28 marca 2024

loader

Rzęchom mówimy nie

Rzetelne zbadanie używanego samochodu przed zakupem jest wciąż trudne do wykonania.
98 proc. Polaków przez zakupem samochodu chciałoby sprawdzić jego realny przebieg oraz skorzystać z możliwości dokonania przez rzeczoznawcę weryfikacji stanu technicznego oraz historii serwisowej kupowanego pojazdu – pokazuje sondaż wykonany przez Centrum Badań Rynkowych i i Społecznych na zlecenie firmy Dekra. Niewielu nabywców rzeczywiście to jednak robi.
Warto zwrócić uwagę, że jednym z pierwszych kroków prowadzących do poznania historii używaka, którym chcemy się uszczęśliwić powinno być sprawdzenie i rozkodowanie numeru VIN, czyli Vehicle Identification Number. Jego rozkodowanie daje podstawowe informacje o marce, modelu i typie samochodu, roku produkcji, a także typie nadwozia. Co ważne, ukryte są w nim także informacje o rodzaju fabrycznego wyposażenia, dzięki czemu mamy możliwość porównania tego aktualnego z pierwotnym.
Wszelkie braki w wyposażeniu auta, zauważone po analizie numeru VIN są pierwszą wskazówką lub wprost informacją o wypadkowej historii i niepełnym usunięciu skutków tych zdarzeń podczas przeprowadzonej naprawy. Oczywiście potrzebny będzie do tego uczciwy rzeczoznawca, nie skumany ze sprzedawcą – bo typowy posiadacz auta ani nie wie, gdzie znaleźć ów numer VIN, ani nie ma pojęcia jak go rozkodować.
Wszyscy wiedzą o powszechnym zarówno w Polsce, jak i w Europie procederze cofania licznika, a mimo to nie ma szans, aby nie dać się na to nabrać. Wprawdzie po zdobyciu władzy przez PiS nowa ekipa, ze względów propagandowych wiele mówiła, że nastąpi koniec z cofaniem liczników, ale w rzeczywistości nic się nie zmieniło. Teoretycznie grożą kary za zmienianie wskazań licznika. Art. 306a. kodeksu karnego stanowi: „Kto zmienia wskazanie drogomierza pojazdu mechanicznego lub ingeruje w prawidłowość jego pomiaru, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. Tej samej karze podlega, kto zleca innej osobie wykonanie tego czynu, a w przypadku „mniejszej wagi”, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch.
W rzeczywistości jednak nikt nie tropi licznikowych przekrętów, a w dodatku większość aut sprowadzanych do Polski w ramach prywatnego importu, ma już liczniki przekręcone, więc art 306a kodeksu karnego ma się do tego nijak. Zysk z tego tytułu jest oczywisty, bo niższy przebieg to oczywiście wyższa cena i nasze, pozorne przekonanie, że właśnie trafiliśmy na okazję życia.
Niestety weryfikacja przebiegu auta nie jest sprawą ani prostą, ani oczywistą. Także teoretycznie, można spróbować skorzystać z bazy danych CEPiK (Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców). Eksperci radzą, aby podczas weryfikowania w bazach danych informacji o odnotowanych przebiegach warto zwrócić uwagę na chronologię i logikę tych zapisów. Jednak konia z rzędem temu, kto będzie to w stanie zrobić. W dodatku baza CEPiK, jak to u nas, zawiera niepełną liczbę pojazdów z pełną historią odnotowanych przebiegów, zarejestrowanych w Polsce. Dla używanych samochodów importowanych, informacje zawarte w tej bazie będą zaś zdecydowanie niewystarczające. – W obecnie produkowanych modelach informacje o przebiegu są rejestrowane przez systemy komputerowe w nie jednym, a w wielu miejscach, nazywanych modułami lub sterownikami. Bardziej skomplikowane metody weryfikacji przebiegu oparte są na analizach rzeczywistych parametrów zapisywanych w elektronicznych systemach samochodu. Taka metoda weryfikacji prawdziwości przebiegu wymaga dużej wiedzy technicznej i umiejętności interpretacji zebranych wyników z urządzeń diagnostycznych – mówi ekspert Wojciech Śliz. W dodatku problem w tym, że Polacy nie sprowadzają z importu „obecnie produkowanych modeli” lecz modele wyprodukowane już dawno, którym cofnięto liczniki jeszcze przed wjazdem do Polski.
Jeśli nie sprawdzimy źródła pochodzenia samochodu przed zakupem – co jest praktycznie niemal niemożliwe – możemy kupić kradzione auto. Czeka nas wtedy masa kłopotów. Gdy okaże się, że pojazd pochodzi z nielegalnego źródła możemy zostać oskarżeni nawet o paserstwo. Przepisy jasno wskazują, że naszym obowiązkiem jest podjęcie wszystkich możliwych działań, aby mieć pewność, że samochód nie pochodzi z kradzieży. W takich sytuacjach policja w pierwszej kolejności rekwiruje niefortunny zakup i tracimy pieniądze wydane na to auto. Legalność samochodu możemy przeważnie bezpłatnie sprawdzić w bazach pojazdów skradzionych, ale one też są niekompletne.
Ważnym elementem weryfikacji używanego auta jest uzyskanie informacji na temat liczby i zakresu jego stłuczek oraz dzwonów, a także poznanie dostępnej dokumentacji zdjęciowej. Bo zdarza się, że samochód brał udział w poważnym wypadku, w którym został ciężko uszkodzony, a naprawę przeprowadzono pobieżnie, byle tylko zamaskować uszkodzenia. – Ocena uszkodzeń samochodu i sposobu wykonanej naprawy powinna zostać zlecona niezależnym i obiektywnym w swych opiniach ekspertom motoryzacyjnym, którzy wykorzystują szereg nowoczesnych urządzeń. Ponadto diagności pracujący w Stacjach Kontroli Pojazdów posiadają odpowiednie wykształcenie techniczne oraz doświadczenie zawodowe pozwalające na przygotowanie w pełni profesjonalnych ekspertyz, które mogą być podstawą do podjęcia przemyślanych decyzji zakupowych – radzi ekspert Wojciech Śliz.
Tak więc, kupno używanego samochodu to wciąż dosyć ryzykowna gra, do której warto się dobrze przygotować.

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Gospodarka 48 godzin

Następny

Czy gospodarka wymaga coming outu?

Zostaw komentarz