20 kwietnia 2024

loader

Górnicy walczą, rząd obiecuje

Ok. 400 robotników, którzy od poniedziałku nie wyjeżdżają na powierzchnię, jest zdeterminowanych pozostać na dole, dopóki ogólne deklaracje nie przerodzą się w konkrety.

Na razie strona rządowa dała do zrozumienia, że nie będzie obstawać przy strategii „Polityka energetyczna Polski do 2040 r.”, która zakładała, że już w 2040 r. udział węgla w krajowym miksie energetycznym spadnie do 28 proc., a być może (w razie wzrostu cen w europejskim systemie handlu emisjami) nawet do 11 proc. Związki zawodowe oburzył nie tyle fakt samego nieuchronnego likwidowania kopalń co fakt, że rząd nie przedstawił razem z „Polityką…” żadnej koncepcji transformacji regionu. Związki obawiały się, że górnicy znowu mieliby tracić pracę z dnia na dzień, a całe miasta – pozostać bez zakładów pracy, wokół których funkcjonowały.

Po długich negocjacjach wieczorem i w nocy z 23 na 24 września związkowcy poinformowali dziennikarzy, że udało się stworzyć podstawy do kompromisu i dalszych rozmów.

– Zdecydowaliśmy się na to, iż transformacja sektora będzie miała model podobny, jak to miało miejsce w Niemczech. Czyli pracujemy nad tzw. modelem niemieckim długookresowej transformacji sektora. Udało nam się też wstępnie ustalić pewne elementy inwestycji w nowoczesne technologie – powiedział Dominik Kolorz, przewodniczący struktur NSZZ Solidarność w regionie śląsko-dąbrowskim. Przyjęcie modelu niemieckiego oznaczałoby m.in., iż państwo zadba o to, by w regionach, które wcześniej żyły z kopalń i węgla, powstały nowe miejsca pracy, związane choćby z energetyką odnawialną.

Podczas czwartkowej rundy negocjacji przedmiotem sporu będzie ostateczna data odejścia od węgla: górnicy chcą wskazania roku 2060, rząd – 2050. Negocjatorzy ze strony rządowej chcą, by w końcowym dokumencie porozumienia zapisano konkretną datę i „pewne kierunki” zmian.

Jeśli negocjacje, mimo obiecującego zwrotu, zakończą się fiaskiem, górnicy nie wykluczają drastycznych form protestu, jak podziemna głodówka. Nie odwołano również manifestacji, jakie odbędą się 25 września w Rudzie Śląskiej oraz 2 października w Warszawie.

Małgorzata Kulbaczewska-Figat

Poprzedni

Ukraina czyli stereotypy i zaskoczenia

Następny

Największy problem lewicy…

Zostaw komentarz