2 grudnia 2024

loader

Rośnie forma skoczków na mistrzostwa

Kamil Stoch w Oberstdorfie wreszcie wygrał konkurs w tym sezonie

Postawa biało-czerwonych na mamuciej skoczni w Oberstdorfie pozwala z nadzieją oczekiwać na ich start w zbliżających się mistrzostwach świata w Seefeld. Nasi skoczkowie błysnęli szczególnie w niedzielnym konkursie, który wygrał Kamil Stoch, trzeci był Dawid Kubacki, czwarty Piotr Żyła, a szóste miejsce zajął Jakub Wolny.

Polacy byli w czołówce każdego z trzech konkursów, ale najlepiej wypadli w ostatnim, niedzielnym. Nasza ekipa prowadzona przez trenera Stefana Horngachera jako jedyna w stawce wprowadziła do czołowej dziesiątki aż czterech zawodników. Pozostałe sześć miejsc zajęło dwóch Norwegów (Daniel Andre Tande był piąty, a Johann Andre Forfang ósmy) oraz po jednym zawodniku z Rosji, Japonii, Austrii i Niemiec. Nasi skoczkowie w niedzielnych zawodach zdobyli łącznie 250 punktów do klasyfikacji generalnej. Więcej reprezentanci Polski uzyskali w jednym konkursie tylko sześć lat temu w Engelbergu, gdzie pierwszy był Jan Ziobro, drugi Kamil Stoch, szósty Piotr Żyła, siódmy Klemens Murańka, siedemnasty Dawid Kubacki, a 21. Maciej Kot. Dało im to łącznie 280 punktów.

Stoch goni legendy skoków

Po konkursach w Oberstdorfie biało-czerwoni umocnili się na prowadzeniu w Pucharze Narodów, powiększając przewagę nad drugą w zestawieniu reprezentacją Niemiec do 414 punktów. Ich drugie w historii zwycięstwo w rywalizacji drużynowej jest już na wyciągnięcie dłoni. Na trzecim miejscu pozostają Japończycy, których starają się gonić Austriacy.
Cieszy jednak najbardziej indywidualne zwycięstwo Stocha, bo jest on pierwszym polskim skoczkiem, który zwyciężył na mamuciej skoczni w Oberstdorfie. Lider naszej kadry od początku sezonu prezentował wysoką formę, ale zawsze coś mu przeszkadzało w odniesieniu triumfu. Wreszcie w niedzielnym konkursie wszystko wyszło mu niemal idealnie i trzykrotny mistrz olimpijski wreszcie w tym sezonie stanął na najwyższym stopniu podium.

Punkty zdobyte przez Stocha w trzech konkursach w Oberstdorfie zapewniły mu awans na pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej w lotach narciarskich. A niedzielna wygrana była jego 32. w Pucharze Świata i w liczbie zwycięstw nasz zawodnik w klasyfikacji wszech czasów jest już tylko o jeden trium gorszy od legendarnego niemieckiego skoczka Jensa Weissfloga, który ma na koncie 33 wygrane konkursy. Niedzielne zwycięstwo było także 64. pucharowym podium dla Stocha i w zestawieniu uwzględniającym zawodników z największą liczbą miejsc w czołowej trójce zawodów PŚ Polak wyprzedził Austriaka Andreasa Goldbergera oraz Japończyka Noriakiego Kasai. Przed niedzielną rywalizacją cała trójka miała po 63 miejsca na podium, teraz Stoch ma o jedno więcej i w klasyfikacji wszech czasów awansował z dziewiątej na ósmą pozycję.

W tym tygodniu wszystkie ekipy przenoszą się z Niemiec do Finlandii, gdzie w najbliższy weekend odbędą się dwa konkursy w Lahti – w sobotę skoczkowie rywalizować będą w konkursie drużynowym, a w niedzielę w indywidualnym. Trener Horngacher dokonał jednej zmiany w składzie naszej kadry. Odesłał do Polski Stefana Hulę, a w jego miejsce powołał zesłanego wcześniej do kraju na indywidualne treningi Macieja Kota.

Dobra praca się opłaca

W klasyfikacji najlepiej zarabiających skoczków nasi zawodnicy też znajdują się w czołówce. Krezusem w towarzystwie w tym sezonie jest rzecz jasna Japończyk Ryoyu Kobayashi, który po 21 rozegranych konkurach na 35 zaplanowanych w kalendarzu zarobił na premiach 158 233 franków szwajcarskich (ok. 601 tys. złotych). Druga lokatę zajmuje Austriak Stefan Kraft z dorobkiem 116 300 franków szwajcarskich, a trzecią Kamil Stoch, który zarobił do tej pory 104 900 franków (ok. 398 500 zł). Niewiele gorszy od niego jest Piotr Żyła, na którego konto FIS przelał już 97 450 franków. czyli ponad 370 000 złotych. Piąty w zestawieniu jest kolejny Polak, Dawid Kubacki, któremu w tym sezonie przybyło w portfelu 91 700 franków (ok. 348 500 zł). Pozostali nasi skoczkowie też zarobili: Jakub Wolny wywalczył na skoczni 23 400 franków (ok. 89 000 zł), Maciej Kot 6850 (ok. 26 000 zł), a Stefan Hula ok. 20 000 zł).

 

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Nie tęsknią za Piątkiem

Następny

Czy motoryzacja zaczyna hamować?

Zostaw komentarz