29 marca 2024

loader

No i chuj, czyli w blasku „ugruntowanych cnót niewieścich”

Ponieważ imię i nazwisko autorki nie występuje ani na okładce z przodu, ani z tyłu, ani też na karcie tytułowej, a jedynie na tylnym skrzydełku okładki, więc lekturę książki mieszkającej w Anglii Anny Szczepanek zacząłem od tyłu, a raczej – żeby brzmiało bardziej przyzwoicie i w duchu popularnego dziś tematu „ugruntowywania cnót niewieścich” – od końca, czyli od podziękowań autorki.

W pierwszym momencie się spłoszyłem, bo podziękowania i wyrazy miłości składane przez pisarkę-niewiastę (pisarza-niewiastę?) mężowi i dzieciom, którymi dzieli się z całym światem działa na mnie niezawodnie jak strach na wróble, czyli zniechęcająco do lektury. Cofnąłem się jednak o kilka stron wstecz, czyli w kierunku początku książki i natrafiłem na taki oto krótki rozdział pod tytułem „Pocisk”: „Dzieci już spały. Odpaliłam świeczki, założyłam nową bieliznę i czekałam na niego. – A może byśmy tak… – No? – Nie, to niemądre… – Daj spokój, powiedz. – Trochę się wstydzę. – Ty? Po tylu latach? – Że uznasz to za dziwne… Przez tyle lat z tobą nic nie jest w stanie mnie już zaskoczyć. – A zbulwersować? – Tym bardziej. – Nigdy tego nie robiliśmy w takiej chwili. – Podobno w życiu trzeba wszystkiego spróbować. – Więc może… – Powiedz śmiało. Na co masz ochotę? – A zrobimy to razem? – Pewnie. Ale już powiedz. – Przyniosę ciastka, a potem pociśniemy na fejsie PiS-owi”.
I wtedy zawyłem (w cichości ducha) z rozkoszy i od razu polubiłem autorkę, kobietę dowcipną. Ale jest coś jeszcze, co sprawiło, że polubiłem autorkę i jej książkę w dwójnasób. Otóż autorka przeklina w tej książce – jak to się kiedyś mówiło – „jak szewc”. Puenty typu „no to chuj”, „ja pierdolę”, „i cała reputacja psu w dupę”, „mnie zaraz jakiś tygrys czy lampart wjebie”, „w dupę jeża”, „sru do tyłu”, słowa takie jak „pojebana”, „odjebało” czy pytania typu „o chuj im chodzi?”, obficie kraszą strony książki, co piszący te słowa, który w tym zakresie także sobie nie żałuje, przyjął z wielką przyjemnością. Nie mówiąc już o takich słodkich frazach jak „śmignąć po ogórki kiszone i dzida do domu”. Podoba mi się też to, że autorka używa zwrotów: „Słodki Bobrze”, względnie „Słodki, kurwa, Bobrze”, „Bóbr raczy wiedzieć”, „Matko Bobrza” (czy to nie obraża uczuć religijnych, czy pisiory po książkach jeszcze nie bobrują w celach cenzorskich?). Autorka, jako się rzekło, mieszka w Anglii, lecz choć tego życia stricte angielskiego w książce – jak na mój gust – jest trochę przymało, to wynagradza to narracja kompletnie bezpretensjonalna, pisana językiem całkowicie, wręcz esencjonalnie kolokwialnym, mówionym, cudownie potoczystym, pełnym dowcipu i luzu.
Jest w tym jakiś łut podobieństwa do pisarstwa Doroty Masłowskiej, podobny kapitalny słuch językowy i dar obserwacji. No, po prostu talent. Dwie pierwsze części „Matki Polki2” – „Nietypowa” i „Matka”, to kompletnie bezpruderyjny autowizerunek młodej (36 lat) kobiety i wielodzietnej matki (czterech synów), która jednak ani trochę nie jest Matką Polką ze snów Czarnka i jego przybocznego „filozofa” Skrzydlewskiego (tego od „ugruntowywania cnót niewieścich”). Jest za to, jak sama o sobie napisała, „połączeniem smoka z Komodo z dziewczyną z „Ringa”, „cyniczką płynnie władającą sarkazmem”. To autoreportaż z codzienności, „życiopisanie”. Część trzecia, „Rewolucja”, to dodatek publicystyczny, w którym autorka staje po stronie protestów kobiet, z hasłem „wypierdalać” na ustach, manifest kobiety kochającej wolność i swobodę (jak z popularnej piosenki), a nienawidzącej klerykalnej, patriarchalnej opresji panującej w Polsce PiS. „Wczoraj weszłyście do kościołów, aby zakończyć to co niszczyło Was od lat, zamanifestować Wasz ból, żal i wkurw. Aby spojrzeć w oczy Waszym oprawcom. Nie uklękłyście”. „Za lata wpierdalania się do życia Waszego, Waszych matek, babek i kształtowania go na ICH modłę. Zabierzcie dzieci z lekcji religii, zabierzcie je z kościołów.
Nie uczcie ich klękania przed żadnym człowiekiem, a już zwłaszcza takim, który pierdoli głupoty. Nie krzywdźcie kolejnego pokolenia fantazjami wypaczonych polskich klechów…”. Święte słowa. I chuj.
„Nietypowa matka Polka 2”, Edipresse Książki, Warszawa 2021, ISBN 978-83-8177-674-5

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Kim jest ten człowiek?

Następny

Jedna rasa – ludzka rasa