23 kwietnia 2024

loader

Pewnikiem jest zero medali 

fot. PZLA

2022-03-21 Warszawa Konferencja prasowa reprezentacji po Halowych Mistrzostwach Swiata Belgrad 2022 nz Krzysztof Kecki Dyrektor Sportowy foto Tomasz Kasjaniuk / PZLA

Gdybyśmy w Stambule zdobyli na halowych mistrzostwach Europy 6-7 medali, to byłby bardzo dobry start naszej reprezentacji — powiedział Tomaszowi Więcławskiemu dyrektor sportowy PZLA Krzysztof Kęcki. Jego zdaniem rezygnacja ze startu m.in. Natalii Kaczmarek i Justyny Święty-Ersetic ma merytoryczne uzasadnienie.

Jest pan zadowolony z kadry, którą udało się skompletować ostatecznie na Halowe Mistrzostwa Europy w Stambule (2-5 marca), czy różne okoliczności sprawiły, że przybyło trochę siwych włosów?

Trochę już pracuję w PZLA, więc siwych włosów mam już za dużo, więc się nie muszę przejmować (śmiech). Trwa okres przygotowawczy do igrzysk olimpijskich w Paryżu. Tradycyjnie rok wcześniej jest to okres pracy o dużej objętości, aby wzmocnić organizm. Ci trenerzy, którzy podejmowali z zawodnikami decyzje o ich ochronie w celu lepszego przygotowania do startów latem, mieli merytoryczne argumenty. Stąd z naszej strony akceptacja, aby ci zawodnicy nie uczestniczyli w HME. Pamiętajmy, że przed mistrzostwami świata w Budapeszcie mamy jeszcze w Polsce Igrzyska Europejskie. Wtedy też będzie hasło: wszystkie ręce na pokład.

Głównie mówimy o rezygnacji ze startu w HME nowej rekordzistki Polski na 400 m pod dachem Natalii Kaczmarek, jak i jej koleżanki ze sztafety, niezwykle utytułowanej Justyny Święty-Ersetic.

Pamiętajmy, że już wcześniej ze startów na hali zrezygnowały też Iga Baumgart-Witan czy Małgorzata Hołub-Kowalik. Wszystkie te zawodniczki podjęły jeszcze próbę zakwalifikowania się na igrzyska olimpijskie w Paryżu i przy tak dużej liczbie biegów w kolejnych sezonach trzeba prowadzić mądrą politykę gospodarowania siłami. W kontekście długoterminowym uważam, że szeroko komentowane decyzje o rezygnacji ze startu w Stambule w przypadku biegu na 400 m, są uzasadnione i słuszne.

Nie można jednak powiedzieć, że wysyłamy do Turcji słabą kadrę. Szans medalowych — patrząc na listy zgłoszeniowe i dyspozycję w tym roku rywali — jest ok. 10, a może nawet dwanaście. Mówi się zawsze, że spełnia się połowa. Wynik na poziomie 6-7 medali byłby dla pana zadowalający?

To byłby bardzo dobry występ naszej kadry. Wielu naszych zawodników jest kandydatami do medali, ale prezentuje bardzo zbliżony poziom do konkurentów z innych krajów. Dyspozycja dnia i dobre przepracowanie bezpośredniego okresu przygotowawczego zadecyduje, kto ten medal wywalczy. Stara zasada mówi, że jesteś zawsze kandydatem do medalu, ale wywalcza się go na imprezie. Na dziś pewnikiem jest zero medali. A ile ich zdobędziemy? Są zawodnicy, którzy będą walczyć o medale.

Bez wątpienia kandydatką do złota jest Adrianna Sułek, która przewodzi europejskim listom w pięcioboju i jest w świetnej formie. Gdzie upatruje pan szans na inne złote medale, bo to te zawsze najbardziej elektryzują kibiców?

Wszyscy, którzy startują na HME, chcą wygrać te zawody. Jestem zawsze bardzo ostrożny w takich przewidywaniach. Sport wyczynowy różne pisze scenariusze. Na pewno możemy w takim gronie wymienić Ewę Swobodę, a także Sofię Ennaoui, która do tej pory startowała tylko w mistrzostwach Polski, a wiemy, jak ciężki trening wykonała przed tą imprezą. Z trenerem skupiają się oni na odpuszczeniu bezpośrednio przed startem, aby wystrzał formy był właśnie w Stambule. Są Konrad Bukowiecki i Michał Haratyk. Pcha się w Europie 21.80 czy 21.90 i można wygrać imprezę. Obu na takie pchnięcia stać. Są też zawodnicy, którzy mają pokazać się na tej imprezie, wejść do finałów. Nie muszą od razu wywalczyć złota. Jest jednak w kadrze sporo multimedalistów imprez mistrzowskich i liczę, że będą oni tę kadrę prowadzić.

PAU/pap

Redakcja

Poprzedni

Zygmunt Hübner i jego świat

Następny

24-26 lutego 2023