19 kwietnia 2024

loader

Polskie meble radzą sobie z pandemią

Marzec, kwiecień i maj to były dramatyczne miesiące dla branży, ale czerwiec przyniósł już wyraźne odbicie.

Polski przemysł meblarski został mocno dotknięty przez kryzys związany z epidemią koronawirusa. Niemniej nieco szybsze, niż pierwotnie planowano, otwarcie handlu pomogło ograniczyć skalę spadków. Pewną nadzieję dla branży stanowi również rezygnacja z wyjazdów urlopowych mieszkańców Europy (dzięki czemu mają więcej pieniędzy na kupowanie mebli) czy tania złotówka. Dużą rolę w poprawie sytuacji odegrać też może
ekspansja na nowe rynki – zwłaszcza amerykański. Jak więc wygląda obecnie kondycja polskiego meblarstwa i prognozy na przyszłość?
W przededniu kryzysu wyniki firm meblarskich w Polsce były dobre. W czwartym kwartale 2019 r. przychody firm średnich i dużych były o 6,2 proc. wyższe rok do roku, a stopa zysku netto wyniosła 4,9 proc., co oznacza wzrost o 1,1 proc.
– Polska to światowy lider w dziedzinie produkcji mebli. Według ostatnich dostępnych danych w roku 2019 zajmowaliśmy 6. miejsce na świecie pod względem wartości wyprodukowanych mebli, a także 2. miejsce na świecie za Chinami i pierwsze w Europie w eksporcie mebli. Na tak wysoką pozycję naszego sektora pracuje ponad 29 000 przedsiębiorstw meblarskich, gdzie pracę znajduje blisko 170 000 osób – mówił Michał Strzelecki, dyrektor biura Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.
Wedle jego ocen, w ubiegłym roku branża meblarska w Polsce wyprodukowała meble za ponad 50 mld złotych, z czego około 90 proc. z nich trafiło na eksport. Meblarstwo miało blisko 2,3 proc. udziału w polskim produkcie krajowym brutto, a w handlu zagranicznym nasze meble osiągnęły ponad 36 mld zł dodatniego salda. Niestety sytuacja zaczęła się diametralnie zmieniać w marcu 2020 r.
W związku z restrykcjami wprowadzonymi w wyniku epidemii, sytuacja w polskiej branży meblarskiej stała się dramatyczna – i to praktycznie z dnia na dzień. Zamknięcie możliwości handlu i zalecenia pozostania w domach spowodowały, że 16 i 17 marca wydarzyło się „trzęsienie ziemi”, które zatrzymało polską lokomotywę eksportową – powiedział Michał Strzelecki.
Skala utraty obrotów w okresie marzec – maj szacowana jest na 4 mld złotych. Natomiast zatrudnienie zostało zmniejszone do 153 tys. etatów – głównie poprzez ograniczanie czasu pracy, jednak ponad 7 tys. osób trwale straciło zatrudnienie. Powody kryzysu w branży meblarskiej to brak popytu wynikający z ograniczeń w handlu, zalecenia pozostawania w domach oraz spadek wskaźników ufności konsumenckiej.
Początkowo eksperci oceniali, że spadek obrotów branży meblarskiej w 2020 r. może wynieść nawet 17 mld złotych, czyli około 35 proc. w stosunku do roku 2019. Skalę spadków pomogło jednak ograniczyć szybsze otwarcie handlu. Kolejny, niespodziewany i pozytywny impuls przyniósł boom remontowy, którego pojawienie przypisuje się rezygnacji z wyjazdów wakacyjnych dużej grupy Europejczyków. Niepewność, jak będzie się rozwijać sytuacja z koronawirusem jesienią, wciąż jednak przekłada się na trudną sytuację w branży. – Sytuacja jest poważna i zdajemy sobie sprawę, że powrót do normalności potrwa jeszcze długo. Udało nam się przetrwać najtrudniejszy okres, ale wciąż w przypadku wielu firm sytuacja jest wręcz dramatyczna. Przez lata w Polsce mieliśmy do czynienia z wieloma sytuacjami kryzysowymi, jednak takiej skali i tego rodzaju załamania w naszej historii jeszcze nigdy nie było. Głównym problemem jest zatrzymanie popytu dotyczące zarówno rynku krajowego, jak i eksportowego – ocenia Jan Szynaka, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli.
Trudno też powiedzieć, kiedy i w jakim stopniu sytuacja wróci do stanu sprzed pandemii oraz co zrobią klienci. Meble nie są produktem pierwszego wyboru i mimo letniego boomu remontowego trudno odpowiedzieć, kiedy i czy w ogóle klienci wrócą do wielkości zakupów sprzed wybuchu epidemii koronawirusa.
Badanie sytuacji polskiej branży meblarskiej prowadzone od marca do końca czerwca wykazało, że po wielu tygodniach spadków zamówień sytuacja przestała się pogarszać i widać oznaki odbicia od dna. Niemały wpływ na poprawę ocen ze strony przedstawicieli firm miały powracające zamówienia oraz rozwiązania tarcz antykryzysowych. Odsetek ocen dobrych dla tarcz wzrósł w tym czasie z 3 proc. do 48 proc., zaś ocen słabych spadł z 40 proc. do 19 proc.
Jeśli chodzi o poziom deklarowanych przychodów rok do roku, to spadł on w marcu do 85 proc. poziomu marca ubiegłego roku, a w kwietniu do zaledwie 50 proc. kwietnia 2019. Maj był już nieco lepszy – spadek wyniósł 70 proc. Czerwiec okazał się zaś rekordowo dobry – przychody osiągnęły aż 118 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem ubiegłego roku. Nie wyrównało to spadków z poprzednich trzech miesięcy, ale ożywienie w branży jest już faktem.
Sytuacja zaczęła się poprawiać w drugiej połowie maja. Zamówienia rosły i w większości firm przywrócono pełnowymiarowy wymiar czasu pracy. Przedstawiciele branży przewidują jednak, że powrót do obrotów na poziomie około 50 mld zł rocznie może trwać nawet do 1,5 roku. Wiele zależy od tego, jak będą reagowały poszczególne państwa w przypadku kolejnych fal epidemii. Analitycy oczekują ograniczenia popytu w ciągu kilkunastu nadchodzących miesięcy.
– Jest jeszcze za wcześnie, aby oszacować długoterminowy wpływ koronawirusa zarówno na branżę meblową, jak i inne sektory krajowej i światowej gospodarki. Miejmy nadzieję, że możliwie szybko wszystko wróci do normy – dodaje Jan Szynaka.
W dłuższej perspektywie po instrumentach poprawiających płynność finansową, branży potrzebny jest impuls pobudzający popyt krajowy i zagraniczny. Firmy chciałyby np. wprowadzenia stawki preferencyjnej VAT na meble (obniżonej do 8 proc.) czy konsumenckiej ulgi podatkowej (np. remontowej).
Ważne są też działania międzynarodowe, zwłaszcza ewentualna ekspansja za oceanem. Wejście na nowe rynki może pomóc wielu firmom. – Rynek USA ma wielki potencjał. Uważam, że w dłuższej perspektywie polscy meblarze wciąż będą zdolni do zwiększania swoich obrotów, ponieważ mamy szereg fundamentalnych atutów, takich jak dostęp do surowca, zainstalowane moce produkcyjne, wysoką kulturę techniczną i korzystną lokalizację – podkreśla analityk Tomasz Wiktorski z B+R Studio.
Duże szanse dla polskich firm meblarskich w Stanach Zjednoczonych widzi też Jeff Holmes, amerykański specjalista w obszarze międzynarodowego rynku meblarskiego: – Sprzedaż mebli w USA jest napędzana przez rynek mieszkaniowy, a ten nadal trzyma się mocno. W związku z tym mamy teraz idealny czas na to, aby inteligentni i przedsiębiorczy polscy producenci „załapali się” na falę rosnącego ożywienia gospodarczego. Potencjalne korzyści zależą od dobrego planu i jego wdrożenia, a różnorodne kanały dystrybucji mebli w USA zapewniają wiele możliwości.
OIGPM wiąże spore nadzieje z wspólnym udziałem rodzimych producentów w największych targach branży meblarskiej w USA, w High Point (Karolina Północna). To miejsce ma ponad 100-letnią tradycją handlu meblami w Stanach Zjednoczonych. Udział w tych targach niesie duży potencjał biznesowy, ponieważ wydarzenie jest obowiązkową pozycją w kalendarzu osób decydujących o wprowadzaniu mebli do sprzedaży w amerykańskich sieciach handlowych. Na targi, mające odbywać się od 13 do 21 października 2020 r. wyjedzie siedem polskich marek meblarskich.

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Trudne życie w krainie śmieci

Zostaw komentarz