⛅ Ładowanie pogody...

Złoty wiek po trupach

Donald Trump / fot. Flickr (White House)

President Donald Trump holds a press conference with Attorney General Pam Bondi and Deputy Attorney General Todd Blanche in the James S. Brady Press Briefing Room on Friday, June 27, 2025. (Official White House Photo by Abe McNatt)

Donald Trump zbliża się do mety ze swoją „wielką i piękną ustawą budżetową” – kolosalnym projektem legislacyjnym, nazwanym przez niektórych „potworem legislacyjnym”, który ma wcielić w życie większość jego wyborczych obietnic. To akt liczący tysiąc stron, a jego koszt – według szacunków – jest bezprecedensowy w historii USA. We wtorek 1 lipca poprawiona wersja ustawy przeszła przez Senat stosunkiem głosów 51 do 50 po niemal 30 godzinach nieprzerwanej debaty. Kluczowy okazał się głos wiceprezydenta J.D. Vance’a, który przechylił szalę zwycięstwa po tym, jak trzech republikańskich senatorów zagłosowało przeciwko projektowi, dołączając do 47 demokratów.

Trump, w euforycznym wpisie na Truth Social, ogłosił, że to krok na drodze do „wielkiego dobrobytu w nowym i wspaniałym złotym wieku Ameryki”. Wezwał swoich republikańskich „przyjaciół” z Izby Reprezentantów, by „trzymali się razem, dobrze się bawili i zagłosowali „tak””. To właśnie do Izby należy teraz decyzja o losie dokumentu, który został tam już raz przegłosowany w czerwcu, ledwo jednym głosem przewagi. Gdyby tekst przeszedł i tym razem, Trump mógłby podpisać ustawę 4 lipca, w święto narodowe, prezentując ją jako koronny akt swojej drugiej kadencji.

Republikanie mają jednak problemy z utrzymaniem jedności. Nawet ostatnia osoba, która przystała na ustawę w Senacie – senator Lisa Murkowski z Alaski – przyznała, że uczyniła to w zamian za szczególne przywileje dla swojego stanu. Jednocześnie stwierdziła: „Pracowaliśmy nad tym projektem ustawy z myślą o Alasce, ale nie jest ona satysfakcjonująca dla reszty naszego kraju i wszyscy o tym wiemy. Mam szczerą nadzieję, że to nie jest produkt końcowy”.

Senator Thom Tillis z Karoliny Północnej nie krył rozczarowania: „Nie da się zaprzeczyć, że ten projekt łamie obietnice złożone przez Donalda Trumpa. Panie prezydencie, ktoś podał panu błędne informacje – poparcie dla tej ustawy oznacza realną szkodę dla osób, które dziś mają prawo do świadczeń Medicaid.” Słowa te padły w momencie, gdy Tillis ogłaszał odejście z polityki, co dało mu pewną swobodę wypowiedzi – także wobec własnego obozu. Trump nie ukrywał wcześniej, że chciałby jego porażki w republikańskich prawyborach. Choć senator nie oskarżył go wprost, jasno zasugerował, że prezydent nie tylko jest źle informowany, ale też celowo powtarza nieprawdziwe twierdzenia o ustawie. Niezależnie od tej retoryki, projekt Trumpa od ponad miesiąca notuje fatalne wyniki we wszystkich sondażach opinii publicznej.

Największe przekłamania Trumpa

Oto pięć najpoważniejszych manipulacji, które towarzyszą nowemu projektowi ustawy budżetowej:

  1. „Wasze ubezpieczenie zdrowotne pozostanie nietknięte” – zapewnia Trump. Rzeczywistość mówi co innego.
    Prezydent od kampanii 2024 utrzymuje, że nie naruszy programu Medicaid. Tymczasem jego ustawa przewiduje cięcia rzędu 930 miliardów dolarów w ciągu dekady – największe w historii programu państwowej opieki zdrowotnej dla osób o niskich dochodach. Obecnie korzysta z niego ponad 71 milionów Amerykanów: dzieci, osoby z niepełnosprawnościami, seniorzy, rodziny pracujące poniżej progu ubóstwa. Jak podaje Washington Post, powołując się na dane niezależnego CBO, 17 milionów osób może stracić ubezpieczenie. Najbardziej zagrożone są szpitale i przychodnie w biedniejszych regionach wiejskich – tam cięcia mogą oznaczać fizyczne zamykanie placówek.

2. „Jeśli nie uchwalimy ustawy, podatki wzrosną o 68%” – liczby tego nie potwierdzają. To hasło Trump powtarza od tygodni w mediach i na wiecach. Tymczasem według Tax Policy Center wygaszenie czasowych ulg podatkowych z 2017 roku spowoduje średni wzrost podatków o zaledwie 7,5%. Prezydent najprawdopodobniej (i nie po raz pierwszy) myli ten procent z odsetkiem rodzin, które mogą zapłacić nieco więcej (około 64%). Co gorsza, reklamowana przez Trumpa nowa ulga podatkowa – rzekomo największa w historii – w rzeczywistości jest mniejsza niż reformy Reagana (1981) czy Obamy (2012). I jak zawsze w takich przypadkach, najwięcej zyskują najbogatsi.

3. „Koniec podatków od emerytur i napiwków” – brzmi dobrze, ale to tylko część prawdy. Projekt rzeczywiście przewiduje czasowe ulgi od podatku dochodowego dla napiwków i nadgodzin. Nie oznacza to jednak zwolnienia ze składek na ubezpieczenie społeczne. Co więcej, emerytury wypłacane w ramach publicznego systemu Social Security nadal będą opodatkowane. Ich zniesienia nie przewidziano wcale – i nie można było przewidzieć: przepisy procedury reconciliation – specjalnej ścieżki legislacyjnej w Senacie – wręcz wykluczają takie zmiany. W praktyce jedyną realną korzyścią będzie niewielka ulga podatkowa dla osób powyżej 65. roku życia.

4. „Zniesienie przymusu zakupu elektryków” – mit powtarzany od lat. Trump przekonuje, że jego ustawa znosi federalny nakaz kupna samochodów elektrycznych. Problem w tym, że taki nakaz… nigdy nie istniał. Jedyny przepis tego typu funkcjonuje w Kalifornii, gdzie stanowe prawo zakłada, że od 2035 roku wszystkie nowe pojazdy mają być bezemisyjne. Trump usiłuje go zablokować. Tymczasem jego ustawa nie walczy z przymusem, lecz likwiduje finansowanie transformacji energetycznej: znosi ulgi na panele słoneczne, dotacje dla przemysłu dekarbonizacyjnego, programy wsparcia dla elektryfikacji transportu. W zamian promuje ropę i węgiel. Przeciwko tym zmianom protestuje nawet Elon Musk, dawny sprzymierzeniec prezydenta i jeden z największych beneficjentów dotacji klimatycznych. Nazwał ustawę „odrażającą abominacją” i publicznie potępił odwrócenie od inwestycji w zieloną gospodarkę.

5. „Największa redukcja deficytu w historii” – rzeczywistość pokazuje odwrotność. Oficjalna linia Białego Domu głosi, że ustawa ograniczy deficyt budżetowy. Jednak według analiz CBO i innych niezależnych ośrodków, zmiany wprowadzone przez ustawę Trumpa zwiększą deficyt federalny o 3–4 biliony dolarów w ciągu dekady. Nawet przy najbardziej optymistycznych założeniach dotyczących ceł, nowe ulgi i cięcia dochodów budżetowych wygenerują głębsze zadłużenie. Rząd twierdzi co prawda, że rodziny zyskają nawet 14 tysięcy dolarów rocznie, ale niezależne obliczenia pokazują co innego: po uwzględnieniu likwidacji programów socjalnych, cięć w opiece zdrowotnej i ograniczenia bonów żywnościowych (300 miliardów mniej) nawet dwa miliony Amerykanów może zostać pozostawionych bez wsparcia.

„Wielka i piękna ustawa” – bardziej przypomina eksperyment społeczny rodem z podręczników neoliberalizmu. Zamiast złotego wieku, Amerykę czeka fala cięć, przerzucanie kosztów na zwykłych obywateli i dramatyczna redukcja zabezpieczeń socjalnych. Jeśli ten model się przyjmie, Trumpowska wizja stanie się nie ostrzeżeniem, lecz wzorem dla innych – tyle że pełnym fałszywych obietnic i realnego cierpienia.

Mateusz Stolarz

Absolwent politologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie.

Poprzedni

Ministra edukacji, nowy Clausewitz