjną w FIFA wykryli i rozkręcili Amerykanie, w efekcie czego Szwajcar poleciał z hukiem ze stanowiska i znalazł się na marginesie światowego futbolu. Zdążył jednak przekazać pałeczkę komuś z tzw. fifowskiej rodziny. Infantino nie zawiódł oczekiwań tej grupy ludzi i przypilnował, żeby zaczęte sprawy zostały należycie dokończone. I takiemu właśnie miałkiemu gościowi postawił się PZPN odmawiając gry w barażu z Rosją.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Nie dla głupoty w kwestiach bezpieczeństwa!